"Przezroczyste przedmioty" - Vladimir Nabokov

Geniuszu geniusza się nie kwestionuje, bo pewne kwestie nie ulegają dyskusji. Czasem zdarza mi się nastawiać na to, że "tak, dziś udowodnię, że on wcale taki mądry to nie jest", jednak Nabokov to zupełnie inny przypadek - mój jedyny kontakt z nim to przeczytanie kilku linijek pierwszej strony "Lolity" w eBooku w dodatku, żeby się dowiedzieć, czy mi się spodoba (taki pierwszy rzut oka na styl). Nabokov zdał ten test śpiewająco, dlatego nie mogłam się doczekać, aż przeczytam coś jego autorstwa. No i padło na "Przezroczyste przedmioty", przedostatnią powieść autora.

Książka bardzo mi się spodobała, styl nie zawiódł, Nabokov nie stracił w moich oczach miana geniusza danego mu na wyrost, ale... bez posłowia Leszka Enkelinga niewiele co zrozumiałam. Śmiech na sali, wchodzimy w krainę paradoksu, skąd mówimy: i to chyba był jeden z głównych powodów moich zachwytów, bo to naprawdę miłe, gdy nareszcie trafię na książkę, która przerasta mnie pod względem ogólnej "fajności" a nie ogólnego "Boże, ale mi się już tego nie chce czytać". Na szczęście Pan Enkeling w swoim posłowiu mnie pocieszył pewnym cytatem:
Nawet wybitny pisarz, od dawna uważnie śledzący twórczość autora Lolity, bezradnie przyznał: "Nie rozumiem nowej powieści Vladimira Nabokova". (str. 126)
Od razu moje samopoczucie (które mieszało się ze swoistym rozbawieniem) uległo poprawie. Główną warstwę fabularną zdołałam jakoś ogarnąć: Hugo Person (Percy) zakochał się w Armandzie, której osobowość bardzo mi się spodobała, dzieją się jakieś dziwne rzeczy, jego ojciec umarł w przymierzalni, mierząc spodnie, później ktoś kogoś zabił (tak, wiem kto, ale nie powiem, bo po co spojlerować?). Historyjka pozornie banalna, jak można przeczytać na okładce, jednak Nabokov skomplikowaną konstrukcją bezbłędnie udowadnia, że można tam znaleźć o wiele więcej, tylko trzeba się wysilić. Dlatego jestem również zachwycona posłowiem, bez którego książki bym nie pojęła, mimo mojego ogólnego zadowolenia z niej. Przeczytam "Przezroczyste przedmioty" jeszcze wiele razy, próbując odnaleźć się w fabule i nie zgubić po raz kolejny. Będę się starała lepiej poznać autora, który wciąż jest geniuszem i pewnie nim pozostanie w trakcie moich kolejnych kontaktów z nim.

Książka nie nadaje się do czytania w autobusie, chociaż może się wydawać, że taka cieniutka książeczka to rzecz idealna - nic bardziej mylnego. Jestem pewna, że gdybym czytała ją w łóżku, poszłoby mi znacznie lepiej zrozumienie jej.

Naprawdę uważam ją za godną polecenia, jednak nie jest ona dla osób, które lubią miłe i proste książki. Wymaga ona trochę wysiłku, ale ja Nabokova pokochałam. Mimo wszystko i nade wszystko.

Za książkę dziękuję wydawnictwu MUZA.

Komentarze

  1. Uwielbiam książki niełatwe w odbiorze, więc zapisuję opisywaną lekturę na listę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasandro, podejrzewam, że się nie zawiedziesz ^^. Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Lolita" jest świetnie napisana ( czytałam w oryginale ), ale sama fabuła nigdy mi się nie podobała, a wręcz odrzucała. Mimo wszystko doceniam pisarza może nie jako geniusza, ale na pewno bardzo utalentowanego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wymagająca literatura jest jedną z moich ulubionych.
    W końcu czasami lepiej nie zrozumieć i tym niezrozumieniem się zachwycić, dążyć do odkrycia sensu, niż po raz kolejny przeczytać prostą książeczkę do podusi, o przewidywalnej fabule i zakończeniu, doznać chwilowej rozrywki, po to, by za godzinę o niej zapomnieć.
    O powieściach, których nie rozumiemy, z reguły pamiętamy:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mnie zainteresowałaś tą recenzją, też lubię trudne książki i wpisuję ją na swoją długaśną już listę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To poczucie nierozumienia jest na swój sposób fascynujące ;) Czytałam niedawno "przezroczyste przedmioty" i również bardzo doceniam posłowie. Otworzyło mi oczy na wiele aspektów, np. na motyw ognia, który przecież był tak oczywisty, a na który nie zwróciłam większej uwagi. Książka bardzo mi się podobała, zresztą jak każda Nabokova. A "Lolitę" koniecznie doczytaj ! ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyjemnostki, mam nadzieję, że mnie jednak nie odrzuci :).

    Scathach, ja o lekkich dość często pamiętam bardzo długo :). Ale niektóre faktycznie nie pozostawiają po sobie zupełnie nic...

    Justyno, na pewno przeczytam! To moje marzenie od kilku lat :). Bez posłowia nie wiedziałabym, co w ogóle napisać o tej książce... ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją już na liście "chcę przeczytać" :D I ciekawa jestem swoich wrażeń po niej :D

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3