Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2011

"Terapia" - Sebastian Fitzek

Obraz
Fitzuś znowu powalił mnie na kolana! A gdy czytałam "Terapię", byłam prawie pewna, że tym razem będzie znacznie gorzej, bo debiut, bo się jeszcze nie wyćwiczył w mąceniu w głowie czytelnika. Pomyliłam się, ale po raz kolejny bardzo się z tego powodu cieszę. Tym razem wytrwale walczyłam z Fitzusiem do samego końca, nie poddałam się w połowie książki i wciąż próbowałam poskładać wszystko w całość i odgadnąć zakończenie. Mogę z dumą powiedzieć, że w sporej części mi się udało. Uczepiłam się jednej myśli jak rzep psiego ogona (jakiś pies tutaj występuje, więc miałam czego) i nawet gdy nie do końca pasowała mi ona do czegokolwiek, nie porzucałam jej, zaprzyjaźniłam się z nią i okazało się, że miałam rację. Ha! Nawet nie wiecie, jaka jestem z tego powodu zadowolona. Reszta to tylko przypuszczenia czające się gdzieś z tyłu czaszki, ale również okazały się właściwe. Niestety nie potrafiłam ich poskładać w całość. Ale swój sukces osiągnęłam. Teraz Wam powiem, czego on właściwie doty

"Gdzie Indziej" - Gabrielle Zevin

Obraz
Raz na zajęciach z literaturoznawstwa dowiedziałam się, że książkę czyta się dla treści, a nie formy. Bo co jest fajnego w tekście, który nie ma dobrej fabuły, choćby był napisany najpiękniejszym językiem? Zaprotestowałam wtedy głośno i powiedziałam, że jest jeden autor, którego czytam tylko i wyłącznie dla stylu, bo w jego fabułach nie widzę sensu i mnie nie porywają. Wiecie o kim mówię? To Truman Capote. Jego styl kocham, ale niestety nie potrafię polubić równie mocno tego, o czym on pisze. Uznałam, że obroniłam swoją tezę. Ale czy da się czytać książkę napisaną kiepsko, ale z wyjątkowo świetną fabułą? Ciężko. Naprawdę ciężko. I wcale nie chcę przez to powiedzieć, że "Gdzie Indziej" jest napisane bardzo źle. Po prostu w trakcie czytania przypomniałam sobie o tamtych zajęciach i Trumanie, ponieważ o ile fabuła "Gdzie Indziej" jest naprawdę nietuzinkowa, to język nie wciąga jakoś szczególnie, jest prosty. Momentami denerwujący, gdy bohaterka wybucha złością w najm

"Wampir z M-3" - Andrzej Pilipiuk

Obraz
Gdy usłyszałam, że Pilipiuk - pisarz, którego w swoim czasie uwielbiałam nade wszystkich innych polskich - zamierza napisać polską odpowiedź na "Zmierzch", wiedziałam, że chcę to przeczytać. I w końcu się pojawiła. Znacznie szybciej niż się spodziewałam, inna niż się spodziewałam. Oczywiście, to Pilipiuk, on musi wszystko wywrócić na lewą stronę, jak biednego wilkołaka. Ale do rzeczy. Jeśli ktoś faktycznie chce się tam doszukiwać wyłącznie odniesień do "Zmierzchu", niech zajrzy od razu na strony 53-54, gdzie znajdzie minimalne ilości tych amerykańskich obezjajców, ale dalej już może o nich zapomnieć. Tutaj mamy innych, polskich, PRLowskich wampirów, wilkołaki, mumie, zombiaki, nadwampiry, MO i ubecję. Ach, tak, i jeszcze Pana Samochodzika Historia Prawdziwa, kolejną ożywioną egipską mumię i mojego ulubionego pilipiukowego bohatera, jego alterego, Tomasza Olszakowskiego. A skoro o tym ostatnim mowa, wreszcie dowiedziałam się, jaki ma tytuł naukowy. Poza tym możemy

Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro

Wydawnictwo Znak postanowiło przeprowadzić pewną akcję, o której dostałam informację i pozwolę sobie przekopiować treść maila. Przeczytajcie, bo naprawdę interesujące i powiem nawet, że ważne :). Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro Ostanie badania czytelnictwa potwierdzają tezę, że Polacy przestają czytać. Szkoła – najbardziej naturalne miejsce – nie wyrabia nawyków czytelniczych – co trzeci uczeń i student nie sięgnął w ubiegłym roku po książkę . Musimy to zmienić! Znak, jako wydawnictwo gromadzące wokół siebie środowisko wybitnych pisarzy, filozofów i naukowców, czuje się szczególnie zobowiązany do promocji kultury czytania. Dlatego przed zbliżającym się Światowym Dniem Książki rozpoczniemy akcję wspierającą czytelnictwo wśród młodzieży Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro. Zainspirowały nas działania, jakie przeprowadzono w Szwecji w ramach Läsrörelsen [Ruch Czytelnictwa]. Jego twórcy uznali, że wysoki poziom kultury czytania jest niezbędnym warunkiem istnienia dem

"Dobrani" - Ally Condie

Obraz
Zawsze marzyło mi się życie w społeczeństwie idealnym. Ludzie przestrzegają zasad, które sprawiają, że żyje im się lepiej, nikt nikogo nie zabije, nie gwałci, nie obraża, nie okrada... Oczywiście to tylko marzenia, bo niestety zdaję sobie sprawę, że nie da się stworzyć takiej utopii. Na szczęście niektórzy walczą ze światem swoją własną wyobraźnią i pozwalają nam chociażby zasmakować Społeczeństwa, które jest idealne. Jest już w Sieci tyle świetnych recenzji "Dobranych", że nie mogłam się doczekać, gdy sama przeczytam. Leżeli na moim stosiku i czekali na swoją kolej, ale niestety ostatnio mam bardzo mało czasu na czytanie, który wyrywam ze szponów nauki, kosztem swojego zdrowia psychicznego. Mój stres osiąga apogeum, a ja nie potrafię porzucić książek. Jednak wczoraj, z racji, że dzisiaj cały dzień miałam poświęcić na przygotowywanie się na jutro (jak to cudownie brzmi), uznałam, że mogę przeczytać jedną przyjemną książeczkę. I wzięłam "Dobranych", po dwudziestu s

"Trucicielka" - Eric-Emmanuel Schmitt

Obraz
Moja przyjaciółka jest fanką Schmitta, a co za tym idzie - ja również znam zdecydowaną większość jego twórczości. Przez długi czas byłam święcie przekonana, że już się nim przejadłam, gdy w zapowiedziach pojawiła się "Trucicielka" ze swoją cudowną, magnetyzującą okładką, na którą można patrzeć i patrzeć, a ona nie daje o sobie zapomnieć. I właśnie ta wspaniała czerń i biel, tytuł wskazujący na jakiś morderców oraz opis, który mówi o obsesjach - ja muszę, po prostu muszę przeczytać. Podobno książek po okładce się nie ocenia. Jednak w tym wypadku to było moje główne kryterium wyboru (bo kto by nie chciał mieć takiego cuda na półce?) i później już doszłam do wniosku, że to dobrze, że oprawa jest tak fascynująca, ponieważ wiele osób sięgnie po tę książkę chociażby dla niej. A okładka - zagłaskana przeze mnie niemal na śmierć - kryje w sobie o wiele więcej niż można by przypuszczać. Mamy tutaj do czynienia z czterema opowiadaniami - tytułową "Trucicielką", opowiadają

"Księga Sandry" - Tamora Pierce

Obraz
Mam naprawdę słabą wolę. Powinnam była się uczyć, a tutaj nagle postanowiłam, że przeczytam tę książkę od razu, gdy tylko otworzyłam paczkę. Nie powinnam być taka spontaniczna, naprawdę, powinnam się uczyć, powinnam! Ale książkoholizm zobowiązuje do pewnych - nagannych w określonych sytuacjach - czynności. "Księga Sandry" jest pierwszym z czterech tomów nowej serii fantasy wydawnictwa Initium - "Krąg Magii". Każdy z nich nosi w tytule imię jednego z czterech bohaterów, przyjaciół, którzy trafiają do wspólnoty Wietrznego Kręgu pod opiekę magików. Są nastolatkami raczej z dolnej granicy wieku. I każdy z nich jest inny - Briar jest złodziejem, Sandry (tak, to nie pomyłka, tak się pisze to imię) arystokratką, Tris z rodziny handlarzy i Daja - Kupiec. Każde z nich jest inne, każde ma swoje siły i słabości, ale żadne nie daje się wpisać w jakiekolwiek społeczne konwencje. To nie jest typowy, rozbudowany świat fantasy, gdzie toczą się wojny, boje polityczne, dworskie s

...bo wiem, że to lubicie najbardziej. Stosik numer 6.

Obraz
Podejrzewam, że do końca życia będę narzekała, że nie mam pieniędzy, miejsca i czasu. Oczywiście pieniędzy na nowe książki, miejsca na nowe książki i czasu, by wszystkie te nowe książki przeczytać. I chociaż na zdjęciu tego stosiku może się wydawać, że książki zostały ułożone przypadkowo, to jednak muszę wyprowadzić Was z błędu. Wszystko ma swój cel. Pierwsze trzy książki od góry to mój wczorajszy zakup w Taniej Książce za łączną kwotę 13,10 złotych. Mamy tu jednego japońskiego Noblistę (bo muszę jakoś ambitniej ruszyć z tym wyzwaniem!) oraz dwie książki z chińskimi opowiadaniami. Ta wyżej to szesnastowieczne historie detektywistyczno-sądownicze, a pod nią znajduje się zbiór nowel - tym razem siedemnastowiecznych - o dziwnych zdarzeniach. Dziwnych, magicznych, wywodzących się z chińskich wierzeń. Jestem pewna, że to będzie cudowna uczta. Czwarta zaś książka została zakupiona z winy recenzji C.S. , która mnie tak bardzo zachęciła, że od razu weszłam na Allegro i kupiłam. Dzisiaj byłam

"Wschodzący Księżyc" - Keri Arthur

Obraz
Połączenie wampira i wilkołaka - dla mnie coś zupełnie nowego, chociaż część moich znajomych od razu wspominała o filmie "Underworld" (który próbuję właśnie obejrzeć, ale śmiertelnie mnie nudzi). Ja go nie znałam przed przeczytaniem "Wchodzącego Księżyca", więc dziewiczo zagłębiłam się w lekturę. Choćbym bardzo chciała, nie mogę jednoznacznie odepchnąć od siebie książek fantasy, fantastyki, czy innych romansów paranormalnych. Cudownie odprężają. A gdy są jeszcze dobrze napisane, jak właśnie "Wschodzący Księżyc", to od razu można porzucić myśl o zbliżającym się egzaminie/sprawdzianie/kolokwium/zaliczeniu i po prostu czytać, ignorując to, co powinno się robić. I tak zrobiłam. Rano wsiadłam do autobusu z książką, zaczęłam czytać, przed południem na przerwie wróciłam, czytając w ciemnościach (powiedzmy, że jeden z wykładowców nie był do końca zadowolony w trosce o mój wzrok), później kolejne zajęcia, poszłam na przystanek, tam czytałam dalej, wsiadłam do aut

"Aksamitny Królik" - Margery Williams

Obraz
Z. wcisnęła mi tę książkę do ręki i powiedziała: "Przeczytasz ją w dziesięć minut, ale jest cudowna". W myślach wzruszyłam ramionami i spakowałam do torebki. Od początku kojarzyłam tę książkę, po samym tytule. Co prawda z innej książki (podejrzewam, że Rani Manicka napisała o niej w "Dotknięciu ziemi", jednak nie mogę znaleźć stosownego fragmentu), mimo to znałam. To książka dla dzieci. Jest piękna, prosta i cudownie prawdziwa . A chodzi w niej właśnie o prawdziwość . Opowiada o tytułowym Króliku, który nie wie, co to znaczy być Prawdziwym. Jednak w pudełku z zabawkami spotyka Zamszowego Konia, który jest stary, wyleniały i jest Prawdziwy. Tłumaczy mu to. Królik z początku woli być piękny niż Prawdziwy, ale później, gdy zaczyna się przemiana, nie zależy mu na tym. Docenia miłość chłopca, który uczynił go Prawdziwym. Książeczka naprawdę jest króciutka. Ale zakochałam się w niej, będę chyba musiała ją sobie kupić. Każde dziecko powinno poznać historię Aksamitnego

"Klub Miłośniczek Czekolady" - Carole Matthews

Obraz
To wcale nie diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiety, a czekolada. Niezbyt droga, ogólnodostępna, pyszna, słodka, pożądana w każdym momencie życia. Niektórzy jednak tak kochają czekoladę, że tworzy się między nimi więź i powstaje Klub Miłośniczek Czekolady. Smakowita literatura kobieca. Gdybym nie obawiała się bólu głowy, spróbowałabym policzyć wszystkie czekoladowe produkty, które występują w tej książce. Jednak autorka wiedziała o czym pisze. Można się o tym zorientować w przedmowie: Badania do tej książki były procesem bardzo żmudnym - tyle różnych czekolad, a tak niewiele czasu! Ogromnie dziękuję wszystkim osobom, które pomogły mi w mojej misji i dzięki którym moja miłość do czekolady zamieniła się w poważne uzależnienie. Od razu podeszłam do książki z wielkim entuzjazmem. Bo kto mógłby napisać lepszą książkę o czekoladzie niż czekoladoholik? Już z miejsca przepraszam za powtarzające się słowo "czekolada", ale jak mus to mus (czekoladowy). Czekolada odgrywa t

"Smak życia" - Katarzyna Sarnowska

Obraz
Pierwszy rzut oka na książkę - optymistyczna, zielona okładka z motylami, kojarząca się z trochę zmodernizowaną sztuką ludową. Niewielka objętość i opis - "kameralna powieść o delektowaniu się życiem i odkrywaniu w sobie odwagi do sięgania po więcej". Nie będę ukrywać, że zgłosiłam się do zrecenzowania jej, ponieważ ostatnio nie radzę sobie ze sobą samą i studiami. I zagłębiłam się w książkę, popłynęłam. Zapomniałam o całym świecie. Liczyła się tylko Kalina i jej wydawnictwo. Późny debiut powieściowy (autorka wcześniej wydała tom wierszy oraz książkę dla dzieci), jednak niezwykle udany. Książka nie jest przekombinowana, nie ma w niej wielkich namiętności, zdrad i morderstw. Jest po prostu kobieta, która pragnie być wolna dla siebie samej. Z tego powodu stara się zająć tym, co lubi najbardziej - pisaniem. Opisane są tutaj drogi do wydania własnych dzieł, a później tłumaczenia powieści, którą bohaterka uznała za ważną. Jednak gdy okazuje się, że nikt jej wydać nie chce, posta

New look.

I jak Wam się podoba? Ja jestem niemal usatysfakcjonowana xD. Edit. Po kilku godzinach wpatrywania się w ten szablon oznajmiam, że jestem w nim ogromnie zakochana. Ujawniła się tutaj moja narcystyczna natura xD. Btw. narcyz to mój ulubiony kwiat.

"Londyński bulwar" - Ken Bruen

Obraz
Trochę pomieszałam z recenzjami. Przeczytałam "Klub Miłośniczek Czekolady", a zaraz po nim "Londyński bulwar", jednak uznałam, że przekręcę kolejność i Czekoladę zostawię na Dzień Kobiet. A tak, ku osładzaniu sobie życia, bo tuż po Tłustym Czwartku jest już wystarczająco słodko ;). Książka wzbudziła we mnie sporo emocji. Ale nie tyle pod względem fabuły, ale formy. Zazwyczaj, gdy czytamy jakąś książkę, jest ona napisana w określony sposób. Style autorów rzadko różnią się od siebie diametralnie. Są pewne różnice, oczywiście, jednak w wyjątkowych przypadkach styl aż "wali" po oczach i nie daje o sobie zapomnieć. I Ken Bruen może się czymś takim właśnie pochwalić. "Zabójczy jak kula w łeb" - napisane jest na okładce. Nie mogę się nie zgodzić. Szczególnie, że z drugiej strony jest dorzucone "błyskotliwy, liryczny". I gdy połączymy te dwa opisy, wiemy już mniej więcej, z czym się spotkamy. Właśnie ten styl wpływa w znacznej mierze na odb

Biblioteczka.

Obraz
Taak. I na mnie nadeszła pora. A pora to miła, bo wieczorna. Szkoda tylko, że światło u mnie w domu jest tak słabe, że nic nie widać ;). Ale że Dominika Anna mnie zaprosiła do pokazania biblioteczki, to z groźbą skręcenia sobie różnych dziwnych części ciała wzięłam się za oświetlanie mojej szafy tak, by było widać cokolwiek. Ale okazało się, że z bałaganem i zamykającymi się drzwiami nic nie jest tak proste. A że ja uwielbiam oglądać Wasze biblioteczki, uznałam, że warto się trochę pomęczyć i pobiegać po domu.    Tak oto wyglądała szafa, gdy ją otworzyłam. Więc postanowiłam zrobić tam lekki porządek, zanim zacznę Wam przedstawiać moje książeczki xD.   Tak wyglądała już po ostatecznym uporządkowaniu, ale zanim do tego doszłam, czekało mnie przedstawianie poszczególnych rzędów. Tak wygląda w całości. A teraz schodzimy niżej.   Lewa strona mojej szafy. Ta mniej ważna, są tutaj książki, które czytam rzadziej. Na górze wszystkie książki dla nastolatek, które nałogowo kupowałam. Różne Me

"Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki" - Marcel Pagnol

Obraz
Są książki, w których jest światło. Zapachy. Kwiaty, drzewa, ptaki. Magia. Są również książki, które są autobiografiami, a jednak mają w sobie tyle czaru, że ciężko uwierzyć w prawdziwość przedstawionych wydarzeń. Są książki, które rozgrzewają w zimne dnie. Są książki, które poprawiają nastrój bez względu na wszystko. Oto jedna z takich książek. Marcela Pagnola "znam" z książki "Żona piekarza", której wprawdzie nie przeczytałam, ale miałam (i wciąż mam, a nawet bardziej) ogromną ochotę. Wedle wszelakich oznak autor ten wszędzie umieszcza tę cudowną atmosferę wakacji, radości, ciepła. I to też jeden z niewielu opisów z książkowych okładek, z którym zgadzam się w pełni. "Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki" to dwie pierwsze (aczkolwiek umieszczone w jednym tomie) części powieści autobiograficznej. Te dwie opowiadają o dzieciństwie małego Marcela, syna nauczyciela, będącego dzieckiem niezwykle inteligentnym, odważnym, niesfornym. Gdy jego rodzice wynajmuj