Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2011

"Podróż zimowa" - Amélie Nothomb

Obraz
Chciałabym porwać samolot, albo chociaż nim pilotować przez chwilę. A nawet od biedy niech pilotuje nim ktoś inny, ale żebym po prostu dokądś nim poleciała. Jeszcze nigdy nie wzniosłam się w przestworza w tej metalowej puszce. A chciałabym... Wbrew pozorom to nie jest żadna oderwana od ziemi dygresja. Bohater "Podróży zimowej" jest filologiem (do jakiego to miana ja podobno aspiruję), który zdecydował się porwać samolot. Na dziewięćdziesięciu trzech stronach powieści (opowiadania?) podążamy drogą jego miłości, obsesji i chęci zemsty na całym wszechświecie. Swoją drogą skojarzyła mi się ta historia ze zbiorem opowiadań "Trucicielka" i pomyślałam, że gdyby zmienić styl, jakim jest napisana "Podróż zimowa", można by zamieścić ją w tej właśnie książce. Pasuje tematycznie i moim osobistym odbiorem. Po poprzednim zdaniu można wywnioskować, że ta historia mi się bardzo podobała. I słusznie. Byłam w niej wręcz zakochana, dlatego z bólem podzieliłam sobie czyta

"Córka kata" - Oliver Pötzsch

Obraz
O książce tej dowidziałam się z wywiadu zamieszczonego na Sztukterze. Od razu się zakochałam (w dodatku autor jakoś znajomo wygląda... Może jakiś mój daleki krewny?) i zaciekawiłam, jak on to zrobił, czy naprawdę jest taka dobra (swoją drogą dowiedziałam się z tego wywiadu również, że wydawnictwo Ullstein jest jednym z najlepszych w Niemczech). A że ja się nie patyczkuję, od razu zapałałam obsesją na punkcie przeczytania. Efekty widać, książka trafiła do mnie w bodajże środę, a ja już ją przeczytałam, zapominając, że mam sesję, egzaminy i powinnam się uczyć, a nie czytać o jakiś bawarskich katach w siedemnastym wieku i ich córkach. Jednak tak się złożyło, że książka jest znacznie ciekawsza od tego, co robić powinnam. Jak zwykle zresztą. Otwarcie przyznam, że autor mnie nie zawiódł. Co prawda wygląda na takiego faceta, którego w ciemnym zaułku raczej spotkać bym nie chciała, ale potrafi porywająco pisać. Strony mi mijały, a ja nie zauważałam kiedy. Przeniosłam się do Schongau, do domu

Ruda jesień w lecie.

Tak zatytułowałam ten obrazek. Okay, ukradłam go z Internetu, ale osobiście doprowadziłam do stanu nagłówka. Rozważyłam sugestię z poprzedniego szablonu - niestety nie potrafię zrobić, by rogi były zaokrąglone. I jest chłodniej, jesienniej. Nie znoszę upałów, dlatego u mnie ich nie będzie :). Mam nadzieję, że szablon się Wam podoba. Ja mam leciutkie zastrzeżenia co do niego, ale za parę dni mi przejdą. Albo znowu zmienię ^^.

"Miłość buja nad Szkocją" - Alexander McCall Smith

Obraz
Wiele się naczytałam recenzji serii "44 Scotland Street", ale szczerze powiedziawszy nigdy mnie do niej nie ciągnęło. Gdy dostałam ją do recenzji, pomyślałam "Trudno, przeczytam", chociaż też nie miałam specjalnej ochoty. Mimo czytania o serii nie wiedziałam, o czym właściwie ona jest. Zdaję sobie sprawę, że jestem głupia, ale nic na to nie poradzę. Czasem potrzebuję, żeby ktoś mnie trzepnął. No i trzepnęła mnie książka. Dobrze zrobiła, może przestanę tak marudzić. Autor wysłał mnie do Szkocji, która to kojarzy mi się z dudami, spódniczkami w kratę noszonymi przez mężczyzn. I potwór z Loch Ness? W każdym bądź razie jestem ograniczona. I wcale po lekturze nie uważam, żebym się dokształciła, ponieważ niemal nie opuszczałam Edynburga (no, byłam jeszcze w Paryżu, na Malajach i jakimś tam innym miasteczku, ale w Edynburgu się zadomowiłam), poznawałam ludzi. Co za przyjemni ludzie! Może pomijając Irene - matkę Bertiego, kobietę tak denerwującą i ambitną względem syna...

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Alina jest człowiekiem dziwnym, jak to znajomi sprzed wieków i z poprzednich wcieleń uważają. Alina teraz postara się to udowodnić, bądź zaprzeczyć tej tezie. Już jako dziecko byłam dziwna. Mama rodziła mnie przez tydzień (a ja mam dowód, że ja się na ten świat nie prosiłam, lekarz musiał przyspieszać poród). Gdy mnie już urodziła, ja zamiast wrzeszczeć nocami, a spać dniami, robiłam trochę inaczej - spałam nocami i dniami, czego resztki pozostały po dziś dzień - wciąż wolę spać, niż łazić po imprezach i innych takich miejscach, które moi znajomi lubią. Gdy już dotrę w miejsce, gdzie huczy, a ludzie próbują mnie opić, obserwuję sobie ich reakcje, popijając co najwyżej soczek. Alkohol okazjonalnie (bo na takich imprezach dobrego i słodkiego przeważnie nie mają, a ja innego nie lubię, a później oni jęczą "Ze mną się nie napijesz?!", nie, nie napiję, dopóki nie dostanę czegoś zdatnego do picia, toasty wypijam soczkiem). Nocami śnią mi się notorycznie mordercy, diabły, Sadako,

"Angelina. Biografia nieautoryzowana" - Andrew Morton

Obraz
Lubię czytać biografie, ponieważ mnie inspirują. Czytam o ludziach (do tej pory były to same kobiety), którzy coś w życiu osiągnęli, walczyli z rzeczywistością, by później mówił o nich cały świat - nawet jeśli to nie było bezpośrednio ich celem. Jednak gdy czytam o ich życiach, okazuje się, że do szczęścia zawsze im było daleko, ich dzieciństwo było nienajlepsze, wiek dorastania bardziej buntowniczy niż to zazwyczaj bywa, a dorosłość była kalką błędów, jakie popełnili rodzice. Oczywiście to jest tylko uogólnienie, ale faktem jest, że każda z poznanych przeze mnie kobiet była przez zdecydowaną większość życia nieszczęśliwa i musiała walczyć. Przeważnie dla mężczyzn u jej boku. Angelina jest moją idolką. Piękną kobietą z klasą, diabelnie utalentowaną aktorką, opiekuje się dziećmi na całym świecie. W dodatku kobietą, która nieświadomie powtarza te same błędy, które ją bolały, gdy była dzieckiem. Jest nieugięta, pamiętliwa. Ma niezliczoną ilość wad. I kroczy przez życie, z którym sobie n

"Evil at heart" - Chelsea Cain

Obraz
Recenzja "Obłędu serca". Recenzja "Wirtuoza zbrodni". Mało jest książek, na punkcie których dostaję takiej obsesji, że nie widzę żadnych barier nie do pokonania, żeby je zdobyć, przeczytać. I tak jest w przypadku Chelsea Cain - póki co pierwszym historycznie udokumentowanym przypadku sięgnięcia przeze mnie po książkę angielskojęzyczną i przeczytania jej przeze mnie w całości. Szczególnie z moją niechęcią oraz nie do końca doskonałą znajomością owego języka. Gdy się dowiedziałam, że wydawnictwo Prószyński nie zamierza wydać trzeciego tomu, wpadłam w histerię (bo jak można przerywać wydawanie jakiejś serii? Sadyzm, bezczelność i... nie powiem co jeszcze) i zrobiłam wszystko, by zdobyć tę książkę w innym języku. Znalazłam ją na Allegro, wręcz za grosze. I zaczęłam czytać. Stanęłam w okolicach strony setnej i tak trwało przez parę miesięcy aż do paru dni temu, kiedy wróciłam. I pochłonęłam "Evil at heart" niemal za jednym zamachem. Ten tom różni się od

"Całując grzech" - Keri Arthur

Obraz
Recenzja tomu pierwszego - "Wschodzący księżyc". Z utęsknieniem wyczekiwałam nowych przygód Riley, a drugi tom został niestety wydany w niefortunnym okresie - sesji. Jak napisałam przy okazji części pierwszej - ta książka nie pozwala skupić się na nauce, tylko zmusza, by ją przeczytać natychmiast i ani sekundy później. Sytuacja powtórzyła się i tym razem - "Całując grzech" pochłonęłam w jeden dzień, całkowicie ignorując fakt, iż powinnam uczyć się do egzaminu. Dlatego właśnie seria Zew nocy mnie szczerze przeraża. Kolejne spotkanie z Riley, Quinnem oraz Rhoanem obfitowało w znacznie więcej wartości. Keri Arthur ograbiła tę książkę ze sporej ilości miłości fizycznej, co oznacza, że było jej o wiele mniej, ponieważ Riley miała przez cały tom mnóstwo refleksyjnych momentów, które sprawiły, że seks przestał dominować w jej życiu. Po raz kolejny mnóstwo osób próbowało ją zabić, jednak tym razem robili to bardziej konkretnie. Wątki z pierwszego tomu zaczęły się rozwij

"Pisarz, który nienawidził kobiet. Podwójne życie seryjnego mordercy" - John Leake

Obraz
Seryjni mordercy. Płatni zabójcy. Psychopaci. Mam do nich wszystkich słabość. Nie wiem dlaczego, ale po prostu uwielbiam książki, filmy, piosenki, obrazy, zdjęcia... O czymkolwiek można sobie tylko zamarzyć z tej kategorii. (Niezdrowo) Fascynują mnie te postacie. Bywają momenty, kiedy sama się o siebie i swoje zainteresowania martwię. Niestety nic na to nie poradzę. Uwielbiam ten temat i koniec kropka. Wydawnictwo Znak wyszło naprzeciw moim zamiłowaniom, wydając książkę Johna Leake o jednym z najciekawszych seryjnych morderców, który wcale nie zabijał gdzieś za oceanem (w porządku - tam też mu się zdarzyło), ale całkiem niedaleko - w Wiedniu (mieście, które uwielbiam, chociaż w ogóle go nie znam, ale w ostatnim czasie poznałam jego najmroczniejszą stronę - właśnie dzięki tej książce). Muszę przyznać, że ta książka jest niezwykła, dokładna i wydaje się, jakby autor prześwietlił Jacka Unterwegera na wylot. Przedstawił wszystkie jego zbrodnie, życie, motywy. Jednak nie można tutaj mówić

"Bezduszna" - Gail Carriger

Obraz
To musi być ciekawe, nie mieć duszy w społeczeństwie, gdzie duszę - mniej lub więcej - raczej każdy ma. W dodatku jest się starą panną (aż dwadzieścia sześć lat!) i ma się w nosie konwenanse. Znaczy... czasami ma się je w nosie. Alexia taka jest. W dodatku bywa upierdliwa, a wilkołaka raz posadziła na jeżu. I teraz się non stop kłócą. W międzyczasie znajduje się ona w niebezpieczeństwie. Nie tylko ona. Inne postacie (te z nadwyżką duszy) jak wilkołaki i wampiry także. Tylko jej parasolka nie jest zagrożona. Parasolka to również bardzo ważny bohater. Nie mam zielonego pojęcia, jak opisać ten wielki banan, jaki wykwitł na mojej twarzy w pewnym momencie książki i mocno się trzymał aż do końca. Ja nigdy wcześniej nie miałam banana na twarzy, przysięgam! A ten był rasowy. Parskałam śmiechem, mówiłam do książki "oj ty kici kici" i tak zazdrościłam Alexi takieeego faceta, że Darcy przy nim jest nikim, ot co. I chociaż nie mogłam się powstrzymać przed przeczytaniem tej książki, b

"Dziewczyna, która pływała z delfinami" - Sabina Berman

Obraz
Nie czytałam "Forresta Gumpa", więc moje pojęcie na temat prawdy zawartej w słowach na okładce nie istnieje. Pewnie będę się zastanawiać, gdy po ową książkę sięgnę, czy to ona jest na miarę "Dziewczyny, która pływała z delfinami". Tak naprawdę nie spodziewałam się po tej książce zupełnie niczego. Nie popatrzyłam nawet na opis - tylko na okładkę, tytuł i tego nieszczęsnego Forresta. Dopiero później, gdy dotarła do mnie przesyłka, przeczytałam, że Twój Styl dało książce odznakę "Czytania wolnego od stresu". I naprawdę "Dziewczyna..." jest spokojna. Niczym te nieszczęsne delfiny. Ale o delfinach później. Bohaterka jest dzieckiem z autyzmem. Całą historię poznajemy z jej punktu widzenia, co z początku wydawało mi się dziwne, byłam pewna, że autorka sobie nie poradzi, ale jednak udało jej się całkiem nieźle. Za to przeżywamy naukę mówienia, poznajemy świat oczami osoby z autyzmem. I płyniemy przez książkę, niczym Karen ze swoimi ukochanymi tuńczyk

"W północ się odzieję" - Terry Pratchett

Obraz
Fanką Pratchetta nigdy nie byłam i raczej już nie będę. Wiem, że powtarzam się po recenzji "Łups!" , bo tam napisałam to samo na wstępie. Jednak dzisiaj sprawa wygląda trochę inaczej - bo tę książkę przeczytałam akurat z wielką przyjemnością, bardzo mi się podobała, ale mimo to raczej nie pójdę w ślady swojej przyjaciółki, która tego autora uwielbia. Pratchetta mogę czytać wybiórczo, ale całego Świata Dysku nie przeczytam. To niemożliwe. Nie dla mnie. Lubię czarownice, a tutaj taka jedna (o wdzięcznym imieniu Tiffany, z którym mam miłe skojarzenia) jest główną bohaterką, która to odzieje się w północ. Czarownicą może zbyt altruistyczną, ale za to inteligentną, uzdolnioną i odważną. To ona pocałowała Zimistrza, przyłożyła królowej elfów patelnią (śmiać mi się chciało, bo przypomnieli mi się wtedy "Zaplątani") i notorycznie się nie wysypia, bo przecież tyle osób sobie bez jej pomocy nie poradzi! A tu jeszcze jej przyjaciel lata za jakąś falbaniastą lalką, która jest

Stosik.

Obraz
Przybłąkały się w tym tygodniu. A jedna paczka czeka jeszcze na poczcie. Spodziewajcie się wkrótce recenzji Pratchetta.

"Pożeracz snów" - Bettina Belitz

Obraz
Lubię fantasy, ale nie w nadmiarze. Przeważnie jest ono moim lekarstwem na smutek i samotność, ponieważ znajdujemy tam miłości, fantastyczne wydarzenia, których na darmo by szukać w życiu codziennym. Takich emocji nie ma w "normalnej" literaturze, której mimo wszystko trudniej jest doprowadzić czytelnika do takich uczuć, ponieważ brakuje tutaj tego jednego elementu - magii. Po raz kolejny książka trafiła do mnie w momencie idealnym, gdy znowu namieszałam w swoim życiu. Zawsze chcę wtedy wylądować w zupełnie innym świecie. W miejscu, z którego nie zostanę brutalnie wyrwana nieoczekiwanym zakończeniem, gdy chciałabym jeszcze poczytać. Tutaj było mi daleko do rozczarowania, ponieważ "Pożeracz snów" jest książką po prostu grubą. I ma taką śliczną, spokojną, melancholijną okładkę, która wyjątkowo dobrze oddaje treść. Zdecydowanie jest ona ładniejsza niż w wydaniu oryginalnym. Tak samo jak ładniejszy niż w oryginale jest tytuł. Pożeracz snów kojarzy mi się z taką futrza