Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

"Kłamca" - Jakub Ćwiek

Obraz
Po przeczytaniu "Mitologii germańskiej" i moim zakochaniu się w Lokim C.S. odkryła gdzieś w czeluściach strony wydawnictwa Fabryka Słów "Kłamcę", który opowiada właśnie o moim ukochanym bogu. Moje podejście było dość dziwne, ponieważ najpierw niespecjalnie chciałam przeczytać tę książkę, aż pewnego dnia wpadłam w szał poszukiwania tytułu. Gdy znalazłam, nie mogłam się powstrzymać od chęci przeczytania. I tak walczyłam ze sobą samą, aż w niedzielę w ramach pocieszania się poszłam do Matrasa, gdzie ze wszystkich części trylogii była właśnie pierwsza! Jestem pewna, że gdyby to była normalna sytuacja, na półkach znalazłaby się druga albo trzecia... Fortuna jednak dopisała, a ja stałam się trochę uboższa. Mimo to sądzę, że zasłużyłam. Pewnie nie wyda się Wam dziwne, że jednym z głównych atutów książki jest okładka. Jak ja się nią zachwycałam! Mogę się w nią wpatrywać i robić maślane oczka do Lokiego, który nic sobie z tego nie robi, bo myśli o swojej żonie Sygin, któr

"Pigmej" - Chuck Palahniuk

Obraz
Ja nie rozumiem, dlaczego najlepiej myśli mi się w wannie. Po przeczytaniu każdej książki - a przed napisaniem recenzji - powinnam wziąć kąpiel, żeby móc tam ułożyć swoje myśli. Tym razem doszłam do wniosku, że Chuck Palahniuk jest pisarzem na wskroś amerykańskim. W jego pisarstwie widzę tę iskrę amerykańskości, której nie dostrzegam u żadnego innego autora, no może w ramach wyjątku u Trumana Capote, ale tutaj mówimy o innym umiejscowieniu w czasie. Capote kojarzy mi się z czasami prohibicji, a Palahniuk z latami 90'. Co ciekawe - oboje są (a raczej w przypadku Trumana powinnam użyć czasu przeszłego) homoseksualistami. Może to podświadomie ich łączy? Może to właśnie mi się podoba? "Pigmej" jest satyrą na społeczeństwo amerykańskie. Tytułowym Pigmejem jest tajny agent w wieku lat trzynastu, pochodzący z kraju o reżimie totalitarnym (przypadkiem okazało się, że na okładce jest to ujęte bardzo podobnie).  W ramach wymiany międzynarodowej trafia do amerykańskiej Rodziny Gos

"Lektor" - Bernhard Schlink

Obraz
Film na podstawie tej książki to chyba jeden z najważniejszych obrazów roku 2008. Dużo później dowiedziałam się, że wcześniej była jakaś książka i z miejsca postanowiłam ją przeczytać. Niestety minęło sporo czasu, ale w końcu dopięłam swego. Spodziewałam się, że "Lektor" to grubsza książka, ale nie, ma niecałe dwieście stron, co z początku wydało mi się abstrakcją (nawet sprawdziłam, czy stron ktoś nie wyrwał, naprawdę nie wierzyłam). Bo jak zmieścić treść, nawał treści, które są w filmie w takiej małej książeczce? Od razu mówię, że patrzyłam na nią poprzez pryzmat ekranizacji. I może dlatego mam o niej takie zdanie, a nie inne... Zresztą i na okładce znajdują się obrazy z filmu, jakby nie pozwalając mi się od tego uwolnić. "Lektor" zawiera w sobie parę wątków trudnych - romans piętnastolatka i dorosłej kobiety; sprawę holocaustu; pojęcie sprawiedliwości oraz wstydu. Historia przedstawiona jest w postaci krótkich rozdziałów, w których ma się wrażenie, że są urwa

Wielki coming back. I któryś tam z kolei stosik.

Obraz
Miałam wrócić jutro, ale impreza, która była zaplanowana na dziś, została przełożona właśnie na jutro, więc powrót nastąpił szybciej. Ale to fajnie! Bo w sumie wbrew oczekiwaniom nie muszę niczego odreagowywać. Oficjalnie oznajmiam, że w dniu dzisiejszym zakończyłam sesję zimową. I pomińmy, że za dwa i pół tygodnia zaczyna się letnia. Zaś stosik jaki jest, każdy widzi. Taki po części nieplanowany. Otwiera go "Mężczyzna, który nienawidził kobiet", i którym chyba się już kiedyś chwaliłam, ale o tym zapomniałam. Skleroza, to już ten wiek... Pod nim dumnie prezentuje się drugi tom Trylogii Czarnych Kamieni, który użyczyła mi C.S., mimo że nie pokochałam jej ukochanej serii ^^. Dziękuję! Dwie książki niżej to moje matrasowe zakupy, bo uznałam, że zasługuję (wtedy jeszcze nie miałam czym, ale uznam to za przeczucie i nagrodę na wyrost). "Bezduszną" chciałam przeczytać od zawsze, a Viewegh tak mnie urzekł "Mężczyzną idealnym", że no... nie mogłam sobie odpuśc
Moi Kochani! Ten tydzień zapowiada się strasznie. Po części z mojej winy, po części z powodu idiotyzmu i złośliwości pewnych osób. Nie mnie w tej chwili roztrząsać, muszę sobie z tym poradzić i w tym momencie chcę Wam powiedzieć, że nie pojawię się przynajmniej do sobotniego popołudnia, jeśli nie do niedzieli. Postaram się wszystko załatwić i już nie musieć niczym przejmować. Mam nadzieję, że na mnie poczekacie. Całuję, Alina.

"Po deszczu przy księżycu" - Akinari Ueda

Obraz
Książka ta jest zbiorem japońskich opowiadań grozy. Dlatego nie będzie dziwne, gdy spotkamy tutaj duchy, upiory, bogowie i magia. Wszystko to oczywiście bazuje na japońskich (i chińskich) wierzeniach. Ciężko mi powiedzieć, co jest najciekawsze w tym zbiorze. Bo o ile same historyjki są dość banalne, przewidywalne i moralizujące, to jest to skarbnica wiedzy na temat osiemnastowiecznej (oraz wcześniejszej) Japonii, język jest naprawdę ładny i plastyczny, a książka wciąga. Już wcześniej niektórym osobom się skarżyłam, że Wiesław Kotański, który popełnił tłumaczenie książki, powinien umieścić przypisy (których naprawdę jest ogromna ilość!) pod tekstem, a nie na końcu każdego opowiadania. Niestety byłoby to naprawdę ciężko czytać, w związku z czym ja najpierw czytałam opowiadanie, następnie przypisy do niego, z czego często wynikało, że czytałam dwie różne historie. Ale przez to łatwiej było mi ogarnąć całą treść. I chociaż narzekałam na ten układ, doszłam do wniosku, że jest on całkiem

"Sprawa osobista" - Kenzaburō Ōe

Obraz
Mój egzemplarz pachnie perfumami i, zamiast pisać recenzję, wącham go sobie. Pachnie tylko tylna część okładki, leżała chyba za długo na buteleczce... Ale o czym ja to?... Ach, noblista. Japoński na dodatek. Nie lubię noblistów, bo przeważnie mnie nudzą. Nie jest to regułą, ale muszę przyznać, że zdarza się dość często. Walczę z tym uparcie, czasem bezskutecznie. Ten mnie zdrowo wymęczył, truł o jakiś... Zaraz do tego dojdę. "Sprawa osobista" nie jest złą książką, ale mnie strasznie nudziła i nie podejrzewam, bym miała kiedykolwiek jakieś szczególnie mocne chęci powrócenia do niej. Powiedziałabym, że to powieść o dojrzewaniu, chociaż główny bohater jest formalnie dorosły. Również o pokonywaniu własnych ograniczeń. Jest to książka po części autobiograficzna (niestety nie wiem w jakim stopniu) i aż się prosiła o to, by ocenić autora pod względem moralnym. Jednak nie mogę tego zrobić, ponieważ nie wiem, jak bardzo utożsamia się on z Ptakiem. Za to mogłam się przyglądać bohater

Czas mija szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

Obraz
Może nie zdajecie sobie sprawy, ale mój blog kończy dzisiaj roczek. A mimo to nie jest raczkującym berbeciem, ale słodkim dzieckiem, które chodzi, mówi i czasem potrafi tupnąć nogą i krzyknąć! Rzadko się zdarzało w przeszłości, bym jednego bloga prowadziła konsekwentnie przez tak długi czas. Żebym tak bardzo pokochała stworzony przeze mnie świat. Tradycją blogową są podsumowania rocznicowe. Ja się wyłamię, bo tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, ile książek/stron przeczytałam, z iloma wydawnictwami nawiązałam współpracę, ile mam komentarzy, ile wejść, ile kupiłam/dostałam książek w trakcie tego roku. To był rok pełen zmian, odnajdywania siebie wśród stron i okładek, rozumienia. Mogłabym powiedzieć, ile blog dla mnie zrobił. Ale rozdrabniać się nie będę. Bo oprócz poznania Was, co jest naprawdę wartościowe, nabyłam zwyczaju rozmyślania nad treścią każdej, choćby najgorszej, książki. I to sprawiło, że moje czytanie nie okazywało się w żadnym wypadku jałowe. Zaś Wy mnie wspieraliśc

"Nie dla mięczaków" - Monika Szwaja + Madama Butterfly (bynajmniej one razem tego nie pisały) + ThumbThing

Obraz
Jestem fanką gratisów. Może dlatego, że mam manię posiadania (leczę się z tego, ogranicza się ona tylko do książek) i każdy przedmiot (a nawet żywność do degustacji), który dostaję za darmo, zawsze mnie cieszy. No i Szwaja gapiąca się na mnie z plakatów w Empiku też tak zadziałała. Ale nie robiłam wtedy zakupów. Na szczęście Mary robiła i postanowiła się swojego gratisa pozbyć i trafił szczęściem do mnie. No i stał się moim prywatnym gratisem. Tak oto wygląda historia, w której Szwaja trafiła w moje ręce. Książczyna jest to rozmiarów niewielkich, za to z czcionką malutką. Tak, czcionka mi się nie podoba (i kolor okładki oczywiście, wspominałam coś, że nie lubię koloru pomarańczowego?). A z tą autorką kontaktu wcześniej nie miałam, chociaż chyba jest popularna (wnioskuję to po tym, że czasem zdarza mi się coś na jej temat usłyszeć). To czemu miałabym unikać? Należy poszerzać horyzonty. No więc poszerzyłam. Historyjka to dość banalna. Facet rozwodzi się z żoną (jednoznacznie wredną b

"Anioły muszą odejść" - Konrad T. Lewandowski

Obraz
Uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę". Sądzę, że od tego stwierdzenia powinnam wyjść w dzisiejszej recenzji, ponieważ na okładce "Anioły muszą odejść" jest wyraźnie napisane: Warszawska odpowiedź na "Mistrza i Małgorzatę" . Więc z miejsca się skusiłam, zaczęłam się zastanawiać i szukać tego Bułhakowa w treści... Lubię, gdy pisarze się ze mnie naśmiewają. I przeważnie są to polscy fantaści, inni sobie nie radzą z wyzwaniem, jakie im stawiam. No i tutaj mamy takiego jednego, który uznał, że napisze sobie książkę, ponieważ zdenerwował go taki jeden ksiądz, który uznał, że Powstanie Warszawskie nie wypaliło, ponieważ Matka Boska obraziła się na Warszawiaków za to, że za mało ją czcili. I jak to powiedział Lewandowski "Doszedłem do wniosku, że coś takiego mógł powiedzieć tylko człowiek opętany przez demona". I chyba tak bardzo mu się spodobał ten pomysł, że postanowił napisać o tym książkę. I to się ceni! (Przynajmniej u mnie). Akcja "Aniołów...&q

"Córka Krwawych" - Anne Bishop

Obraz
Kiedyś kolega zapytał, co teraz czytam. Powiedziałam, że "Córkę Krwawych". Na jego twarzy odmalowało się przerażenie: To profanacja, ja tego czegoś nie dotykam, wystarczy na okładkę spojrzeć! No i teraz zacznę recenzję od okładki właśnie. Jak byłam mała, pewnie by mi się spodobała, bo widać, że magiczna, kolorowa i fajna, ogólnie rzecz biorąc. Ale jak byłam mała, nie doceniałam Photoshopa z jego efektami i innymi takimi, żadnych subtelności w zdjęciach, okładkach... Teraz dostrzegam i krzywię się lekko z niesmakiem, gdy widzę te smugi przy księdze. Są kiczowate (chociaż czasami nie mam kiczowi nic do zarzucenia, jednak w tym wydaniu mi nie odpowiada), a dziewczynka ma brzydkie usta. Ale książki po okładce się nie ocenia, więc zignorowałam na razie to, że oprawa mi się nie podoba i zapomniałam o tym na jakiś czas, żeby nie psuć sobie wrażeń z części właściwej książki, czyli treści. Trylogia Czarnych Kamieni ma wielu miłośników i wrogów. Ja spotkałam na swojej drodze prawd

"Mężczyzna idealny" - Michal Viewegh

Obraz
"Mam nadzieję, że książka sprawi Ci radość; mnie bawi niezmiennie" - napisała mi w liście dołączonym do książki jej poprzednia właścicielka. Lekko uniosłam brwi w geście zdziwienia, ponieważ spodziewałam się raczej typowego romansidła, a nie czegoś, co może bawić. Może gdybym spojrzała na okładkę, dostrzegłabym na niej ironię, jaką nacechowana jest cała książka. I nie chodzi tutaj o to, że dziewczyna całuje męską dłoń (czy nie powinno być na odwrót?...), ale o jej spojrzenie, które mówi znacznie więcej niż ten gest. Jednak zwróciłam na to uwagę znacznie później. W moim życiu nie miałam raczej wiele do czynienia z literaturą czeską. Możliwe, że nasze drogi w ogóle wcześniej się ze sobą nie zbiegły. Nie mam zbyt dobrych skojarzeń z tym krajem - są podobne do tych z Kanadą. Ponury kolor pomarańczowy, którego nie lubię. O ironio, okładka "Mężczyzny idealnego" również jest pomarańczowa. Ciężko było mi się przestawić. Aż otworzyłam, przeczytałam pierwsze słowa i wsiąkła

Kłopoty na blogu.

Coś dziwnego się stało. Myślałam, że to może na jednym komputerze, ale nie... Ostatnie dwa posty zniknęły - mój ostatni stosik oraz recenzja "Mężczyzny idealnego". Ale kto wie? Może u Was się wyświetlają? Bo póki co mam ochotę zamordować bloggera za to, że w ciągu ostatnich dwóch dni wyprawiał coś dziwnego. Przeczytałam dzisiaj "Córkę Krwawych", zaraz skończę "Anioły muszą odejść" i chciałam popełnić recenzję zbiorczą drugiego sezonu "The Vampire Diaries". Ale skąd ja mam wiedzieć, że to też nie zginie śmiercią tragiczną przez blogowe problemy? Niech to diabli! Jeśli ktoś skomentował "Mężczyznę idealnego" i miał w danym komentarzu jakąś bardzo ważną sprawę, proszę napisać mi o niej w mailu. Nie podejrzewam, by zaistniała jakaś kwestia życia i śmierci, jednak wszystko możliwe ;). Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządki i żadne nadprzyrodzone siły nie skrzywdziły Waszych blogów. Ja wkrótce, pewnie jutro rano, pojawię się tutaj

Stosik pomaturalny. #10

Obraz
Jak wylecę ze studiów, przynajmniej nie będę się nudzić! Boże, ale ostatnio ze mnie fatalistka. Naprawdę. Aż szkoda mi słuchać siebie samej, bo nawet ja zauważam, że bredzę. Ale książka zawsze jest dobra na wszystko. Szczególnie, że ostatnio trochę poszczęściło mi się w konkursach. Tak oto wygrałam "Mężczyznę idealnego" u Eireann, którego zresztą dzisiaj przeczytałam i jutro bądź pojutrze będzie recenzja (miód książka!), zaś innego mężczyznę, tym razem samotnego, wygrałam u Anety. W międzyczasie Szwaję empikową u Mary, która schowała się, gdy szukałam książek na stosik (jakaś nieśmiała, wymiękła, choć podobno nie dla mięczaków ), a w międzyczasie recenzja "Zawsze przy mnie stój" została recenzją tygodnia na LubimyCzytać. No i efektem jest kolejny Fitzuś i Anne Rice. Nie czytałam żadnego z jej erotyków, więc zobaczymy, jak mi się spodoba. Na samym dole jest biografia Angie mej cudownej, którą kupiłam, gdy w Empiku panowało 30% mniej. Miał być do tego "Dracula&q

"Musiałam odejść. Wspomnienia żony i syna Osamy Bin Ladena" - Jean Sasson, Nadżwa Bin Laden, Omar Bin Laden

Obraz
Długi tytuł i dużo autorów, prawda? Przez trzy dni zastanawiałam się, którą część pominąć, ale w końcu zapisałam wszystkie - najwyżej ktoś się wystraszy. Albo właśnie nie, bo gdybym coś pominęła, nie byłoby z miejsca wiadomo, że książka ta opowiada o Osamie Bin Ladenie, bądź, jak powinno być to poprawnie zapisane, Ossamie Binladenie. Pozostańmy jednak przy popularnej formie zapisu. Od całkiem niedawna znowu zrobiło się głośno i najsłynniejszym terroryście świata z powodu, iż Amerykanie twierdzą, że go zabili. Pominę swoją opinię na ten temat. Zasadniczo nie lubię stereotypów. Oczywiście czasem posługuję się nimi jak chyba każdy człowiek, jednak staram się to systematycznie redukować i poznawać właściwy stan rzeczy. Propozycja od wydawnictwa Znak Litera Nova była dla mnie z miejsca interesująca. Bo skoro mamy tutaj do czynienia z pierwszą żoną Osamy oraz jego czwartym synem, w którym pokładał on nadzieje, że pójdzie w ślady ojca, to kto, oprócz samego zainteresowanego, mógłby powiedzi

Paplanie okołoksiążkowożyciowe.

Postanowiłam się bliżej przyjrzeć temu, co czytam. Załamałam się. Prawie same książki dla wydawnictw. Cóż, nie lubię tego odwlekać w nieskończoność. Ale teraz się trochę zbuntuję i poczytam książki własne i niewłasne, które bezinteresownie pojawiły się w moich stosach. I chcę Was jednocześnie przeprosić, że taki nawał recenzyjnych... Ostatnio przypomniałam sobie o tym, jak bardzo chcę przeczytać/obejrzeć Doriana Graya. I muszę powiedzieć, że przybliżam się ku temu :). Znaczy najpierw ku obejrzeniu. Później przeczytam (trochę nie ta kolejność, prawda? Chociaż mi to jest obojętne). Ostatnio również odkryłam w sobie coś interesującego - każdą nową książkę zaczynam od razu czytać, po czym ją odkładam, bo o ile sześć książek na raz jestem w stanie czytać, to kilkanaście mnie już przerasta ;). No i matury! Kto z Was zdaje? Ja poprawiam niemiecki i jutro tak gwoli rozrywki zdam sobie podstawowy angielski. Właściwie wciąż nie wiem, po co to robię. Ktoś mi powiedział, że chyba dlatego, bym

"1Q84. Tom 1" - Haruki Murakami

Obraz
W związku z tą książką miałam kilka problemów. Po pierwsze dostawałam pomieszania z poplątaniem, bo wszyscy to czytali, a ja nie. Po drugie to Murakami, kolejne pomieszanie z poplątaniem. Po trzecie nie miałam skąd go wziąć, więc dostawałam pomieszania z poplątaniem. Po czwarte, gdy już go przeczytałam, nie wiedziałam, jaką ocenę mu wystawić. Moje pomieszanie osiągnęło apogeum poplątania. Murakami jest specyficznym autorem. W to chyba nikt nie wątpi. Moje pierwsze spotkanie z nim wcale nie sprawiło, że wiedziałam, czy go lubię, czy też może nie. Był mi obojętny, więc postanowiłam zabrnąć w to dalej, dowiedzieć się, co o nim sądzę. Ta książka miała mi w tym pomóc. I o dziwo wiedziałam nawet, o czym czytam. Nadążałam za fabułą. Zresztą, gdyby ją uogólnić, nie jest ona skomplikowana. Rozwleczenie czegoś niezbyt długiego na prawie pięćset stron i nie sprawienie, by czytelnik się nudził, jest naprawdę godne podziwu. Szczególnie, że ten tom nie zamyka historii. On ją dopiero otwiera. Dosta

"Kolekcjoner oczu" - Sebastian Fitzek

Obraz
Miałam czytać Fitzka po kolei, jednak nic z tego nie wynikło, ponieważ nie chciałam odwlekać w nieskończoność przeczytania jego najnowszej książki. Książki, która wprowadziła mętlik w mojej głowie, zanim jeszcze mój wzrok spoczął na jakiejkolwiek literze w tekście. Muszę powiedzieć, że pomysły tego mężczyzny momentami przerastają nawet mnie. A o co poszło tym razem? O numerację stron i rozdziałów. Książka zaczyna się na stronie 437., a kończy na... pierwszej. Rozdziały analogicznie. Od końca do początku. Jakiś czas temu na stronie autora chciałam przeczytać darmowy fragment po niemiecku, jednak gdy popatrzyłam na rozdział, na numerację, uznałam, że przecież nie będę czytać książki od końca. I w ten oto sposób Fitzek wykiwał mnie w "Kolekcjonerze oczu" po raz pierwszy. Pozostałych nie będę wymieniać, ponieważ było ich za dużo. Jak zwykle zresztą. Odniosłam wrażenie, że "Kolekcjoner oczu" jest napisany trochę inaczej (już abstrahując od moich problemów z numerami).