Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2012

"Czarna topiel" - Joyce Carol Oares

Obraz
Joyce Carol Oates bawi się z czytelnikiem, gra w nieczystą grę, komplikując, przesuwając akcję w czasie zarówno do przodu i do tyłu, nakładając na siebie historie i osoby. Opowiada na niewielu stronach jeszcze krótszą historię, potęgując napięcie i utrudniając czytelnikowi podjęcie decyzji, czego zamierza on oczekiwać. Jak już wspomniałam, historia jest krótka. Senator Kennedy wraz z młodą pasażerką wjeżdżają samochodem do wody. I właśnie ta sytuacja to faktyczny czas akcji – Kelly umiera, wierzy, marzy, nie rozumie. W tym czasie otrzymujemy przebłyski z przyjęcia poprzedzającego wypadek, a czasem też sny i wspomnienia z dalekiej przeszłości – czyje? Kelly, ale nie-Kelly. Zbieramy szczegóły, składamy je w całość. Czekamy na nieuchronny koniec, a choć ma się czasem wrażenie, że już się to czytało, że napisała jeszcze raz to samo, ale innymi słowami, napięcie rośnie, czytelnik wstrzymuje oddech, boi się wciągnąć do płuc czarną wodę i wypatruje – czego? Oates stworzyła coś niesamowite

"Koniec gry" - Anna Onichimowska

Obraz
W Polskiej literaturze nie mówi się zbyt wiele o homoseksualizmie. Katolickość naszego kraju postawiła mur, który społeczeństwo musi dobrowolnie zburzyć, jednak jest to trudne nawet w tak rozwiniętym świecie jak nasz, gdzie każdy teoretycznie może być sobą. Anna Onichimowska – znana mi przede wszystkim jako autorka książek dla młodzieży o narkotykach – podjęła się napisania książki ciężkiej jak na polską rzeczywistość – o siedemnastoletnim chłopcu, który zaczyna odkrywać, że tak naprawdę pociągają go nie tylko kobiety, ale również mężczyźni. Jego rodzice mają skamieniałe poglądy, a brat bliźniak walczy ze wszelkimi przejawami „dziwności” (w sposób nierzadko brutalny) oraz „pedalstwa”. Alek ma wspaniałą dziewczynę, dość dobrą pracę dorywczą, jest dobrym uczniem. Jednak wrodzone poczucie uczciwości zmusza go do ujawnienia się jako gej. Ta książka mnie zaskoczyła. Z jednej strony pozytywnie, z drugiej negatywnie. Gdy ją zaczęłam czytać, czekałam, aż Alek dotrze do momentu, w którym za

Kryzys.

Wiem, że nie ja jedna, ale w styczniu przeszłam samą siebie w nieopiekowaniu się blogiem. Mogłabym zwalić winę na Bogu ducha winną sesję, ale to byłoby wredne z mojej strony. Na zajęcia od rana do nocy? Bzdura, czasu się zawsze trochę znajdzie. Lenistwo? O, już jesteśmy trochę bliżej. Ale zwalę winę na Twój Styl, bo kupiłam sobie wydanie z Alicją Burtona i czytam i czytam i skończyć nie mogę (skończę dziś wieczorem). A w weekend zmuszę się do zrobienia czegoś. Najlepiej napisania recenzji. Bo ja chętnie czytam, tylko pisać mi się nie chce... Styczeń to miesiąc kryzysowy. Postanawiam się poprawić. Bo, szczerze mówiąc, ostatnio recenzuję tylko te książki, które muszę. Aż tak bardzo mi się nie chce. Moja wina! Ale wrócę, tylko trochę odpocznę! W weekend. Całuję, Alina

"Nie jestem seryjnym mordercą" - Dan Wells

Obraz
Kilka razy dałam o sobie znać, że żywię wyjątkową sympatię oraz zainteresowania względem seryjnych morderców, których uważam za postaci wybitnie fascynujące (choć może nie godne naśladowania). Tym bardziej ucieszyło mnie, że została w Polsce wydana książka dotykająca tej tematyki, jednak skierowana do… młodzieży. „Nie jestem seryjnym mordercą” jest pierwszym tomem trylogii o piętnastoletnim Johnie, który jest młodocianym socjopatą, fascynującym się seryjnymi mordercami o wiele bardziej niż ja. Mówi o nich nieustannie i uważa, że sam z bardzo dużym prawdopodobieństwem zostanie jednym z nich, o czym często rozmawia ze swoim terapeutą. Jeśli znacie serial „Dexter”, na pewno zwrócicie uwagę, że John tak samo jak bohater serialu ma swój kodeks, według którego postępuje, by tylko nie skrzywdzić innych osób i dzięki niemu trzyma swoją mroczną część na smyczy. Jednak w miasteczku pojawia się prawdziwy seryjny morderca, przez co John zaczyna odczuwać potrzebę odnalezienia tej osoby i… zabic

"Boliwia" - Martyna Wojciechowska

Obraz
Miłośnicy podróży i książek podróżniczych nie muszą już się martwić o zawartość swoich portfeli, ponieważ w śladach za „Blondynką” podążyła również Martyna Wojciechowska – powstała seria małych książeczek, na które może pozwolić sobie niemal każdy. Jedna książka – jeden kraj i jedna historia, które można było podziwiać już w telewizji, w programie „Kobieta na Krańcu Świata”. Boliwia jest najbiedniejszym krajem Ameryki Południowej, gdzie pogaństwo miesza się z chrześcijaństwem, kobiety walczą o równouprawnienie, będąc jednocześnie zwalczane. Jednak z drugiej strony jest to piękny, malowniczy kraj, którego urodę możemy podziwiać na zdjęciach w książce. A kim jest bohaterka? Wojowniczką, walczącą z mężczyznami. I choć może się to wydawać dobre, to należy wiedzieć, że o przebiegu walk decyduje się jeszcze zanim wojownicy znajdą się na ringu. Książka zawiera wstęp, krótką historię kraju, informacje o wielkości kraju, walucie, ambasadach, czyli wszelakiego rodzaju informacje dla podróżni

„Lavinia i jej córki. Toskańska opowieść” – Marlena de Blasi

Obraz
Świat się skończy za kilka miesięcy, a ludzie wciąż chętnie zaczytują się w słonecznych, radosnych bajkach, jakie mają miejsce w Toskanii lub Prowansji – krainach smaków, zapachów i… miłości. Jednak najnowsza powieść Marleny de Blasi nie do końca odpowiada temu wizerunkowi. Jest to historia autentyczna, po części biograficzna i z całą pewnością bardzo osobista. Czytelnik bez problemu może podzielić ją na dwie części – Marlenę i Lavinię. W ten sposób poznajemy pisarkę, jej sposób pracy, odkrywamy ją w Italii jako miłośniczkę, ale też osobę, która wciąż tam nie przynależy. I po wycieczce po jej umyśle spotykamy Lavinię – kobietę, która zdecydowanie nie lubi pragnących wykupić jej krainę ludzi. Gardzi turystami, nienawidzi szczególnie Niemców. Zaś jej złośliwość może dotkliwie zranić niejednego człowieka. Czy te dwie kobiety mogą się zaprzyjaźnić? Czy mają ze sobą coś wspólnego? Wydawca określa tę książkę jako „pełną ciepła i miłości”, jednak czy rzeczywiście tak jest? Poniekąd. Niew

"Lolita" - Vladimir Nabokov

Obraz
Niektórzy ludzie mają z klasykami problem – przecież „nie wypada” (aż włos mi się jeży na głowie, gdy słyszę te słowa w obojętnie jakim kontekście), żeby się nie podobały. Klasyków się nie krytykuje, oni mają zachwycać, bo „jak się nie podoba, jak podoba”? Ja nie mam problemu z klasykami. Ja mam tylko problem w sytuacjach, gdy w danym dziele się zakochałam, zanim je jeszcze poznałam, a ono nie do końca spełniło moje oczekiwania. „Lolita” była moim marzeniem czytelniczym od wielu lat, niestety okazji zawsze brakowało. Gdy w końcu ją zakupiłam, czekała na odpowiedni nastrój, który pojawił się całkiem niedawno, gdy chciałam coś przeczytać, ale wszelaka rozrywkowa literatura po dwóch stronach lądowała z powrotem na półce. Sięgnęłam wtedy po największe dzieło Nabokova. Wydaje mi się, że głównym powodem, dla którego czuję się „Lolitą” trochę rozczarowana, jest przekład autorstwa Michała Kłobukowskiego, który mnie nie wciągnął, momentami drażnił. Cała reszta zaś jest inną historią, ponie

"Metamorfozy. Marilyn Monroe" - David Wills

Obraz
Skoro już mowa o ikonach kina… nie możemy zapomnieć o Marilyn Monroe. Tę wieczną dziewczynkę kochał obiektyw, kochali ludzie. Choć wiele osób uważa, że w swoich filmach nie miała okazji się wykazać, ja uważam, że i w tych banalnych komediach widać jej talent. Marilyn jest ikoną seksu. Jest ikoną dwudziestego wieku. Moda na Audrey Hepburn i MM nie przemija, ich popularność wręcz wzrasta z każdym rokiem. Dwie niezwykle piękne kobiety pojawiają się niemal wszędzie, choć za życia dzieliło je niemal wszystko – filmy, wygląd, styl, historia, życie. Czy to nasze ludzkie zamiłowanie do kontrastów? Wrzucamy je do jednego worka „ikon”, choć ludzie zwykle dzielą się na miłośników jednej lub drugiej, tylko czasem zdarza się ktoś, kto równie mocno podziwia obie. Dzisiaj jednak pomówimy o Marilyn. W tym roku będziemy obchodzić pięćdziesięciolecie jej śmierci, z tej oto przyczyny rynek księgarski zostaje zasypywany nowymi pozycjami. Z najciekawszych należy wymienić dwie „Fragmenty” oraz właśnie „Me