Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2013

"Niewinna" - Taylor Stevens

Obraz
„Informacjonistka” Vanessa Michael Munroe powraca w pełnej krasie. Po prawie roku oczekiwania pojawia się w Polsce druga część przygód jednej z najlepiej wykreowanych kobiet, z jakimi miałam do czynienia w literaturze. Kobiety silnej, bezwzględnej, ale też cierpiącej. Choć nie z miłości, nie tym razem. Nie ta książka, nie ta postać. Nie ten świat. Tym razem z Afryki przenosimy się do Argentyny. Trafiamy do rzeczywistości sekt i mafii. A może do miejsca, w którym można zadać sobie pytanie, ile można zrobić dla przyjaźni? W książkach Stevens piękne jest to, że przekraczają pewne granice – wartości życia i śmierci. Nadają uczuciom więcej znaczenia niż książki, które gloryfikują miłość i romans. Tutaj przedstawione jest to w zupełnie innym wymiarze. Bardziej dobitnym, poniekąd realniejszym i refleksyjnym, choć też na inny sposób niż słodka miłość trwająca wieczność i jeden dzień dłużej. Gdyby nie Munroe i jej przeszłość, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale to ona jest bohaterk

"Seryjni mordercy XX wieku" - Anna Poppek

Obraz
Mordercy fascynują. I choćbym chciała temu zaprzeczyć, nie mogę. Niektórzy obierają ich sobie za wzór, inni raczej podchodzą do nich ze strachem i obrzydzeniem. Są też osoby, które widzą w nich ciekawe obiekty do obserwacji pewnych zachowań. Mimo to sam fakt istnienia seryjnych morderców jest czymś, co zwraca uwagę, co frapuje – bez względu na podejście ludzi do tego tematu. Na ten temat powstało wiele książek, choć mi zawsze brakowało przeczytania jakiegoś morderczego kompendium. „Seryjni mordercy XX wieku” Anny Poppek poniekąd spełnili moje wymagania – dostałam zbiór ponad dwudziestu morderców w jednej książce i muszę przyznać, że wiele mi to dało – a raczej mojemu podejściu do tematu. Chyba po raz pierwszy w życiu poza fascynacją mordercami poczułam coś na kształt obrzydzenia. I dla mojego zdrowia psychicznego muszę za to podziękować. Myślę, że tego potrzebowałam. Zanim jednak autorka przejdzie do przedstawienia naszych antybohaterów, otrzymujemy wywiad ze znanym pols

"Zabić ojca" - Amelie Nothomb

Obraz
Choć Freud zwykle miałby używanie na naiwnych pisarzach (w końcu tekst można interpretować jak sen, czyli wyciągnąć z niego niebywałe wręcz informacje), to Amelie Nothomb postanowiła, że zagra mu na nosie i na dzień dobry zabija ojca. Oczywiście zabójstwo jest bardzo metaforyczne. Po pierwsze mowa nie jest o ojcu prawdziwym, ale wybranym. Mimo to schemat kompleksu Edypa zdecydowanie ma tu swoją - nawet nazwaną po imieniu - rolę. Jest ojciec i jest matka. Bohater zaś pała afektem do kobiety, która pełni rolę matki, choć - tak samo jak ojciec - zdecydowanie nią nie jest. I choć między bohaterami panuje coś na kształt relacji rodzic-dziecko, choć nie takiej typowej. Syn jawnie pragnie posiąść matkę i przy okazji zdegradować ojca. Zabić ich związek, zniszczyć mu życie. I samemu na tych zgliszczach rozkwitnąć. Najlepsze jest to, że oni zdają sobie z tego sprawę. Matka jest zaledwie pionkiem, liczy się tylko ojciec i syn. I to, kim są oraz czego oczekują. Kto tak naprawdę kogo kształtuje?

"Katharine Hepburn" - Charlotte Chandler

Obraz
Z Katharine Hepburn znam jedną anegdotę. Gdy Audrey Hepburn (jeszcze mało znana jako aktorka) poszła do jednego projektanta po sukienkę na jakąś galę, jego asystentka powiedziała, że przyszła panna Hepburn. Ten myślał, że chodzi o Katharine (już od lat wielką gwiazdę) i gdy zobaczył małą, słodką Audrey był rozczarowany. Jednak sukienkę i tak zrobił. Bo Audrey kochał każdy. Jednak bardziej chodzi o to, że często panny Hepburn są mylone (sama niedawno, gdy mówiłam, że czytam biografię Katharine i powiedziałam, że żadnego filmu z nią nie widziałam, usłyszałam zdziwione: "Nawet 'Śniadania u Tiffany'ego'?", na co musiałam wyjaśnić, że mowa o innej pannie Hepburn). Jeśli chodzi o świat filmowy, lubię poznawać nawet osoby, których na ekranie nigdy nie widziałam. Katharine Hepburn była osobą niezwykle ciekawą i pozytywną. Może bywała apodyktyczna, jednak wciąż można w niej dostrzec pewien urok. Życie miała bardzo dobre, powodów do narzekań niewiele (zresztą została wy

"Orzeł bielszy niż gołębica" - Konrad T. Lewandowski

Obraz
W liceum miałam rozszerzoną historię, jednak dobra z tego przedmiotu nigdy nie byłam. Zawsze wydawał mi się za mało kreatywny i zbyt trudny do pojęcia (a już sam sens jego nauczania całkowicie mi umykał). Dobrym rozwiązaniem było czytanie powieści historycznych, gdzie ogólny zarys danych wydarzeń zawsze mi pozostawał. Z historią mam jak z angielskim - samą w sobie lubię, ale zanim każecie mi się jej uczyć - zabijcie mnie. Ciekawe historyczno-fantastyczne hybrydy Konrada T. Lewandowskiego są mi już trochę znane (z "Anioły muszą odejść" i przedstawionego tam Powstania Warszawskiego), dlatego możliwość zapoznania się z jego alternatywną wersją Powstania Styczniowego w konwencji steampunkowej przyjęłam z radością. Choć faktów historycznych wciąż nie znam (próbowałam je ogarnąć, ale jak zwykle okazałam się odporna na wiedzę), zafascynował mnie świat przedstawiony, a raczej postacie. Bardziej i mniej fikcyjne. Romuald Traugutt, Emilia Plater i inni. Także osobistości warszaws

Stos na czas wolny.

Obraz
Może zauważyliście ostatnio ciszę na blogu. Mam ochotę sama trzepnąć się po głowie, bo zwykle przynajmniej raz w tygodniu dawałam jakąś recenzję (choć pamiętam czasy, gdy zdarzało się to co drugi dzień...), a tutaj taka jedna wielka dziura. Na szczęście mam pięć dni wolnego! I tak oto biografia Katherine Hepburn się recenzuje, "Orzeł bielszy niż gołębica" kończy czytać i może też się zrecenzuje. A tu nadeszło milion innych książek. Z czytaniem nie mam problemu, gorzej ze znalezieniem czasu i siły na recenzję... Chyba muszę nauczyć się je pisać na papierze, a później tylko przepisać. Wróćmy jednak do rzeczy przyjemnych. Stos. Dwie pierwsze pozycje od dołu nie są dla mnie, ale je pokazałam, żeby stos był większy. Mała Księżniczka dla mojego Kotka na urodziny. Co prawda one dopiero w maju, ale skoro już składałam zamówienie, to przyzwoicie przypadkiem... Moja miłość do Kleopatry się rozwinęła o tyle, że gdy na Centralnym wpadłam do Matrasa, wyszłam z trzema książkami, tak

"Zabić, zniknąć, zapomnieć" - Jacek Skowroński

Obraz
Rok czy dwa temu przeczytałam gdzieś w Internecie, że rocznie z rąk płatnych zabójców ginie około stu osób. Nie wiem, skąd autor artykułu wziął te dane (są jakieś oficjalne statystyki?), ale zdecydowanie wbiły mi się w pamięć. Zapewne wiecie, że mordercy wszelakiego rodzaju i maści mnie fascynują – dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok nowej pozycji na naszym rodzimym rynku wydawniczym, która traktuje o zabójcy jako zawodzie. Nie spotkałam się z tym do tej pory i nie jestem pewna, czy to nie pierwsza taka książka w Polsce… Akcja także rozgrywa się tutaj. W Warszawie. Kto by się spodziewał, że mordercy chodzą wśród nas po centrum, po Krakowskim Przedmieściu, zapraszają prostytutki do Marriotta i tak naprawdę rządzą krajem? Ale oczywistością jest, że wszędzie na świecie rządzi ktoś inny niż znane nam twarze z polityki, dlatego ten punkt książki przełknęłam bez większego problemu. Gorzej było z samym bohaterem, który miał w sobie coś niemiłosiernie denerwującego, co te