Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

"Wszystko co minęło" - Agata Kołakowska

O alkoholizmie, depresji i ucieczkach w literaturze można dużo przeczytać. Ale o uczuciach – prawdziwych uczuciach – im towarzyszącym już nie. Agata Kołakowska zmierzyła się z tym tematem w polskiej rzeczywistości i wywróciła go do góry nogami. Potem uderzyła się w głowę, na której próbowała stanąć i z kawałka świetnie zapowiadającej się literatury kobiecej powstało coś, co aż do końca można określać tylko i wyłącznie jako próbę – niezłą, ale wciąż tylko próbę. Próbę napisania książki, która mogłaby zmienić coś w życiu i postrzeganiu wielu Polek. Nie do końca jej wyszło. Justyna wymazała przeszłość i szturmem ruszyła w przyszłość. Zakazała sobie przywiązania. Odeszła, zmieniła wszystko i ze starego życia pozostała jej tylko siostra, z którą nie miała kontaktu, i poznany w szpitalu Borys. Borys jednak zaistniał na przełomie żyć i był impulsem do chęci zaprowadzenia zmian. Bohaterka nie dopuszczała do siebie nikogo, przez co była uważana za zimną jędzę. Jednak z czasem okazało s

Stos poświąteczny.

Obraz
Pewnego pięknego dnia postanowiłam, że najwyższa pora na stos. Jakoś tak wyszło, że moje książki były rozrzucone po kilku mieszkaniach i trzeba było zebrać je na jedną kupę i przyzwoicie sfotografować. A potem jeszcze poszłam na pocztę, która mi powiedziała, że ma coś dla mnie. Książkę, oczywiście. I tak oto pochłonęłam "Ostatnią spowiedź tom 2" (bo zdecydowanie lepiej czytać, niż pomagać komuś przy budowie mojej kuchni). Następnie wygrana u Sil "Doktor śmierć". Jeszcze wśród prezentu od Gii pojawiły się trzy pożyczone mi książki: "W głębi kontinuum", "Kobieta w klatce" i "Dziedzictwo", będące drugim tomem zrecenzowanych kiedyś "Wybranych". Za tym podążyły prezenty od wyżej wymienionej: najnowszy Murakami oraz "Zmyślone życie Siergieja Nabokova". Jak już znajdę czas, będę miała prawdziwą ucztę literacką. Potem były święta. One uraczyły mnie dwoma lekturami, obie są po niemiecku. Najpierw "Ein ganzes halbes

"Papusza" - Angelika Kuźniak

Papusza znaczy lalka. I właśnie historię tej lalki – żywej, przez jednych kochanej, przez drugich potępionej – opowiada w swojej powieści reporterskiej Angelika Kuźniak. Pierwszej cygańskiej poetki, która ze sztuki nie miała nic – poza szaleństwem. Książka ta zaczyna się liryczną niepolską polszczyzną, tak typową dla Papuszy, i opowiada o śmierci męża bohaterki. Wstęp ten zapowiada powieść magiczną, pełną duchów i klątw. Niestety po tym wprowadzeniu w życie, od jego końca poczynając, zaczyna się egzystencja. Codzienność w taborze cygańskim i niecodzienność jego mieszkanki. Niestety im dalej w las, tym mniej magii i cygaskiego życia, ale za to coraz więcej konfliktów, listów i innych elementów szarej Rzeczpospolitej Ludowej. W tym natłoku słów – mniej lub bardziej poprawnych, mniej lub bardziej Papuszy – zatraca się gdzieś fascynująca postać poetki, a widoczna staje się otaczająca ją smutna rzeczywistość. Ten tekst to brnięcie w szaleństwo bohaterki i ból głowy czytelnika.