Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2013

"Daisy Miller i inne opowiadania" - Henry James

Obraz
  Henry James jest jednym z tych pisarzy (obok Lovecrafta i Poe), z którymi bardzo chcę się zaprzyjaźnić, ale na pewnym poziomie się nie dogadujemy. Ten poziom to zakończenie. Każdy z tej trójki tworzy je tak enigmatyczne, że zastanawiam się, po co w ogóle czytałam. I choć lubię otwarte zakończenia, to w ich dziełach mi brakuje jakichkolwiek. Niemniej wciąż próbuję. Pierwszą z czterech historii przedstawionych w tej książce jest tytułowa „Daisy Miller”. Panienka z/obok towarzystwa, do tego zakochany w niej mężczyzna zdecydowanie z wyższych sfer i oczywiście damsko-męskie gierki. O ile obserwowanie reakcji bohaterów było naprawdę ciekawe, to zakończenie oczywiście mi się nie spodobało i zastanawiałam się, skąd się wzięło oraz co miało wnieść. Zresztą „Daisy Miller” plasuje się u mnie na ostatnim miejscu z tego zbiorku. Kolejna jest „Bestia w dżungli”. Tę historię teoretycznie znałam już wcześniej (a raczej znałabym, gdybym owych zajęć nie opuściła) i zdecydowanie jest jed

„Pawilon Kwiatu Brzoskwini” – Mingmei Yip

Obraz
Dużo wody upłynęło, nim w końcu zdołałam przeczytać tę książkę – książkę, za którą mój wzrok błądził od bardzo dawna. Koleje losu jednak sprawiły, że w końcu stałam się jej posiadaczką, jednak i to nie przybliżyło mnie do jej przeczytania. Długo czekała, aż znalazłam dla niej czas. I to był właściwy czas. Historia ta opowiada o dziewczynce, która trafiła do miejsca dla dziewczynek pod każdym względem nieodpowiedniego – luksusowego domu publicznego. Z pozoru jest to książka bardzo podobna do „Wyznań gejszy” (przy czym pragnę zaznaczyć, że gejsze nie są prostytutkami) i – jak się okazuje dalej – w tym wypadku pozory nie mylą. Mengmei Yip stworzyła historię na bazie bestselleru, powielając wątki z powieści Arthura Goldena, jednak rozwijając swoją bohaterkę i nadając jej większej głębi, niż to było w przypadku Sayuri. O ile „Wyznania gejszy” były niemal hollywoodzką historią, w której wszystko zdawało się toczyć wobec miłości romantycznej, głównym wątkiem w „Pawilonie Kwiatu

Stosik.

Obraz
Maj był moją absolutną czytelniczo-blogową porażką. To pierwszy raz, gdy przez cały miesiąc na blogu nie pojawił się ani jeden post. I co śmieszne - czytałam, ale nie miałam okazji niczego skończyć. No, może oprócz "Snu nocy letniej" i "Hamleta" (ten ostatni jest przyczyną, dla której nie mam na nic czasu. Mogłabym go zrecenzować, ale obawiam się, że zmieszałabym go z błotem, bo mam go już powyżej uszu). Do tego podczytuję sobie jakąś książkę po niemiecku, czytam po raz kolejny moją ukochaną "Matkę Ryżu", a do tego bawię się z Henrym Jamesem, którego bym skończyła już dawno, ale wiem, że nie miałabym czasu na napisanie recenzji. O, wczoraj przeczytałam jakiś komiks o wikingu! Ale uznałam, że aż takich wyrzutów sumienia nie mam, by go recenzować w ramach akcji "zapchajdziura". Maj był po prostu koszmarnym miesiącem. Bo ni to się wysypiałam, ni to coś obejrzałam (ostatnie dwa dni na raty "Vicky Cristina Barcelona"), tylko cały czas śl