30 dni z książkami. Dzień 8.
Dzień 8 - mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być.
Czy to odnosi się do bestsellerów w Polsce czy na świecie? Bo o ile wiem, jedna z tych książek taki status osiągnęła gdzieś tam daleko, ale w Polsce zdecydowanie nie, bo po prostu bym o tym wiedziała. Jedna z moich najukochańszych pisarek napisała dwie książki (obecnie trzy, ale trzecia jest kiepska), które są świetne i zdecydowanie powinny być szerzej znane. Bardzo szerzej.
"Matka Ryżu" i "Dotknięcie ziemi" są książkami mocno emocjonalnymi i trudnymi. Nie spotkamy tutaj przesłodzonej miłości aż po grób, choć groby i miłość owszem. Akcja pierwszej z nich rozgrywa się najpierw na Cejlonie, a następnie na Malajach, zaś druga najpierw na Bali, a potem w Londynie. I choć obie książki są do siebie trochę podobne, to w jednym momencie nie potrafiłam wybrać, którą z nich lubię bardziej. MR jest historią o rodzinie - o tym, co ją łączy, a co dzieli. O bólu, stracie i miłości poniekąd toksycznej, ale w najlepszej wierze. DZ jest bajką o samozniszczeniu, narkotykach i magii w deszczowej Anglii. Tam jednak poznajemy historię większej ilości ludzi, każdy jest inny i każdy walczy z własnymi demonami. Z jakiejś przyczyny trafiają do świątyni destrukcji i szukają własnej drogi do siebie samych. W obu książkach rozdziały są historiami opowiadanymi przez bohaterów. Różne punkty widzenia i także barwna przeszłość. Dowiadujemy się, co motywuje ludźmi i sprawia, że są, kim są.
Pokochałam je za to, że zawsze, gdy je czytam, staję obok bohaterów. Czuję zapach curry, albo pieczenie chili w oczach. Zapach wymiocin i wzburzonego morza. Emocje się we mnie kłębią, a ja przez moment pragnę poddać się temu, co bohaterowie - czy to samozniszczenie, czy może droga ku wybawieniu. Moja rodzina ma problemy z Rani Manicką - trzy osoby czytały MR, jedna także DZ i tylko jedna z nich powiedziała, że chciałaby przeczytać MR jeszcze raz, bo to bardzo wartościowa książka. Pozostałe stwierdziły, że na tyle smutku nie mają siły. Książka jest cudowna, ale po raz drugi nie ma mowy. Ja czytałam MR chyba dziesięć razy, DZ może około pięciu, sześciu. I wiele bym dała, by znalazły się na listach bestsellerów.
Na "Dotknięcie Ziemi" poluję od jakiegoś czasu, ale nie mogę tej książki nigdzie dostać. "Matkę ryżu" czytałam, moja mama też i obu nam się bardzo podobała ta powieść. W planach mam też "Japońską parasolkę", ale z Twojego posta wywnioskowałam, że to słaba książka. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńRani Manicka spróbowała pisać inaczej i jej to nie wyszło. Także fabuła wydała się nie do końca przemyślana. Bardzo mnie ta książka zawiodła. Gdzieś na początkach mojego bloga znajdziesz jej recenzję.
Usuń