"Cichy wielbiciel" - Olga Rudnicka


Ze zjawiskiem stalkingu spotkałam się jedynie w kontekście gwiazd muzyki i osób, które jeździły za nimi wszędzie, aż ochroniarze rozpoznawali je już z daleka. Ciężko było mi sobie wyobrazić, że w normalnym życiu szarych ludzi stalking również może występować. Zarówno ta niepewność, jak i fakt, że sama autorka i jej powieści mnie fascynują, sprawiły, że na „Cichego wielbiciela” czekałam dość niecierpliwie.

Rzadko się zdarza, by książka wzbudzała we mnie wewnętrzne drżenie i napięcie. Z polskich autorek zdecydowanie zwycięża w tej kategorii Bujak, jednak Olga Rudnicka wraz z „Cichym wielbicielem” doprowadzili mnie do podobnego stanu. Myślę, że to wina tej stalkerskiej powtarzalności, tego dźwięczącego w uszach „Martwego morza” Budki Suflera, setek SMSów i świetnego rozwoju akcji i zamieszania emocjonalnego ofiary.

Zastanawiałam się w trakcie czytania nad kilkoma rzeczami. Po pierwsze sama byłam kiedyś nękana przez pewną osobę, jednak trwało to tylko pół roku i, konsekwentnie ignorując i będąc niemiłą, wreszcie się skończyło. Po drugie zapomniałam o tym i książka przywróciła wspomnienie, ale także myśl, że zdecydowanie romantyczne gesty działają na społeczeństwo w ten sposób, że tak naprawdę nie dostrzegają niczego poza tym, co ubarwiłoby ich rzeczywistość, a uczucia osoby „uwielbianej” i „rozpieszczanej” są sprawą drugo-, lub trzeciorzędną. Także to zostało w powieści przedstawione. Zdaje się, że Olga Rudnicka powiedziała o wszystkim. Ja sama mam takie odczucie, choć podejrzewam, że jeszcze wiele można by dodać, żeby objąć zjawisko stalkingu w całości.

„Cichego wielbiciela” czyta się na początku bardzo szybko, jednak im bliżej końca, tym bardziej tempo czytania spada – wtedy komplikują się uczucia i akcja rozwija się w odrobinę innym kierunku. Sama książka jest rewelacyjna. Emocjonalna, choć raczej pod względem tych mniej przyjemnych emocji, uderzająca w struny, które zmuszają do zastanowienia się nad tym, czym jest stalking, czy go doświadczyliśmy w mniejszym lub większym natężeniu, a także otwierająca oczy na zachowania w społeczeństwie. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona, że Oldze Rudnickiej udało się tak dobrze tę książkę napisać i nie mam jej nic do zarzucenia. Wręcz brakuje mi ciągu dalszego, choć sama książka bazuje na powtarzalności. Jest ona celowa, więc zdecydowanie nie jest to jej wadą. Chciałabym wiedzieć, co będzie dalej, choć przecież wiem.

Zdecydowanie polecam.


Komentarze

  1. Piosenka Budki Suflera ma niesamowity klimat. Jeśli jest wkomponowana w książkę to koniecznie muszę po tę powieść sięgnąć. Szczególnie, iż stalking wydaje mi się ciekawym tematem, bardzo oryginalnym, jeszcze nie wyczerpanym w tej mnogości wątków, które pojawiają się na fali różnych nowych zjawisk społecznych.

    Najpierw jednak czeka na mnie na półce "Natalii 5" tej samej autorki. Muszę się postarać by obok stanął rychło "Cichy wielbiciel".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsza polska powieść o stalkingu, choć żadnej zagranicznej nie czytałam :).

      Natalie są cudowne. Jak ja się przy nich uśmiałam! :).

      Usuń
    2. Stalking jest nie nowym zjawiskiem, tylko w ostatnim czasie został zdefiniowany właśnie przy użyciu takiego terminu.

      Budką Suflera cieszę się szczególnie...

      Usuń
  2. Stalking wydaje się ciekawym pomysłem na pozycję, zwłaszcza, że nigdzie nie spotkałam się jeszcze w literaturze z czymś takim ;) Twoja recenzja tylko podsyciła moją chętkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się czemu nie znam O. Rudnickiej z recenzji wnioskuję, że warto sięgnąć po jej książki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakże się cieszę, że lektura tej książki jeszcze przede mną!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ogromną ochotę przeczytać tę książkę, będę się za nią rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie czytałam żadnej książki o podobnej tematyce, więc jak znajdę czas to się na nią zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam chrapkę na tę książkę :)
    Czytałam 'Natalii 5' i 'Zacisze 13' tej autorki, ale z tego co czytam, w najnowszej książce mamy do czynienia z całkiem innym, poważnym klimatem w odróżnieniu od tamtych komediowych :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Oddam Nianię w dobre ręce - i to jak najbardziej materialnie - konkurs, losowanie, czy jak tam zwał...

"Dziewczyna o szklanych stopach" - Ali Shaw