30 dni z książkami. Dzień 5.
Dzień 5 - książka non-ficiton, której czytanie sprawiło mi niekłamaną przyjemność.
O "Trupiej farmie" pisałam całkiem niedawno, zachwycając się nią co niemiara (a nawet jeśli tego nie napisałam, to się zachwycałam). Książka pełna historii o trupach, trupich tajemnic i trupich zapachów oraz trupich wydzielin. Cudo, a nie książka! O ile kontakt z trupem by mnie tak nie uradował (a szczególnie jego wydzielinami), to ta książka wyniosła mnie do nieba i zauroczyła. Po niej żaden trup nie byłby mi straszny, bo w końcu to tak fascynujące! Ileż może kawałek martwego człowieka powiedzieć o tym, kim on był? Duuuużo.
Wiele przyjemności przyniosły mi te dziesiątki zwłok, choć może się to wydawać totalnym absurdem. A jednak! I choćbym nie wiem, jak bardzo chciała, nie potrafię powiedzieć, że tak nie było. Niekłamana przyjemność to doskonałe określenie dla moich przeżyć z "Trupią farmą". W końcu dobrze wiedzieć o tych rzeczach, o których opowiada. Cudo. Zdecydowanie. I ogromna przyjemność.
Trupy są fajne, to mnie naszło właśnie w tej chwili.
Ale niech lepiej nikt nie podrzuca mi żadnego do szafy, bo przysięgam, że się wkurzę.
Co prawda, książki nie czytałam, ale także nie chciałabym znaleźć trupa w szafie ;D
OdpowiedzUsuńMi również bardzo podobała się książka pt. "Trupa farma" ;) Sama interesuje się nie tylko ludzkim szkieletem, ale również tajemniczymi morderstwami itd ;P
OdpowiedzUsuń