"Akademia Pana Kleksa" - Jan Brzechwa


Któż nie słyszał o tej książce? To chyba jedna z najciekawszych lektur w szkole podstawowej, po którą sięgnęłam dopiero wiele lat później, nic sobie nie robiąc z obowiązku czytania niektórych tekstów. To nie był najlepszy pomysł, chociaż nie wiem, czy wtedy bym ją tak bardzo doceniła.

Adam zostaje wysłany do szkoły pana Kleksa. Jest to miejsce pełne osobliwości, gdzie królują bajki oraz różne fantastyczne wydarzenia. Chłopiec opowiada nam o tym, co się tam dzieje. O szklanych kulkach, z których tworzy się posiłki; powiększającej pompce; uczniach, których imiona zawsze zaczynają się wyłącznie na literę A; szpaku Mateuszu, który wymawia tylko końcówki wyrazów; drzwiach do bajek; lusterkach snów; sennych pastylkach. Poznajemy również samego pana Kleksa, który jest wielkim miłośnikiem piegów i uczy... właściwie uczy bycia dobrym dzieckiem. Dzieckiem w kolorowej krainie pełnej tajemnic i ciekawych wydarzeń.

Jest to opowieść niesamowicie barwna i ciekawa. Każde dziecko powinno ją obowiązkowo poznać. Jednak również dorośli będą się nią zachwyca
ć z powodu możliwości powrotu do dziecięcego świata, gdzie nadyma się policzki, by móc unieść się w powietrze. Oraz docenić humor autora na samym końcu historii, który doprowadził mnie do śmiechu. Takiej książki nie sposób nie pokochać albo przynajmniej polubić.




Przeglądałam dzisiaj podręcznik do czwartej klasy podstawówki. Byłam bardzo mile zaskoczona doborem tekstów. Niewiele się on zmienił od czasów, gdy ja korzystałam z podręcznika tego samego wydawnictwa. Doszedł "Mikołajek", niektóre wiersze uległy zmianom - na lepsze. Z sentymentem przeglądałam historie, które autorzy tam umieścili i szeroko się uśmiechałam, widząc te, które sama czytałam, gdy byłam w czwartej klasie. Czy to znaczy, że się starzeję? Sentymenty zaczynają mnie ogarnia
ć, a mnie to cieszy. Chyba przeczytam ten podręcznik, szczególnie, że jest tam jedna baśń chińska, którą bardzo miło wspominam. Chcę wrócić do tamtego czasu...

Komentarze

  1. Jakoś bardziej w głowie utkwił mi film, wiesz "Witajcie w naszej bajce, słoń zagra na fujarce...":))) Książki chyba nigdy nie przeczytałam, chociaż była moją lekturą...mhm

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna jest ta książka, czytałam ją kilka miesięcy temu i też sobie podśpiewywałam piosenkę o słoniu, który grał na fujarce :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. A miałaś jakąkolwiek styczność z musicalem na podstawie tej lektury? Moim skromnym zdaniem - bardzo udany. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę czytałam już kilka lat temu, jednak coś czuję, że nie długo ponownie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tusienko - filmu nie widziałam, chociaż bardzo bym chciała. W głowie "widziałam", jak można by książkę zekranizować :). Nie dziwię się, że nie przeczytałaś, lektur przecież się nie czyta xD.

    Skarletko - ja będę śpiewać ją jutro cały dzień :D.

    Kasjeuszu - nie miałam styczności, aczkolwiek chyba go poszukam.

    Leno - oby jak najszybciej :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Klasyka xD Pierwsza część podobała mi się najbardziej (w szkole podstawowej) - kolejne pewnie doceniłabym teraz, gdym już jako osoba dorosła przeczytała je.
    Nostalgiczne przypomnienie... xD'

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  7. kolejna książka must have ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3