"Na psa urok" - Kevin Hearne

Mam wrażenie, że świat urban fantasy czekał na "Kroniki Żelaznego Druida". A z całą pewnością byłam to ja - trochę znudzona nadmiarem wampirów i chęcią spotkania się z czymś nowym, innym, świeżym. Czyli mówiąc w skrócie - z małą ilością wampirów. Może jestem trochę złośliwa, bo uwielbiam te umarlaki, ale nie zmienia to faktu, że mnie męczą, gdy grono pisarzy eksploatuje je na dziesiątą stronę. I tutaj moje pokłony dla Kevina Hearne'a za to, że nie dość, że umieścił w książce tylko jednego wampira, to w dodatku uwziął się na zupełnie inne stworzenie, a mianowicie... człowieka.

Może nie powinnam bohatera nazywać człowiekiem, bo w końcu to druid - stoi gdzieś na granicy człowieczeństwa i magii. Jednak ten konkretny Atticus ma w sobie znacznie więcej rozsądku niż większość druidów, dlatego zdołał przeżyć ponad dwa tysiące lat. I narobić sobie wrogów, chociaż z natury unika konfrontacji. A człowiekiem przecież jest. Druidem się przecież nie rodzi.

Niezwykle spodobało mi się, że autor umieścił w książce wszelakiego rodzaju demony, wiedźmy, wampiry, druidów, bogów i tego wampira. Zrobił to świetnie - bo po co światu jedno stworzenie, które włada śmiercią? Może być ich kilka, dzięki czemu gdy uzgodnisz z jednym, że cię nie zabije, drugie może to zrobić. Magiczny świat jest równie poplątany co nasz, a może nawet bardziej. Bo kto by nie chciał za prawnika wilkołaka? Ja zdecydowanie bym chciała, szczególnie tak dobrego w swoim fachu jak Hal. I chociaż podobną mieszankę bogów spotkałam w "Amerykańskich bogach" Gaimana, to właśnie u Kevina Hearne'a spodobała mi się ona chyba bardziej, niż powinna. Tutaj nawet Maryja chadza czasem pustyniami Arizony.

Zaś Atticus jest świetny. Chyba jedyny starożytny bohater w literaturze, który rozumie, jak istotna jest pop kultura dla dalszego trwania i nie zwracania na siebie zbyt dużej uwagi. Wtapia się on w czasy, w których żyje, dlatego na przemian rzuca cytatami z Szekspira, bądź "Kill Billa". Niezłą rozrywką jest wyszukiwanie wszystkich tych tekstów, co sprawia, że poczułam do bohatera jeszcze większą sympatię. Jest naprawdę wybitny. Popełnia drobne błędy, ale radzi sobie ze wszystkim, mimo że tak naprawdę wszyscy chcą go zabić i nie wiadomo, kto jest z nim, a kto przeciwko niemu.

Jednak za najgenialniejszą postać w książce uważam Oberona - jego psa. Jest naprawdę zabawy i dobrze stworzony. Zaś miłym dodatkiem do wszystkiego są polskie wiedźmy. Tak, polskie. Muszę przyznać, że autor postarał się o barwność - zdecydowanie nie nazwałabym tej książki nijaką. Jest dość zabawna, chociaż czasem są momenty, przy których spadłabym z krzesła, gdybym nie leżała w łóżku i wtedy jest wybitnie śmieszna. Jeden z takich był pod koniec i zdecydowanie mi się to podobało.

Dla miłośników magii - nawet tych znużonych jej nadmiarem w literaturze - na pewno będzie to pozycja ciekawa, nietuzinkowa. Bardzo się cieszę, że ostatnio mam szczęście trafiać na takie książki. W Atticusie jestem zadurzona, chociaż - co mnie osobiście bardzo dziwi - jedynie pod względem kreacji, ale nie romantycznym, mimo że mam taką słabostkę, jaką jest kochanie się w bohaterach literackich. Zdecydowanie polecam tę książkę! Nawet w tak ponurej, pozaokiennej, deszczowej scenerii daje życiu sporo radości.

Dodatkowo muszę powiedzieć, że uwielbiam tak żartobliwie stworzone opisy autorów. Kevin Hearne stoi w tym przypadku na szczycie obok Gail Carriger. Jeśli nie śmieję się przy książkach, to z całą pewnością ubawią mnie właśnie te krótkie notki na okładce.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu

Komentarze

  1. Zdecydowanie coś dla mnie, nie mogę się doczekać kiedy dostanie się w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć to nie mój świat, jednak bardzo zachęcająco opisana recenzja kusi mnie do nabycia tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam i strasznie mi się podobala :D

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka raczej nie dla mnie. Jednak recenzja tak zachęcająca, że może się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi smacznie i na pewno się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie ją czytam i świetnie się przy tym bawię. Już zacieram sobie ręce na część drugą w sierpniu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3