"Lustro czasu" - Anna Piega
Tak się składa, że rzadko sięgam po literaturę polską - jeśli już to robię, zazwyczaj jest to fantastyka, książki podróżnicze, bądź inne, ale mające niewiele wspólnego z literaturą kobiecą. Jednak tym razem zdecydowałam, że tę książkę w jakiś pokrętny, niepewny sposób bardzo chcę przeczytać.
To zabawne, ale ta książka wciągnęła mnie faktycznie od pierwszej strony. Najpierw smakowałam styl autorki, a później jego zmianę, gdy wyszłam poza obręb listu. I w ten sposób poznałam Darię Sulima wraz z warszawskim światem muzyki. Ale nie pobyłam długo w Warszawie. Wkrótce wraz z Darią przeniosłyśmy się do mojego kochanego Krakowa, po którym oprowadzała mnie z wdziękiem, a ja mogłam jej pokazać język i powiedzieć: Ja to znam, a twój dom? Ha, jego też znam, mieszkałam na Focha przez trzy lata, moja droga... Tak, to było piękne.
Jednak w książce nie chodzi o wycieczki po Krakowie. Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Dotyczy kłótni sprzed sześciu lat między Darią a jej ojcem, która zaowocowała zerwaniem kontaktów. Jedynym łącznikiem Darii z domem jest jej matka. Dziewczyna walczy o swoje marzenia, o muzykę, a matka walczy o pojednanie. I przypadkiem okazuje się, że jest coś, przeciwko czemu dwie skłócone, choć kochające się osoby będą musiały zawrzeć szeregi.
Nie spotkałam się wcześniej z Anną Piegą ani jej twórczością. Muszę powiedzieć, że zaczarowała mnie swoją opowieścią - klimatyczną, nie przesłodzoną. Taką, jak lubię. Jest troszkę pokręcona (choć z tym pokręceniem Fitzkowi do pięt nie dorasta, ale póki co nie znalazłam nikogo, kto faktycznie by dorastał), mieszają się słowa i postacie, aż w pewnym momencie się okazuje, że trzeba nad nimi zapanować. Mi się udało, mimo mojego nałogowego pomijania nazwisk bohaterów, którzy nie pojawili się co najmniej pięć razy w danej książce. Tajemnice, smutek... bardzo spodobały mi się te opisy. Wszystko było niezwykle dokładnie opisane pod względem emocjonalnym. Bardzo łatwo wyobrazić sobie miejsca i postacie (chociaż nie powiem, okładka mnie zmyliła i zrobiłam w swojej głowie z Darii brunetkę, ale i tak uważam okładkę za cudowną). Uwielbiam kreację bohaterów, dystans i zmiany. Książka zdecydowanie mi się podobała i miałam poważne problemy z oderwaniem się od niej ("Jeszcze jedna strona... cholera, okay, jeszcze pięć!"), gdy już musiałam. Jedyną rzeczą, która czasami i się nie podobała, był język. W niektórych momentach autorka zbaczała z "obranego" stylu i zaczynała pisać trochę inaczej. Wtedy się wybijałam z rytmu. Na szczęście nie spotykało mnie to często.
Gorąco polecam tę książkę. Naprawdę mnie urzekła. Jest taka kompletna, nie płaska. Dobra i polska.
Dziękuję wydawnictwu
To zabawne, ale ta książka wciągnęła mnie faktycznie od pierwszej strony. Najpierw smakowałam styl autorki, a później jego zmianę, gdy wyszłam poza obręb listu. I w ten sposób poznałam Darię Sulima wraz z warszawskim światem muzyki. Ale nie pobyłam długo w Warszawie. Wkrótce wraz z Darią przeniosłyśmy się do mojego kochanego Krakowa, po którym oprowadzała mnie z wdziękiem, a ja mogłam jej pokazać język i powiedzieć: Ja to znam, a twój dom? Ha, jego też znam, mieszkałam na Focha przez trzy lata, moja droga... Tak, to było piękne.
Jednak w książce nie chodzi o wycieczki po Krakowie. Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Dotyczy kłótni sprzed sześciu lat między Darią a jej ojcem, która zaowocowała zerwaniem kontaktów. Jedynym łącznikiem Darii z domem jest jej matka. Dziewczyna walczy o swoje marzenia, o muzykę, a matka walczy o pojednanie. I przypadkiem okazuje się, że jest coś, przeciwko czemu dwie skłócone, choć kochające się osoby będą musiały zawrzeć szeregi.
Nie spotkałam się wcześniej z Anną Piegą ani jej twórczością. Muszę powiedzieć, że zaczarowała mnie swoją opowieścią - klimatyczną, nie przesłodzoną. Taką, jak lubię. Jest troszkę pokręcona (choć z tym pokręceniem Fitzkowi do pięt nie dorasta, ale póki co nie znalazłam nikogo, kto faktycznie by dorastał), mieszają się słowa i postacie, aż w pewnym momencie się okazuje, że trzeba nad nimi zapanować. Mi się udało, mimo mojego nałogowego pomijania nazwisk bohaterów, którzy nie pojawili się co najmniej pięć razy w danej książce. Tajemnice, smutek... bardzo spodobały mi się te opisy. Wszystko było niezwykle dokładnie opisane pod względem emocjonalnym. Bardzo łatwo wyobrazić sobie miejsca i postacie (chociaż nie powiem, okładka mnie zmyliła i zrobiłam w swojej głowie z Darii brunetkę, ale i tak uważam okładkę za cudowną). Uwielbiam kreację bohaterów, dystans i zmiany. Książka zdecydowanie mi się podobała i miałam poważne problemy z oderwaniem się od niej ("Jeszcze jedna strona... cholera, okay, jeszcze pięć!"), gdy już musiałam. Jedyną rzeczą, która czasami i się nie podobała, był język. W niektórych momentach autorka zbaczała z "obranego" stylu i zaczynała pisać trochę inaczej. Wtedy się wybijałam z rytmu. Na szczęście nie spotykało mnie to często.
Gorąco polecam tę książkę. Naprawdę mnie urzekła. Jest taka kompletna, nie płaska. Dobra i polska.
Dziękuję wydawnictwu
A ja mam jakiś uraz do polskiej literatury, kobiecej w szczególności (choć nie, wygrywa ta dotycząca II wojny światowej. Boże ile można. Rozglądam się w Znaku po nowościach a tam tylko księża i wojna. Ratunku.) I chociaż okładka mnie zachwyciła (na jej widok dosłownie serce mi zaczęło szybciej bić) to kiedy zobaczyłam, że polska i kobieca, to odpuściłam. Widać, że nie do końca słusznie :).
OdpowiedzUsuńC.S., ona naprawdę ma coś w sobie. Bo to nie jest kobieca w stylu "znajdź faceta, uwiąż go, a potem pierz mu skarpetki z uśmiechem na ustach", ale na poszukiwaniu siebie, siły, motywacji. Jest miłość, ale nie damsko-męska. To raczej rodzina. I dużo o zaufaniu. Ta książka zasługuje na uwagę. Nie jest płytka. Jest naprawdę dobra :).
OdpowiedzUsuńJa ostatnio polubiłam bardzo polską literaturę, gdyż miałam przyjemność czytać parę naprawdę fajnych, dobrych , polskich powieści..,,Lustro'' zamierzam po weekendzie przeczytać, więc ciekawa jestem czy mnie urzeknie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale muszę przyznać, że po przeczytaniu Twojej recenzji baaaardzo mnie zainteresowała. Rzadko sięgam po książki polskich autorów, ale w tym przypadku chyba zrobię wyjątek ;)
OdpowiedzUsuńJa mam niestety uczulenie na polskie nazwy w książkach. To chyba jest nienormalne ;) Ale wszystkie polskie imiona, czy ulice działają na mnie jak płachta na byka.
OdpowiedzUsuńTeż mieszkałam niedaleko Focha - na Salwatorskiej :)Ładne okolice :)
OdpowiedzUsuńJakoś się wahałam nad tą książką i teraz, po Twojej recenzji, żałuję, że zrezygnowałam. Wygląda na kawał dobrej powieści obyczajowej - i to z Krakowem w tle!
Pozdrawiam! :)
Ja za to wykształcam w sobie właśnie uraz do polskich autorek. Może dzięki tej książce nie będzie on takich rozmiarów?;p
OdpowiedzUsuńpolska literatura ma swoje wzloty i upadki.. często jednak zauważam upadki, ale nie mam jakiegoś specjalnego urazu do polskiej literatury.. ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się okładka, a Twoja recenzja zachęciła mnie też do treści.. :) jeśli znajdę ją gdzieś w bibliotece to bez wahania ją wypożyczę ;) jestem ciekawa czy mnie, taką marudę uzależnioną od fantasy, zaczaruje polska obyczajówka :)
Te książkę już dawno wypatrzyłam a Twoja recenzja utwierdza mnie w tym, ze mój wybór był strzałem w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńLuuudzie! Co też Wy piszecie??
OdpowiedzUsuńNiechęć do polskich autorek? Do polskiej literatury...? To jakie Wy książki czytacie?
Olga Tokarczuk, Hanna Krall, Roma Ligocka, Krystyna Gucewicz, Kasia Enerlich, Dorota Terakowska - pierwsze, co mi przychodzi na myśl i własnym oczom nie wierzę, gdy czytam takie opinie, jak wyżej.
Jeśli dodać kilku mężczyzn jeszcze: (Kuczok, Dehnel, Stasiuk, Myśliwski) - to literatura polska WYMIATA!
Naprawdę - Emanuel Schmit może się schować przy takich nazwiskach.
Postanowiłam lepiej poznać rodzimą literaturę, dlatego z chęcią tę książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię czytać rodzimych autorów i właśnie szukałam czegoś takiego, dzięki ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu tak mam, ale jak przeglądam na stronie wydawnictwa nowości, czy zapowiedzi, to widząc polskie nazwisko - automatycznie omijam książkę. Nie wiem czemu, bo wcale nie mam jakichś strasznych doświadczeń z polską literaturą. "Lustro czasu" wydaje się bardzo ciekawe, więc pewnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię polską literaturę, chociaż ostatnio, muszę przyznać, trochę zaniedbałam czytanie naszych rodzimych pisarzy, jednak z tą książką chętnie się zapoznam, tym bardziej, że okładka jest naprawdę urzekająca ;).
OdpowiedzUsuńJa "ostatnio" przekonałam się bardzo po polskich pisarzy - niektórzy to prawdziwe perełki:) Również nigdy nie spotkałam się z panią Anią, ale chętnie to zmienię:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zarys fabuły - jak dotąd nie spotkałam się z takowym biegiem wydarzeń ;P Z chęcią zajrzę, jeżeli wpadnie mi w ręce. Co do polskich pisarzy - czytuje z chęcią ;) Zwłaszcza Musierowicz ^^ Tak jak mówisz : "Wkrótce wraz z Darią przeniosłyśmy się do mojego kochanego Krakowa, po którym oprowadzała mnie z wdziękiem, a ja mogłam jej pokazać język i powiedzieć: Ja to znam, a twój dom? Ha, jego też znam, mieszkałam na Focha przez trzy lata, moja droga... Tak, to było piękne." - pięknem jest iść z bohaterem przez dobrze Nam znane ulice ;D
OdpowiedzUsuńOleńko, ja zdecydowanie uważam za kawał dobrej powieści :). Zaś co do polskich pisarzy - Krall pokochałam po "Zdążyć przed Panem Bogiem", więcej z nią kontaktu nie miałam. Nie wiem, co mnie drażni w polskich pisarzach, ale zazwyczaj mam wrażenie, że nie mają nic do powiedzenia, powielają schematy, ale robią to gorzej niż tacy nudni Amerykanie. Sama nie wiem, skąd mi się to bierze. Jeśli mam okazję, czytam. Ale gdy książka mnie nie "zaatakuje", ciężko mi samej zdecydować.
OdpowiedzUsuńMeme, kocham czytać książki, w których są opisane miejsca, które znam. Od razu podbijają moje serce ^^.
A pozostałych przepraszam, że nie odpowiadam, ale moje lenistwo się nasiliło (znacznie). Muszę się obudzić :).
Alino - to poczytaj tych autorów, których wymieniłam :)
OdpowiedzUsuńA Krall też kocham za "Zdążyć przed Panem Bogiem" - i zamierzam właśnie poznać pozostałą jej twórczość.
Pozdrawiam :)
Oleńko, z Tokarczuk mam złe wspomnienia (wypracowanie maturalne xD), Terakowską czytałam :). A wszystkich tych mężczyzn mam w jakiś bliżej nieokreślonych planach :).
OdpowiedzUsuńa dla mnie Tokarczuk jest jakąś boginią literatury - światowej, nie polskiej tylko. Jej proza zmienia moje myślenie, światopogląd - życie. Uwielbiam!! :)
OdpowiedzUsuńA Terakowska jest dla mnie... trochę nierówna. "Poczwarka" jest genialna, ale już np. "Ono" i literatura młodzieżowa jakoś mnie nie złapały.
Cóż - każdy ma swoje upodobania ;)
Oleńko, ja niestety poznałam ją tylko w tym fragmencie, który miałam na maturze. Zainteresowała mnie, ale mam wrażenie, że wciąż za mało czasu minęło, w kwietniu szłam z przyjaciółką i omawiałyśmy matury, jakby to było wczoraj, więc czuję, że jednak trochę powinnam z tym poczekać :D. Terakowską znam mało. "Poczwarkę" próbowałam przeczytać w gimnazjum, ale mnie nudziła.
OdpowiedzUsuń