"Córka Krwawych" - Anne Bishop

Kiedyś kolega zapytał, co teraz czytam. Powiedziałam, że "Córkę Krwawych". Na jego twarzy odmalowało się przerażenie: To profanacja, ja tego czegoś nie dotykam, wystarczy na okładkę spojrzeć! No i teraz zacznę recenzję od okładki właśnie.

Jak byłam mała, pewnie by mi się spodobała, bo widać, że magiczna, kolorowa i fajna, ogólnie rzecz biorąc. Ale jak byłam mała, nie doceniałam Photoshopa z jego efektami i innymi takimi, żadnych subtelności w zdjęciach, okładkach... Teraz dostrzegam i krzywię się lekko z niesmakiem, gdy widzę te smugi przy księdze. Są kiczowate (chociaż czasami nie mam kiczowi nic do zarzucenia, jednak w tym wydaniu mi nie odpowiada), a dziewczynka ma brzydkie usta. Ale książki po okładce się nie ocenia, więc zignorowałam na razie to, że oprawa mi się nie podoba i zapomniałam o tym na jakiś czas, żeby nie psuć sobie wrażeń z części właściwej książki, czyli treści.

Trylogia Czarnych Kamieni ma wielu miłośników i wrogów. Ja spotkałam na swojej drodze prawdziwą miłośniczkę, dzięki której miałam możliwość przeczytania. Podejrzewam, że zrobi jej się smutno, że nie poszłam w jej ślady, jednak... jak na mój gust, to nie jest nic wybitnego. To kolejna książka, do której przekonałam się dopiero po połowie. Tak samo było z "Rudowłosą". I oczywiście po tej połowie chcę przeczytać kolejną część, chociaż na początku uważałam, że po moim trupie, ja się dalej męczyć nie będę. Nie wiem, z czego to wynika. A może jednak wiem.

Wybitnie mnie frustrowało zakochanie się wszystkich w Jeanelle. Taki cudowny Daemon (po tej połowie zaczęłam go widzieć jako Damona z TVD, co pozytywnie wpłynęło na mój odbiór), z charakterem. A tu nagle robi się z niego coś rozlazłego. W takich momentach bałam się, że ktoś mu coś zrobi. Ale Daemona też nie polubiłam przed tą połową. Jest tylko jedna postać, która podobała mi się od samego początku. Surreal. Prostytutka, niebezpieczna, ale właściwie nikt się tego po niej nie spodziewa, z naprawdę fascynującym imieniem. Saetan był całkiem w porządku, chociaż jego podejście do własnych dzieci mi się nie podobało. Za to wobec Jeanelle był słodki jak miód! Tak, tej małej momentami nie znosiłam, momentami była w porządku.

Ta książka wydała mi się innym niż zazwyczaj fantasy. Nie było żadnych wojen, wszystko toczyło się bardziej na poziomie intryg, niż faktycznego konfliktu. Może przez to akcja wydawała mi się nudnawa. Bo ile książki może się toczyć wobec troski o jedną małą dziewczynkę? Oczywiście wiem, że teraz spłaszczam to wszystko totalnie, ale po prostu nie widzę w tej książce niczego szczególnego. Nie jest w moim typie. Nie tego oczekuję od powieści fantasy. Dlatego gorąco dziękuję za Daemona i Surreal (jak ja im kibicuję, ale póki co nic z tego i pewnie na pozostałą wieczność nic z tego...), dziękuję za ciekawy pomysł, ale nie dziękuję za to, co z niego wynikło.

Podobała mi się od połowy. Nawet bardzo. Chciałabym przeczytać kolejną część z nadzieją, że tym razem będzie już dobrze, bo nic przecież tego nie wyklucza. Ale smutno mi, że "Córka Krwawych" nie spodobała mi się od samego początku. I wtedy doszłam do wniosku, że mogę ponarzekać na okładkę, bo oddała treść - kiczowata dziewczynka, którą nie warto się zachwycać, chociaż inni się zachwycają. Zaś okładki kolejnych tomów mi się nawet podobają, więc jeśli iść tym tropem, to i książki powinny.

Ale mi głupio. Chciałam, żeby mi się podobała... C.S. wybacz, naprawdę tego chciałam, ale niestety nie wyszło.

Komentarze

  1. Podoba mi się Twoja recenzja,po jej przeczytaniu wiem,że to historia nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedopisanie, ja bym się jej też nie czepiała, gdyby nie fakt, że już nawet treściowo nie wyrobiła wg mnie ta książka. Ale jak już się zaczęłam denerwować, to na całego. I wyszło na to, że o okładce też muszę coś powiedzieć. Słowa "Matko Noc" mi się zaś bardzo podobały. A tych zapowiedzi nie wyłapałam. Hmm. To chyba znaczy, że było gorzej, niż myślałam, skoro przespałam coś takiego. I mówisz, że cała seria tak wygląda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę ją przeczytać już od dłuższego czasu. Ciekawe, czy moje odczucia po lekturze będą podobne do Twoich:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie szkodzi, bywa.... Ja tam się z Tobą nie zgadzam w niczym, poza okładką, gdyż te okładki są denerwujące na maksa i nie znoszę tych komputerowych wersji, ale co do treści to się nie zgadzam, ale doskonale o tym wiesz :D. To teraz możesz mi ją już odesłać, ogromnie się za nią stęskniłam :)). No i cieszę się, że wreszcie poznałam Twoje zdanie :). Co do Surreal to mogłam przewidzieć, że ją najbardziej polubisz, to taki Twój typ :D. A, i jeszcze wspomnę o tym, że to nie takie fantasy jakie trzeba. Ja się cieszę, że ona jest inna, bo ile można czytać o przeprawach przez lasy, przybywaniu do zamku, rozpalaniu ognia w lesie i jakichś zbrojnych walkach, gdzie w tle lata smok zionący ogniem ;). Anne Bishop stworzyła swój własny, oryginalny świat do niczego nieporównywalny :). Ok, kończę, bo nastąpi kolejna fala peanów ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. C.S., mi tam Twoja fala peanów nie przeszkadza :)). I nie powiedziałam, że "to nie takie fantasy jak trzeba", tylko inne. I akurat to mi nie przeszkadza. Tylko z tego wynikło, że nie dzieje się tam nic ^^. Jestem przeciwna tym smokom, ogniskom w lasach i takich tam, bo tego już za dużo. Ale tutaj znowu było za mało. Nie kwestionuję jej świata, kwestionuję brak akcji ^^. Powiedziałaś kiedyś, że nie rozumiesz osób, które to krytykują. A ja teraz nie rozumiem, dlaczego Ty się tym zachwycasz. Naprawdę mi przykro, że mi się nie spodobała. Czytałam z nastawieniem, że będzie dobrze. A odeślę w tym albo przyszłym tygodniu. Jeszcze nie wiem, kiedy znajdę czas, żeby iść na pocztę. Wybieram się w poniedziałek. Zobaczymy. A pożyczysz drugi tom? xD.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedopisanie, Twoje ostatnie zdanie może mieć baardzo dużo prawdy w sobie! Bo ja faktycznie wolę mocniejsze rzeczy, a tutaj gdyby nie duża ilość seksu zaleciłabym czytanie dzieciom. Seks jednak to przekreśla. Tak, to definitywnie musi być to ^^. Skoro już widzę, gdzie tkwi problem, kolejne tomy pójdą o wiele lepiej, ponieważ już teraz będę wiedziała, że ma być spokojnie i milutko ^^.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładki powinny by wstępem do książki, jednak nie zawsze tak jest. Jednak lepiej nie zrażać się nimi i zajrzeć co jest dalej,i dalej,w końcu może opisywana historia zainteresuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, nigdy nie zrażam się okładkami :). Chociaż czasem okładka kryje dokładnie to, co zwiastuje ;).

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nie czytałam, choć zabieram się już chyba od roku. Jesteś pierwszą osobą, która się w pełni nie zachwyciła tą książką i dlatego tymbardziej chcę ją przeczytać ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Od dawna bardzo chcę przeczytać tę trylogię, bo naczytałam się wielu dobrych recenzji i kocham fantastykę. Już... już ją miałam kupować, już wkładałam do koszyka, ale tak ta okładka źle na mnie patrzyła, że odłożyłam i do dziś nie wiem, czy dobrze zrobiłam.
    Muszę poszperać w bibliotekach za jakiś czas i może wreszcie się przekonam ;)
    Dobrze, że jesteś obiektywna. To mi się u Ciebie bardzo podoba.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej, a ja już kupiłam wszystkie tomy, chociaż jeszcze żadnego nie przeczytałam (to u mnie takie typowe!) A jak teraz się okaże, że mi się nie spodoba? :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Dominiko, to interesujące, ale rozumiem, o co Ci chodzi ^^.

    Przyjemnostki, wiesz, że ja też kiedyś miałam podobnie? Poszłam do Empiku z myślą "Kupię książkę". Ale akurat wtedy nie było pierwszego tomu. A nie będę czytać od drugiego, to można zrobić z urban fantasy, bo przeważnie powtarzają w jakiś sposób to, co było wcześniej. Tu mogło być trudno. Mam nadzieję, że Tobie się spodoba :). I dziękuję :).

    De_merteuil, coś na pewno Ci się spodoba, nie przejmuj się. Jeśli podejdziesz z nastawieniem, że złe i tragiczne, pewnie miło się rozczarujesz :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Przez to, że widziałaś Daemona jako Damona TVD zachęciłaś mnie do książki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo chciałam tę książkę przeczytać, lecz twoja recenzja dała mi wiele do myślenia, czy warto żeczywiście w nią inwestować. No cóż, chyba jednak zostanę przy swoim, zwłaszcza po tym Damono-Daemonem xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam całą trylogię pożyczoną i dobre wychowanie kazałoby ją przeczytać, ale jakoś nie mogę się do tego wziąć... No zupełnie mnie do niej nie ciągnie, sama nie wiem czemu, bo tak intelektualnie (nie emocjonalnie) patrząc, przeczytać bym chciała, żeby dowiedzieć się o co tyle szumu.

    Może się nastawię na ten seks, to się sama zachęcę? Dobrze on chociaż opisany? ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oho, ciekawego bloga znalazłam! Książka sama w sobie do mnie nie trafia, ale czytanie Twoich poprzednich recenzji sprawia mi nie lada przyjemność :) Zatem obserwuję i czekam na kolejne ciekawe wpisy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3