"Księga Sandry" - Tamora Pierce

Mam naprawdę słabą wolę. Powinnam była się uczyć, a tutaj nagle postanowiłam, że przeczytam tę książkę od razu, gdy tylko otworzyłam paczkę. Nie powinnam być taka spontaniczna, naprawdę, powinnam się uczyć, powinnam! Ale książkoholizm zobowiązuje do pewnych - nagannych w określonych sytuacjach - czynności.

"Księga Sandry" jest pierwszym z czterech tomów nowej serii fantasy wydawnictwa Initium - "Krąg Magii". Każdy z nich nosi w tytule imię jednego z czterech bohaterów, przyjaciół, którzy trafiają do wspólnoty Wietrznego Kręgu pod opiekę magików. Są nastolatkami raczej z dolnej granicy wieku. I każdy z nich jest inny - Briar jest złodziejem, Sandry (tak, to nie pomyłka, tak się pisze to imię) arystokratką, Tris z rodziny handlarzy i Daja - Kupiec. Każde z nich jest inne, każde ma swoje siły i słabości, ale żadne nie daje się wpisać w jakiekolwiek społeczne konwencje.

To nie jest typowy, rozbudowany świat fantasy, gdzie toczą się wojny, boje polityczne, dworskie skandale i pojawia się ktoś, kto połączy skłócone rody i kraje. Nie. Tutaj mamy tę czwórkę dzieci. I wcale nie chodzi, jak mi się wydaje, o przedstawienie nietypowego świata, o którym nikt jeszcze nie napisał, ale o pokazanie właśnie tych bohaterów. Pokazanie, że nawet osoby tak skrajnie różniące się zarówno pochodzeniem jak i charakterem mogą się zaprzyjaźnić, zaufać sobie i odkryć własne moce. Muszą poradzić sobie ze stereotypami i uprzedzeniami, by w końcu odkryć, że mają siebie. I to jest jasne dla czytelnika, chociaż nie dla samych zainteresowanych.

Tutaj poznajemy też definicję słów "w kupie siła". Bo czymże byłby świat bez przyjaźni i zaufania? "Księga Sandry" cudownie pokazuje, jak ważne jest to w życiu człowieka, szczególnie młodego. W tym tomie co prawda nie możemy zauważyć misternie skonstruowanego świata fantasy, ale za to otrzymujemy coś innego, pięknego, co wynagradza ten mały niedobór, który może niektórym przeszkadzać. Jestem pewna, że to wszystko się rozwinie w kolejnych częściach, na które nie mogę się doczekać.

Jedna rzecz mnie frustrowała - nieustanne nazywanie bohaterów dziećmi, dziewczynkami. Bo chłopiec był tylko jeden, więc nie powtarzało się to słowo tak często. Mimo to miałam wrażenie, jakby zaniżało wartość książki, kierowało ją bardziej dla starszych dzieci, młodszych nastolatków. A przecież ta książka jest warta znacznie więcej. Z drugiej strony rozumiałam, dlaczego było to w ten sposób użyte. Sądzę, że sama nie znalazłabym żadnego kompromisu.

Polecam tę niezwykle przyjemną i wartościową lekturę, którą pochłonęłam w tak błyskawicznym czasie, że aż nie wierzyłam zegarowi. A ja, jak już wspomniałam, czekam na "Księgę Tris", "Księgę Daji" i "Księgę Briara".

Za książkę dziękuję wydawnictwu Initium.

Premiera 23.03.2011.

Komentarze

  1. Moja książka czeka na poczcie. Oj! Chcę ją już w swoje łapki. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie książka trafiła wczoraj i już nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile razy ja sobie powtarzam "Ucz się dziwczyno !!!! ", a czytam do trzeciej nad ranem książkę :P To jest silniejsze ode mnie, nałóg, ale jakoś funkcjonuję ;)
    Tak to jest z nami książkoholikami ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się właśnie czy jest to książka bardziej dla dzieci czy już dla młodzieży, ale Twoja recenzja przekonała mnie, że warto ją przeczytać w każdym wieku :)
    Bardzo lubię książki, w których pokazana jest siła przyjaźni, dlatego na pewno prędzej czy później po nią sięgnę :)

    Haha, i skąd ja znam tę słabą wolę, która zmusza do rzucenia się na książkę pomimo 15 ważniejszych rzeczy do zrobienia xD xD xD Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam już na liście, lubię takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Vampire, to leć po nią!

    Katarzyno, u mnie długo nie czekała i jestem z niej zadowolona :).

    Sil, ;).

    Przyjemnostki, wiem, to czasami boli xD. Ale w tym tygodniu biorę się ostro za naukę, a łagodnie za czytanie ;).

    Sujeczko, ja też wciąż nie wiem. Ale sądzę, że dla młodszej młodzieży, chociaż uważam, że dorosły powinien sięgać przynajmniej dwa razy w roku po książkę dla dzieci, żeby nie zapomniał, jak to było być dzieckiem :). Książki rządzą!

    Viconio, ja również ^^.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście, mamy prawie identyczne zdanie;))

    Byl tam jeszcze jeden irytujący mnie wyraz, niestety za nic nie mogłam go znaleźć przy pisaniu recenzji, a i teraz nie mogę sobie przypomnieć co to było:P
    a na "dzieci" jakoś nie zwróciłam uwagi:P

    PS: dodaję do obserwowanych:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam sie ze ta książka naprawdę aż taka jest dobra. W takim razie muszę ją przeczytać. Również dodaję do obserwowanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. kusi mnie ta ksiązka, a pełno jej ostatnio wszędzie. Chyba poczekam na kolejne tomy i w zależności od tego jak będzie się całość prezentować, podejmę decyzję:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3