"Makabryczna gra" - Sebastian Fitzek
Jestem załamana tą książką. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie udało mi się rozwikłać zagadki, która wszystko napędza! Muszę napisać maila do autora, w którym go poinformuję, że następnym razem powinien pisać jaśniej, bo popadłam przez niego w kompleksy, nagradzając "Makabryczną grę" prestiżowym wyróżnieniem Najbardziej Popapranej Książki Roku, którego do tej pory nie przyznałam ani razu.
Mogłabym teraz opowiedzieć historię, jak to kiedyś przeczytałam prolog, po czym książkę porzuciłam, aż nagle uznałam, że chcę ją przeczytać i z miejsca ją kupiłam. Ale po co? To takie błahe w porównaniu z porwaniem kilku osób, zamknięciu się w studio radiowym i poinformowanie całego kraju, że osoby, które odbiorą telefon złym kodem, będą mogły się czuć winne śmierci jednego z zakładników.
W akcję zostanie wmieszana również negocjatorka, która tego dnia chciała popełnić samobójstwo, ale w mieszkaniu brakowało jej coli light lemon; SEK; dowolni słuchacze radia w Berlinie. I, co się później okaże, mnóstwo nieoczekiwanych postaci oraz wydarzeń.
Książka wciągnęła mnie na cały dzień i wzbudziła ogromną tęsknotę za Berlinem. Gdy ją czytałam, miałam wrażenie, że ją doskonale znam, ponieważ niektóre rzeczy, wątki, wydarzenia zostały mi wcześniej opowiedziane. Ale to się ma nijak do tej ilości zwrotów akcji, punktów, które sprawiały, że traciłam orientację, aż w końcu poddałam się i przestałam się zastanawiać, o co tutaj tak naprawdę chodzi, tylko spokojnie czytałam. Aż do końca, gdzie okazało się, że wszystko zostało wywrócone na lewą stronę, zmięte i rozprostowane. Przysięgam, że mnie rozgryzienie tego wszystkiego przerosło. Przyznaję się. I to jest moim zdaniem najlepsza rekomendacja dla tej książki.
Nie wspominając o lekkim stylu, świetnych postaciach i samym fakcie, że to się dzieje w Berlinie!
Bardzo polecam, a sama muszę się zabrać za inne książki Fitzka, żeby się przekonać, czy to był tylko taki jego jednorazowy sukces, czy on ma po prostu coś z głową, dlatego wymyśla równie pokręcone akcje. Mam szczerą nadzieję, że to drugie.
Mogłabym teraz opowiedzieć historię, jak to kiedyś przeczytałam prolog, po czym książkę porzuciłam, aż nagle uznałam, że chcę ją przeczytać i z miejsca ją kupiłam. Ale po co? To takie błahe w porównaniu z porwaniem kilku osób, zamknięciu się w studio radiowym i poinformowanie całego kraju, że osoby, które odbiorą telefon złym kodem, będą mogły się czuć winne śmierci jednego z zakładników.
W akcję zostanie wmieszana również negocjatorka, która tego dnia chciała popełnić samobójstwo, ale w mieszkaniu brakowało jej coli light lemon; SEK; dowolni słuchacze radia w Berlinie. I, co się później okaże, mnóstwo nieoczekiwanych postaci oraz wydarzeń.
Książka wciągnęła mnie na cały dzień i wzbudziła ogromną tęsknotę za Berlinem. Gdy ją czytałam, miałam wrażenie, że ją doskonale znam, ponieważ niektóre rzeczy, wątki, wydarzenia zostały mi wcześniej opowiedziane. Ale to się ma nijak do tej ilości zwrotów akcji, punktów, które sprawiały, że traciłam orientację, aż w końcu poddałam się i przestałam się zastanawiać, o co tutaj tak naprawdę chodzi, tylko spokojnie czytałam. Aż do końca, gdzie okazało się, że wszystko zostało wywrócone na lewą stronę, zmięte i rozprostowane. Przysięgam, że mnie rozgryzienie tego wszystkiego przerosło. Przyznaję się. I to jest moim zdaniem najlepsza rekomendacja dla tej książki.
Nie wspominając o lekkim stylu, świetnych postaciach i samym fakcie, że to się dzieje w Berlinie!
Bardzo polecam, a sama muszę się zabrać za inne książki Fitzka, żeby się przekonać, czy to był tylko taki jego jednorazowy sukces, czy on ma po prostu coś z głową, dlatego wymyśla równie pokręcone akcje. Mam szczerą nadzieję, że to drugie.
Moim zdaniem ta książka ze wszystkich thrillerów Fitzka jest najmniej pokręcona.
OdpowiedzUsuńAnno, w tym momencie poprawiłaś mi humor i jednocześnie wprawiłaś w przerażenie :D. To może ja się rozejrzę za następną książką...
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam nic tego autora, ale po Twojej recenzji mam ochotę przeczytać jakąś jego powieść :).
OdpowiedzUsuńCaroline, polecam! Mnie skłoniło to tylko do kupienia kolejnej, na którą już nie mogę się doczekać :)).
OdpowiedzUsuńI to się nazywa zachęcająca recenzja ;D
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać!
To przyznam się szczerze, że ten autor już znalazł się na mojej liście ;)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę stwierdzić ze smutkiem, że nie czytałam książek tego pisarza, ale po Twojej recenzji nabrałam ochoty. Zapisuję na listę "chcę przeczytać".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mam i tą książkę na półeczce, a nie dane było mi jej przeczytać:) Zachęciłaś mnie ostro do niej:) Chyba sobie zmajstruję jakąś połeczkę-kolejeczkę dla porządku:)
OdpowiedzUsuńViconio, Blackmilk :)).
OdpowiedzUsuńKasandro, bardzo się cieszę :).
Podsluch, ja sobie zmajstrowałam taki stosik :D. Tylko on się zawala, gdy próbuję wyjąć z niego książkę do przeczytania :D. To ja czekam na recenzję u Ciebie :)).
Czytałam "Terapię" - świetna i też pokręcona.
OdpowiedzUsuń"Makabryczna gra" jeszcze czeka na półce.
Beatrix, "Terapię" sobie dzisiaj kupiłam na Allegro, więc niedługo pewnie ją przeczytam :).
OdpowiedzUsuńPolecam czytanie w kolejności wydawania, bo Fitzek lubi wplatać ciekawe smaczki z poprzednich powieści. "Terapia" jest strasznie zakręcona. popatrz u mnie na blogu, wszystkie recenzowałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Terapię", ale bardzo dawno temu i pamiętam, że niestety przerosła mnie ta książka. Przypomniałaś mi o tym autorze i chyba w niedługim czasie wrócę do tej książki, albo zacznę zapoznawać się z twórczością autora, chronologicznie, tak jak radzi Anna :)
OdpowiedzUsuńaaa Popaprana Książka Roku stoi na półce, muszę po nią szybko sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńskusiłam się do kupna po przeczytaniu Terapii, była rewelacyjna! (a do kupienia za 7 zł)
A wczoraj wyhaczyłam Klinikę, za 10 zł, szkoda, że dopiero początek miesiąca a ja jestem już bankrutem ;)
Anno, właśnie się zaczęłam zaczytywać w Twoich recenzjach :).
OdpowiedzUsuńDosiaku, :)).
Kinga, u mnie finansowo jest podobnie, bo uznałam, że kupuję sobie netbooka i chociaż zrobię to dopiero za kilka godzin, to już od miesiąca czuję się bez pieniędzy xD. "Terapia" jest już w drodze do mnie, a "Klinika" też wyglądała baaaardzo ładnie :). Pewnie będzie następna w kolejności :).
Ja nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale po Twojej recenzji widzę, że muszę to szybko zmienić ;).
OdpowiedzUsuńWprost kocham takie pokręcone książki! ^^
Kurcze, czuję się przez Ciebie straszliwie zaintrygowana tą książką ;D
OdpowiedzUsuńAlino, przez Ciebie wiercę się teraz niespokojnie na kanapie i jest mi tak straszliwe źle, bo... ja nie mam tej książkiiii!!!!! a strasznie chcę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńSurinder, ja też! A Twój nick kocham - śnił mi się nawet kiedyś jako imię bohaterki książki. Co on oznacza i skąd się wziął?
OdpowiedzUsuńMeme, cieszę się niewymownie :D.
Dominiko Anno, przepraaaaszaaaam! Ale może Cię pocieszy, że ja z równą niecierpliwością oczekuję na następną tego autora!
Właśnie ja też mam stos... ale sufit zaczął z nim kolidować, stąd pomysł na półeczkę... kilkupoziomową rzecz jasna:D
OdpowiedzUsuńAaaa, też chcę przeczytać! (*.*)
OdpowiedzUsuń