"Jillian Westfield wyszła za mąż" - Allison Winn Scotch
Dzisiaj zaprezentuję Wam walentynkowo książkę idealną na ten dzień. Książkę, do której muszę przyznać, że podeszłam lekko sceptycznie. Oskarżyłam ją o powielanie schematów. A okazało się, że dostałam... O tym za chwilę.
Jillian w chwili załamania u masażysty zaczęła rozmyślać o wydarzeniach sprzed siedmiu lat, zanim poznała swojego obecnego męża. Stało się to w momencie, gdy dowiedziała się, że jej były chłopak się żeni, a ona z paniką pomyślała, że jak on może, przecież ona go kocha! Nie spodziewała się, że żal, jaki poczuła i odblokowane przez masażystę chi cofną ją w czasie na kilka miesięcy przed poznaniem Henry'ego - jej obecnego (przyszłego) męża, z którym miała córeczkę.
Książka jest zadziwiająco inteligentna. Bohaterka przeżywa wszystko na nowo, zna konsekwencje swoich czynów, wie, jak sobie radzić z pewnymi wydarzeniami, wciąż posiada doświadczenia z przyszłości, ale to nie przeszkadza jej popełniać błędów. Sama nie wie, czego chce. Uczucia macierzyńskie dają o sobie znać i bardzo dużo myśli o swojej córeczce, która przecież może nigdy się nie pojawić. Przecież Jillian chce spróbować naprawić swój związek z Jacksonem, a to wyklucza istnienie Katie. W pewnym momencie wszystko zaczyna się toczyć inaczej, kobieta zaczyna rozumieć popełnione wcześniej błędy, których istnienia nawet nie zauważała. Teraz wszystko składa jej się w całość, ale okazuje się, że to wcale nie sprawia, że jest szczęśliwsza...
Mogłabym napisać o tej książce wiele. Przeprowadzić analizy osobowości bohaterów, zależności między wydarzeniami, błędami przez nią popełnianymi i zobrazowanym tutaj (chociaż na trochę mniejszą skalę) efekcie motyla. O wszystkich tych elementach, które sprawiają, że to naprawdę dobra literatura kobieca. Nie nastawiona na "kocham go, ale on mnie nie, sprawię, że mnie pokocha i będzie happy end". Nie, to coś znacznie więcej. Bezwarunkowo zasługuje na miano bestselleru (nie to, co niektóre książki... Palcem wytykać nie będę), ponieważ nie służy wyłącznie do zabicia czasu i narzekania na swój los - nie, ona pokazuje, że los jest w naszych rękach i zmiany często wychodzą na gorsze. Skłania do refleksji.
Oczywiście nie jest bez wad. Zakończenie, chociaż mniej więcej takie jakiego się spodziewałam, zostało skonstruowane w sposób, który mi nie odpowiadał. I spora część książki jest napisana w czasie teraźniejszym. Ale, o dziwo, w żaden sposób nie wytrącało mnie to z rytmu. Książka wciągnęła mnie na dobre, ledwo się zmusiłam, by ją odłożyć i wreszcie iść spać. Inteligentna książka. Godna najwyższego polecenia. Czemu literatura kobieca nie jest taka zawsze?
"Jillian Westfield wyszła za mąż" zasłużyła sobie na moją wielką aprobatę. I nie, wcale nie dlatego, że akcja dzieje się w Nowym Jorku. Dlatego, że ta książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i prezentuje sobą dokładnie to, czego od tego typu literatury oczekuję.
Premiera 23.02.2011.
Za książkę gorąco dziękuję wydawnictwu Otwartemu.
Jillian w chwili załamania u masażysty zaczęła rozmyślać o wydarzeniach sprzed siedmiu lat, zanim poznała swojego obecnego męża. Stało się to w momencie, gdy dowiedziała się, że jej były chłopak się żeni, a ona z paniką pomyślała, że jak on może, przecież ona go kocha! Nie spodziewała się, że żal, jaki poczuła i odblokowane przez masażystę chi cofną ją w czasie na kilka miesięcy przed poznaniem Henry'ego - jej obecnego (przyszłego) męża, z którym miała córeczkę.
Książka jest zadziwiająco inteligentna. Bohaterka przeżywa wszystko na nowo, zna konsekwencje swoich czynów, wie, jak sobie radzić z pewnymi wydarzeniami, wciąż posiada doświadczenia z przyszłości, ale to nie przeszkadza jej popełniać błędów. Sama nie wie, czego chce. Uczucia macierzyńskie dają o sobie znać i bardzo dużo myśli o swojej córeczce, która przecież może nigdy się nie pojawić. Przecież Jillian chce spróbować naprawić swój związek z Jacksonem, a to wyklucza istnienie Katie. W pewnym momencie wszystko zaczyna się toczyć inaczej, kobieta zaczyna rozumieć popełnione wcześniej błędy, których istnienia nawet nie zauważała. Teraz wszystko składa jej się w całość, ale okazuje się, że to wcale nie sprawia, że jest szczęśliwsza...
Mogłabym napisać o tej książce wiele. Przeprowadzić analizy osobowości bohaterów, zależności między wydarzeniami, błędami przez nią popełnianymi i zobrazowanym tutaj (chociaż na trochę mniejszą skalę) efekcie motyla. O wszystkich tych elementach, które sprawiają, że to naprawdę dobra literatura kobieca. Nie nastawiona na "kocham go, ale on mnie nie, sprawię, że mnie pokocha i będzie happy end". Nie, to coś znacznie więcej. Bezwarunkowo zasługuje na miano bestselleru (nie to, co niektóre książki... Palcem wytykać nie będę), ponieważ nie służy wyłącznie do zabicia czasu i narzekania na swój los - nie, ona pokazuje, że los jest w naszych rękach i zmiany często wychodzą na gorsze. Skłania do refleksji.
Oczywiście nie jest bez wad. Zakończenie, chociaż mniej więcej takie jakiego się spodziewałam, zostało skonstruowane w sposób, który mi nie odpowiadał. I spora część książki jest napisana w czasie teraźniejszym. Ale, o dziwo, w żaden sposób nie wytrącało mnie to z rytmu. Książka wciągnęła mnie na dobre, ledwo się zmusiłam, by ją odłożyć i wreszcie iść spać. Inteligentna książka. Godna najwyższego polecenia. Czemu literatura kobieca nie jest taka zawsze?
"Jillian Westfield wyszła za mąż" zasłużyła sobie na moją wielką aprobatę. I nie, wcale nie dlatego, że akcja dzieje się w Nowym Jorku. Dlatego, że ta książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i prezentuje sobą dokładnie to, czego od tego typu literatury oczekuję.
Premiera 23.02.2011.
Za książkę gorąco dziękuję wydawnictwu Otwartemu.
Życzę Wam dużo Miłości! Nie tylko dzisiaj, ale każdego dnia!
A oto miłosny link i mój prezent (niewykluczone, że nie ostatni ;)) dla Was.
Wiem, że jestem stronnicza, ale co ja poradzę, że kocham ten serial!
Jeszcze powinnam dorzucić jakąś piosenkę, gdzie zawodzą New York, New York! W porywach do Berlin ^^.
Wczoraj skończyłam czytac tż książkę i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała ;) Zgadzam się, jest to naprawdę dobra literatura kobieca :)
OdpowiedzUsuńJuż ostatnio sobie dodałam do listy, mam nadzieję, że biblioteka ją kupi :)
OdpowiedzUsuńRównież posiadam ją od wydawnictwa Otwarte i właśnie rozpoczęłam jej lekturę. Lubię takie książki dla kobiet, mam nadzieję, że mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać i jestem pewna, że niebawem ją kupię. Już się nie mogę doczekać ;P.
OdpowiedzUsuńAż tak mnie do niej nie ciągnie, ale jak gdzieś natrafię, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na półce cierpliwie na swoją kolej, ale widzę, że zbiera dosyć pozytwyne opinie, czym jestem mile zaskoczona :).
OdpowiedzUsuńTych którzy jeszcze nie mają - jak Maya - książki na półce, zapraszamy do konkursu organizowanego przez serwis emocje.net.pl - http://www.emocje.net.pl/co-nas-powstrzymuje-przed-zmiana-konkurs/ . można sobie Jillian wygrać :)
OdpowiedzUsuń