"Das Nibelungenlied" - Franz Fühmann

W polskim tłumaczeniu tytuł brzmi "Pieśń o Nibelungach" lub też "Niedola Nibelungów". Wikipedia ma co nieco do powiedzenia na temat samych Nibelungów, co też przytoczę:

Pod nazwą Nibelungowie (także Niflungowie) rozumie się w tekście ród karłów, których skarb zagarnął Zygfryd, a później także Burgundów, gdyż stali się posiadaczami tego złota.
Etymologię słowa Nibelungowie wiąże się ze słowem Nebel (staromien. Nebul) oznaczającego "mgłę". Zatem Nibelungowie to "mieszkańcy krainy mgieł", co należy łączyć z Niflheimem - czyli nazwą krainy zmarłych w mitologii skandynawskiej.

Jednak sama opowieść dotyczy nie tyle Nibelungów, co Zygfryda, który zabił smoka, wykąpał się w jego krwi, przez co nie dało się go zranić, a później wyruszył w świat (mówiąc bardzo ogólnie). Wtedy trafił na dwór króla Guntera, gdzie podawał się za jego lennika, chociaż w rzeczywistości był mu równy pozycją, czy nawet ważniejszy (niestety tej kwestii nie zrozumiałam - była zbyt nudna). Tam zakochał się w Krimhildzie, siostrze Guntera i postanowił ją zdobyć.

Zygfryd ożenił się z Krimhildą, Gunter z Brunhildą. Z początku ich wzajemne stosunki były dość przyjazne (chociaż Zygfryd i Brunhilda za sobą nie przepadali), jednak później... och, komedia. Gunter nie mógł posiąść Brunhildy, więc zrobił to Zygfryd. Co w dalszej części historii się odwróciło przeciw niemu, ponieważ Krimhilda i Brunhilda się pokłóciły.

Kolejnym ważnym elementem jest to, że żona Zygfryda wyznała Hagenowi z Troi, gdzie można zranić Zygfryda (zrobiła to w trosce o męża). Bo listek przykleił się do jego ciała, gdy ten się kąpał w smoczej krwi (to oczywiste nawiązanie do historii Achillesa). Zygfryd został zabity. Krmihilda w rozpaczy. Po trzynastu latach zaprosiła brata wraz z jego rycerzami. A tam była masakra. Krwista, urocza, romantyczna.

To taka średniowieczna "Moda na sukces". Bardzo mi się podobało, chociaż wolałabym znać lepiej niemiecki, by to przeczytać. W oryginale jest to w postaci poematu, jednak my mieliśmy przeczytać streszczenie, które było napisane prozą i miało... 211 stron. Zobaczymy, co będzie następną lekturą i czy również mnie tak ubawi.

Z pewnością kiedyś jeszcze do tego wrócę, gdy mój niemiecki wzniesie się na wyższy poziom umiejętności.

I niewykluczone, że coś poplątałam w fabule. Ale nawet jeśli, to i tak jest to komedia :D.

Komentarze

  1. Hm, takie telenowelowe sprawy to zdecydowanie nie dla mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytanie po niemiecku, czemu nie? ;) ale poczekam na nieco inny typ literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nie wiedzieć czemu moje czytanie po niemiecku znacznie się przedłuża oj znacznie. :) Ale świetny to sposób na podszkolenie ze słówek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, jednym słowem - rozbawiło Cię? xDD

    E, czemu "Moda na sukces"? xD''' wszak wiele utworów powstałych dawno, dawno, dawno temu, wykorzystuje przede wszystkim wątki miłosne - kiedyś pisało się, co oczywiste, inaczej ; )

    Ciekawe, co Litera powie ;X

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za recenzję!^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominiko, Aneto, znacie niemiecki? Czytanie w tym języku jest cudowne, ale potrzebowałam obowiązkowej mobilizacji, by przeczytać coś w całości :D.

    Luizo, właśnie się boję tego, co ona powie :D. Sądzę, że ona wie o tej treści znacznie więcej niż ja. Czemu "Moda na sukces"? Taka mnie naszła myśl. Któż logicznie myślący wyznałby, gdzie na ciele ukochanego znajduje się jedyne miejsce, w które trzeba dźgnąć, by zabić? A później taka Krimhilda zabija najlepszego rycerza? To takie... no, zabawne :D. Nie neguję tej inności. Ale śmiać się wciąż będę xD.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja obstawiam za "Pieśnią...", niedola jakoś mnie nie przekonuje, choć nie wykluczam.

    @Luiza: Litera na Nibelungów z byka patrzyła;) z pieśni to Litera Hildebrandslied wolała, choć i to toporne było i język łamało. Z łamaczy języka zakochana byłam jednak w mitologii nordyckiej - Edda w oryginale do dziś na półce stoi i wracam do niej chętnie, czytając na głos;)

    @Alina: Oj, nie bój się, ja nie gryzę;) Ja bym tylko to nawiązanie do Achillesa wymazała, bo nawiązujemy to my, tu i teraz, a gdy pieśń powstawała, raczej na Grecję nie spoglądano. Wiadomo, pewne mity są podobne, choć powstawały od siebie niezależnie, i nie wiadomo już, czy to przypadek, czy rzeczywiście ktoś na kimś się wzorował;)

    Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yuu, ale Hagen był z Troi. Właściwie nie możemy wiedzieć, czy twórca/y nie zainteresował/li się greckimi opowieściami.

    A poza tym Hildebrand też występował w Nibelungach, co było jedną z bawiących mnie rzeczy ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. @Alina kiedyś lepiej, obecnie nieco gorzej, ale zrozumiem co się do mnie mówi :) a język pisany również, ale czasem muszę się podomyślać trochę jak nie znam zwłaszcza czasownika. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie możemy wiedzieć, więc w interpretacji lepiej podejść do tego z dystansem, zwłaszcza na uczelni - trzymajmy się rzeczy bardziej pewnych;) Przykładowo, moja pani doktor odrzucała Internet jako źródło wiedzy. Zakładała, że choć znajdzie się w nim wiele dobrych stron, to my - z braku dostatecznej wiedzy - i tak nie będziemy potrafili do nich dotrzeć i skorzystamy najpewniej z tych, do których przypisy trudno byłoby znaleźć. Tak samo, myślę sobie, jest z interpretacją tak starych tekstów jak Nibelungenlied, bardzo łatwo tu o nadinterpretację, więc stare teksty i szperanie w nich zostawmy badaczom literatury, a sami przyjmijmy ich wiedzę niemal bezkrytycznie i wykorzystajmy analizę podręcznikową;) to pozwoli zdać egzaminy;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak możesz zauważyć, "skreśliłam" kwestię Achillesa. W poniedziałek zaczynamy omawiać, więc wtedy się czegoś dowiem. Posłucham Twojej rady dotyczącej zdawania egzaminów :D.

    OdpowiedzUsuń
  11. Alinko, odpowiadam Ci tutaj odnoście Targów: byłoby świetnie, gdyby udało nam się spotkać w większym gronie! Planuję z Kaś spotkanie na jakiejś kawce i fajnie byłoby pić ją w więcej niż dwie osoby :) Kaś ma o tej propozycji napisać jeszcze u siebie na blogu, a ja już się cieszę: czym nas więcej, tym weselej! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skarletko, świetnie, ja bardzo chętnie i będę czekać na więcej informacji :)).

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo iż mam niemieckie korzenie nie mogę nauczyć się tego języka - potrafię wymówić tylko podstawowe zwroty, a reszta to dla mnie czarna magia:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3