„Dom Jedwabny” – Anthony Horowitz


Mimo iż Arthur Conan Doyle od dawna nie żyje w sensie fizycznym, to wciąż pozostaje jak najbardziej żywy poprzez postać najsłynniejszej wykreowanej przez niego postaci – Sherlocka Holmesa. Chyba każdy człowiek usłyszał o detektywie przynajmniej raz w życiu, w końcu stał się on już dawno temu archetypem. Jego sukces nie zakończył się wraz ze śmiercią autora, ba!, śmiałabym nawet powiedzieć, że wciąż rośnie. Na świecie można znaleźć fankluby, a coraz to nowe rzesze autorów wskrzeszają Sherlocka Holmesa w swoich własnych dziełach. I właśnie o takim pragnę Wam dzisiaj opowiedzieć.

Anthony Horowitz ma na swoim koncie kilka książek o pewnym nastoletnim detektywie, jest autorem scenariuszy do seriali oraz filmów na podstawie kryminałów. Jak sam twierdzi, dzięki Arthurowi Conan Doyle’owi rozpoczął swoją karierę artystyczną, gdy jako szesnastolatek zetknął się z jego opowieściami. Zaś „Dom Jedwabny” pisał aż osiem lat! I muszę przyznać, że choć oryginalnego Holmesa jeszcze nie miałam okazji przeczytać, to po przeczytanym ostatnio „Sherlockiście” oraz „Domu Jedwabnym” zdecydowanie przeczytam coś napisanego przez Conan Doyle’a.

„Dom Jedwabny” opowiada historię tak sprzeczną z normami społecznymi okresu wiktoriańskiego, że Watson postanowił opowiedzieć ją dopiero po śmierci detektywa, a i tak nie wyraził zgody na wcześniejszą jej publikację niż po upłynięciu wieku. Tak naprawdę w książce są dwa główne wątki – na początku prześladowanie pana Carstairsa przez pewnego człowieka, który podobno chce się zemścić za zabójstwo swojego brata oraz historia, która przypadkowo wynika z tej pierwszej – mroczna i niebezpieczna, w którą zamieszane są osoby z najwyższych sfer.

Muszę przyznać, że ta książka jest niesamowita pod względem ułożenia wątków i komplikacji. Z Holmesem nie miałam jeszcze do czynienia, dlatego nie wiedziałam, czego się spodziewać, jak to będzie wyglądać. Byłam pewna, że to będzie coś prostego, schematycznego jak książki Agathy Christie, gdzie na początku mamy zabójstwo, a później krok po kroku zmierzamy do odkrycia sprawcy, jednak spotkałam się z inną historią, co muszę zaliczyć na plus, ponieważ to był pierwszy punkt, w którym byłam zaskoczona. Jednak zastanawiam się, czy Conan Doyle pomyślałby w ogóle o stworzeniu takiej afery, jaką wykreował Anthony Horowitz. A nawet jeśliby pomyślał, to czy zdecydowałby się na opisanie jej? Nie wiem, ale to było moje kolejne wielkie zaskoczenie. Było ich również kilka więcej, jednak były znacznie mniejszych rozmiarów.

Nie mogę porównać tej książki z „prawdziwym” Holmesem, jednak ze swojej laickiej strony ją polecam. Czyta się naprawdę wspaniale, można trochę pogłówkować i cofnąć do czasów wiktoriańskiej Anglii, wobec której mam bardzo ciepłe uczucia (pomijając londyńską mgłę). Mam nadzieję, iż wkrótce będę mogła ją skonfrontować z dziełami Conan Doyle’a.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Rebis.

Komentarze

  1. Gapiąc się na tę książkę w Empiku (tak, gapiąc) nie mogłam sobie przypomnieć skąd do jasnej anielki znam tego autora. Dziękuję za oświecenie xD. Oczywiście jeszcze pogłębiłaś moją ochotę przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie miałam jeszcze do czynienia z Holemsem i z chęcią przyjrzę jej się bliżej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam ją dzisiaj w Empiku i zrezygnowała z jej kupna, chodź kojarzyłam nazwisko autora. Skoro polecasz, to zapewne sięgnę po tę pozycję, po pamiętam, iż jakąś książkę tego autora już czytałam i mi się podobała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam ciepłe uczucia względem wiktoriańskiej Anglii, ach... Ile ja bym dała, żeby chociaż POUDAWAĆ, jeden dzień, że właśnie tam sobie mieszkam i chodzę w długiej sukni.. Po książkę sięgnę, jak i po "Sherlockistę", jak z Conan Doylem się trochę bardziej przeproszę. Jedna książka na koncie (i to przeczytana w połowie) to trochę za mało... A jednak Sherlocka chciałabym poznać od podstaw. Chociaż... na to trochę za późno, bo wielbię film z Downeyem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Prześladuje mnie ta książka! W ogóle ostatnio zewsząd Sherlock wygląda :P Muszę ją w końcu przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jakos nie umiem się za nia zabrać. Znacz własnie ją zaczęłam, ale nie umiem ruszyć dalej XD jednak widzę, że musze sie przemóc i przeczytać, gdyz czeka na mnie ciekawa lektura ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3