"Przygoda z owcą" - Haruki Murakami


Odkąd Owarinaiyume stwierdziła (nie wiadomo skąd), że czytałam coś Murakamiego, wykorzystałam swoją przyjaciółkę, żeby poszła do biblioteki, wypożyczyła coś "co nie jest O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" i przywiozła mi je. Czyli jednak da się zdobyć książki bez wychodzenia z domu. "Przygoda z owcą" to moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem.

Gdybym miała ją określić jednym słowem, bez wahania wybrałabym "absurd". Właściwie tak zrobiłam po przeczytaniu niecałej połowy książki. Trochę później naszło mnie skojarzenie z "Panną Nikt" Tryzny, który również specjalizuje się w tworzeniu powieści postmodernistycznych. Bo pisaniem ciężko to nazwać. Raczej lepieniem sytuacji z gliny, a później rzuceniem tym o ścianę, aż zostanie krzywa plama, ledwie kształtem przypominająca postać pierwotną. I tak właśnie tworzy zarówno Tryzna jak i Murakami. Coś z pozoru prostego, ale później okazuje się, że to jest o wiele bardziej skomplikowane i należy szukać odpowiedzi na różnych poziomach, niczym w gabinecie luster.

Podobno Murakamiego albo się kocha, albo nienawidzi. Ja w tej chwili wiem, że muszę przeczytać więcej jego książek, by go "poczuć" i ogarnąć. Z pewnością jest specyficzny. Czytając, doskonale widziałam, dlaczego jest taki ścisły podział między czytelnikami. Na razie jestem gdzieś po środku.

O czym jest "Przygoda z owcą"? Na poziomie literalnym o jakimś mężczyźnie, który zostaje zmuszony do szukania owcy, ponieważ, jeśli jej nie znajdzie, zostanie zniszczony (w bliżej nieokreślony sposób). Już sam fakt szukania owcy wydaje się być dziwny, ale prawdziwa abstrakcja pojawia się dopiero później. Język nie wydaje mi się być zachwycający. Murakami nie urzeka mnie tym, czym mają w zwyczaju urzekać inni pisarze azjatyccy. Ale ma swój niezaprzeczalny urok.

I chociaż porównałam go z Tryzną, którego uwielbiam, a Murakami jest pisarzem azjatyckim, których również uwielbiam, wolę Tryznę. Mimo że przez ostatnie parę miesięcy nie mogłam patrzeć na "Pannę Nikt". Murakamiego polecam. Jednak z niewielkim znakiem zapytania. Definitywnie muszę przeczytać "Przygodę z owcą" po raz drugi. Ale to za jakiś czas.




Edit.
Zapomniałam dodać, że książka pachniała wanilią, gdy ją dostałam. To bardzo przyjemny zapach i do niej pasował. A okładka bardzo ładnie komponuje mi się z szablonem.

Komentarze

  1. Haha, no widzisz, jaka motywacja xD''
    Może muszę tak częściej? xD

    Ciekawe, po którą książkę Murakamiego teraz sięgniesz xD Jak sądzę, w sprawie jego książek trudno powiedzieć jednoznacznie, od czego zacząć przygodę z jego twórczością. Zresztą Murakami balansuje między Literaturą a kiczem, dlatego mam z nim pewien problem.

    Zaintrygowało mnie to porównanie do Tryzny i do lepienia z gliny xD

    Pozdrawiam serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, poszłam za ciosem i teraz czytam "Jestem kotem" ^^.

    Nie mam pojęcia, ale była taka z różową okładką, więc może po nią. Na razie i tak moja lista książek jest dłuższa, niż być powinna. Moim zdaniem wszystko, co postmodernistyczne, jest kiczowate. Odwołuje się do zmiksowanych oczywistości rzuconych przed siebie tak daleko, że spadają aż poza horyzont.

    Czytałaś Tryznę?

    OdpowiedzUsuń
  3. O, "Jestem kotem" xD Będę czekać na Twoją recenzję xD

    Z różową to "Norwegian Wood" ; p

    Czyli jednym słowem wolisz wielkich modernistów?
    Ja na swój sposób lubię postmodernistyczną literaturę.

    Kiedyś zaczęłam "Pannę...", ale brakło mi motywacji - pewnie niedługo zrobię kolejne podejście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie podaruje ci ksiązkę dulcisaspis@wp.pl poproszę cię o adres ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja czytałam trzy książki Murakamiego i nadal jestem gdzieś pośrodku. Muszę dorwać "Kronikę ptaka nakręcacza".

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje pierwsze spotkanie z Murakamim było bardzo podobne, przeczytałam zbiór opowiadań "Wszystkie boże dzieci tańczą". Wcześniej przeczytałam "Idź, kochaj" Tryzny - świetna rzecz.

    A Murakami - muszę przeczytać więcej, aby wyrobić sobie opinię.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Owarinaiyume - właśnie połknęłam prawie 1/4 "Jestem kotem". Aż się dziwię, jak bardzo to wciąga. Z Murakamiego interesuje mnie jeszcze ta o wierzbie (moje skojarzenia są boskie). "Panna Nikt" jest świetna, zwłaszcza wtedy, gdy czyta się ją dwudziesty raz, a i tak odkrywa się w niej coś nowego. Polecam.

    Ultramaryno - ja mam nadzieję przeczytać wszystkie jego książki i w końcu się opowiedzieć po którejś stronie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oleńko - do "Idź, kochaj" muszę wrócić. Nie zachwyciło mnie tak, jak "Panna Nikt", ale podobało mi się. Czyli chyba ciężko komukolwiek się jednoznacznie zachwycić Murakamim po jednej książce :).

    OdpowiedzUsuń
  9. A "Panna Nikt" wciąż przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tylko będę w bibliotece muszę wypożyczyć coś Murakamiego...

    OdpowiedzUsuń
  11. Na liście mam oczywiście "O czym mówię..." i "Przygodę z owcą" również i mam głęboką nadzieję, że kiedy przyjdzie czas na nie, to się nie rozczaruję:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oleńko - tę książkę mogę tylko polecić :).

    Meme - powodzenia w szukaniu ^^.

    Saro - na pewno znajdziesz tam coś, co Ci się spodoba. Ale o całokształcie porozmawiamy dopiero wtedy ^^.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mnie kusi, ale ciągle dokładam coś innego na swój stosik:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha, "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta" to zbiór opowiadań (z różnych lat). Ciekawe, co o nich powiesz xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Baaardzo lubię Murakamiego, chyba za prosty język i tę magię, którą stwarza...zresztą trudno mi powiedzieć, za co konkretnie. Po prostu mnie oczarował od pierwszej książki, po którą sięgnęłam (a była to "Sputnik Sweetheart").
    Proponuję ci przeczytać drugą część "Przygody z owcą", czyli "Tańcz, tańcz, tańcz", która dużo bardziej mi się podobała niż pierwsza. Natomiast największe wrażenie wywarła na mnie "Kafka nad morzem" (zaraz po "Sputniku..."). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jedna z książek mojego ukochanego Murakamiego, którą nadal mam przed sobą. Stoi sobie na półce i czeka na swoją kolei...

    OdpowiedzUsuń
  17. Owarinaiyume - lubię zbiory opowiadań. A ten chyba będzie ciekawym przekrojem przez jego twórczość, jej różne okresy.

    Bursztynowa - dobrze wiedzieć, że ma drugą część, na pewno przeczytam. I skończy się to pewnie na wszystkich jego książkach :).

    Kolmanko - nie mogę się doczekać, aż ją przeczytasz i dasz recenzję ^^.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3