"Księżniczka z lodu" - Camilla Läckberg


I znowu dostałam nie to, czego oczekiwałam. Ale to już z powodów czysto osobistych. "Księżniczka z lodu" wcale nie miała być "Księżniczką z lodu", ale "Mężczyznami, którzy nienawidzą kobiet". Niestety w księgarni nie było pierwszej części Millenium, a doskonale wiedziałam, że w piątek książka musi pójść dalej. Bo tak właściwie kupiłam ją na prezent urodzinowy dla... kogoś. A ja zawsze czytam to, co inni ode mnie dostają. A chciałam "Mężczyzn..."...

Książka bardzo mi się podobała. Chociaż nie, to nie do końca tłumaczy mój stosunek do niej. Książka bardzo by mi się podobała, gdyby nie to, że... miałam wrażenie, iż czytam coś, co sama napisałam. Denerwowało mnie to od samego początku do samego końca. Styl Camilli miał w sobie parę cech, które są w moim. Chyba tych najbardziej irytujących. A tok myślenia autorki był prawie identyczny z moim. Dlatego zakończenie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Pomyliłam się tylko z jedną rzeczą, ale tak nieznacznie, że nie warto o tym mówić.

Czytając "Księżniczkę z lodu" znowu znalazłam się w prześladującej mnie Szwecji. Pojawiały się nazwy miast, jednak jedno z nich doprowadzało mnie do śmiechu - Göteborg. Cały czas przypominałam sobie dość popularną grę, jaką jest Eurobuissnes. Może dlatego, że nigdy nie kupowałam tego miasta, bo rzadko się na nie trafiało?... Nie wiem. Kreacje bohaterów również mnie nie zachwycały. Ale zaznaczam, że mam spaczone spojrzenie. Dlatego proszę się tym nie sugerować. Rozśmieszał mnie tylko komendant policji, który był postacią tak przerysowaną, że aż czasami wzbudzał sympatię swoim zapatrzeniem się w siebie. Główni bohaterowie, a właściwie bohaterka, byli trochę bezbarwni (teraz zaczynam starać się patrzeć na to obiektywnie).

Ale przejdźmy do akcji. Piękna i niedostępna Alexandra umiera. Zostaje znaleziona w swojej własnej wannie z podciętymi żyłami. Na ciele osadza się szron, ponieważ w domu padło ogrzewanie. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo. Aż do przeprowadzenia sekcji zwłok. Wtedy okazuje się, że to było morderstwo.

Miasteczko jest małe, ale jakimś cudem udało się w nim zachować tajemnice sprzed dwudziestu pięciu lat. Dla mnie to wszystko stawało się powoli oczywiste. Wyobrażałam sobie, że to ja wymyślałam tę akcję, dlatego wszystko składało mi się w całość. I tylko dlatego przewidziałam koniec. Zauważałam aluzje autorki co do pewnych szczegółów, co w pewnym sensie było fascynujące jak i zdrowo wkurzające.

Rozumiem fanów serii, ponieważ naprawdę jest wciągająca i całkiem nieźle napisana. Dlatego uważam, że jest bardzo dobra, patrząc bardziej obiektywnie. Gdybym miała być subiektywna, powiedziałabym, że "Księżniczka z lodu" jest średnia. Raczej kolejnych tomów nie przeczytam, bo nie jestem pewna, czy zniosłabym po raz kolejny takie odczucia.

Osoby, które chcą ją przeczytać, bynajmniej nie powinny się kierować moją opinią z wyżej wymienionych powodów. Po prostu po nią sięgnąć i samemu podjąć decyzję, co o niej sądzą. Ja w tym jednym wypadku nie jestem żadnym autorytetem.

A co do okładki... Jestem nią zawiedziona. Mam taką piękną wizję, jak powinna wyglądać i szczerze się dziwię, że nie została zrobiona w taki sposób. Szukałam jakiejś ładniejszej, choćby ze szwedzkich wydań, ale niestety nie znalazłam nic odpowiedniego.

Ma ktoś pomysł, co powinnam napisać w dedykacji? ;).

Komentarze

  1. hihi fajnie napisane I tak kiedys siegne a w dedykacji mozesz napisac poniewaz mezczyzn nie bylo, a trafila sie ksiezniczka itp itd ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod pomysłem 2lewastrona xD. Mężczyzn, nie było, ale trafiła się Księżniczka. Dla ciebie to chyba lepiej, nie? (O ile pamiętam dla chłopaka, to kupowałaś? xD). Co do samej książki, to po raz enty się ucieszę, że jednak jej nie przeczytałam xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. 2lewastrona - bardzo dobrze, że sięgniesz, chętnie przeczytam z Twojego punktu widzenia ^^. Pomysł na dedykację świetny ^^. Dziękuję.

    C.S. - ciesz się, sama kiedyś napiszę, to przeczytasz. Wyjdzie na to samo, prawie xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie strasz... Twoją polubię... xD.

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę, kryminał i w dodatku szwedzki xD' Zbieg okoliczności? Przeznaczenie? Dążenie świata do porządku i harmonii? xD''
    Tytuł mi się podoba, ale... i tak wątpię, czy przeczytam ;x

    Ciekawy zwyczaj: czytać książki, które się komuś daje na prezent^^'''''

    OdpowiedzUsuń
  6. Owarinaiyume - odniosłam sukces, napisałam Twój nick z pamięci! (A tak w ogóle co on znaczy?). Mówiłam, że Szwecja mnie prześladuje xD. To bardzo dobry zwyczaj, przynajmniej wiesz, co komuś prezentujesz i możesz się zastanowić, czy sobie nie zatrzymać i nie kupić czegoś innego xD.

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytam na pewno :) książki skandynawskie zawsze są bliskie memu sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hehehe xD "owarinaiyume" czy "owarinai yume", czy "owari nai yume" (bo to zależy od przyjętego sposobu latynizacji, toteż na moim blogu jest wersja z kanji) znaczy mniej więcej tyle, co 'niekończący się sen', 'nieskończony sen' (przy czym "yume" to tyle, co 'sen', 'marzenie'; "owari" to 'koniec', a "nai" to jeden ze sposób negacji w języku japońskim, bo takie zwykłe "nie" to po prostu 'iie').

    Tak, to bardzo dobry zwyczaj xD Ale tym piękniejszy, im masz więcej osób, którym możesz kupić książkę i masz pewność, że solenizanci się z takiego prezentu ucieszą xD

    A propos tego prześladowania - wiem, która książka pomoże Ci to zrozumieć xD ha! "Instrukcja, jak ocalić świat" Rosy Montero (dziś pewnie zamieszczę jej recenzję).

    Miłego dnia!^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Edith - :)).

    Owarinaiyume - dziękuję za wyjaśnienie ^^. A o tej książce już czytałam i chętnie bym ją przeczytała. No, ale po pierwsze nie mam egzemplarza, a po drugie nie mam czasu ^^.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją na liście, bo kiedyś mówili o niej w Dzień Dobry TVN i autor teraz widnieje na malutkiej karteczce na tablicy korkowej w moim pokoju:_)

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja czekam na wrażenia aż w końcu upolujesz Mężczyzn... Larssona ubóstwiam, a Lisbet uwielbiam :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  12. to ja jeszcze powiem, że mam ochotę na całą trylogię Lackberg ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Saro - też ją miałam kiedyś na liście. Ale moje listy pozostają tylko w mojej głowie ^^.

    Tucha - upoluję, gdy wygram w totolotka xD. A tak poważnie, liczę, że całkiem niedługo.

    2lewastrona - przeczytaj, to nie jest typowy kryminał, ale całkiem, całkiem ^^.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli chodzi o Milenium, to w mojej bibliotece lista powoli zaczyna wychodzić poza kartkę, więc nie prędko się doczekam, ale cierpliwości. Wcześniej czy później na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że znajdziesz i czas, i egzemplarz książki, bo warto^^

    Świetny szablon xD

    Pozdrawiam serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3