"Przyjaciółki@it" - Alessandra Appiano


Jest za gorąco, żeby myśleć. Żeby jeść. Żeby oddychać. Żeby leżeć w łóżku. Żeby siedzieć przed komputerem. Żeby nie siedzieć przed komputerem... A szczególnie za gorąco, żeby czytać. Przez tę okropną pogodę odechciewa mi się wszystkiego. Ma to jednak swoje plusy - odechciało mi się tycia coraz bardziej i postanowiłam przejść na dietę. Dziwną, nienormalną, przez którą jęczę, że jestem głodna. Ale jest w porządku. Przynajmniej coś robię. No i zmusiłam się do przeczytania książki. Niespełna 160 stron czytałam przez cały dzień. Ale ją zmęczyłam. Nareszcie. Po pół roku chyba najwyższy czas?

"Przyjaciółki@it" opowiadają o pięciu kobietach. Na początku wydaje się, że to będą trzy, wszystkie wyrwane z kontekstu, chociaż połączone ze sobą. Daria i Ilaria są internetowymi przyjaciółkami. Roberta pracuje z Ilarią. Później pojawiają się Danila (przyjaciółka Roberty) i Mariana (jeszcze szkolna koleżanka Ilarii). Jedynie Roberta nie przekroczyła jeszcze trzydziestki.

O czym opowiada książka? Nie wiem. Nie doszłam jeszcze do tego. Moim zdaniem jest to historyjka, żeby tylko coś napisać, bez głębszego sensu. Na upartego można powiedzieć, że mówi o docenianiu własnej kobiecości i wartości jako wspaniałej osoby. Rezygnowaniu z toksycznych związków z okropnymi mężczyznami, by zacząć na nowo i znaleźć prawdziwą miłość, przyjaźń i szczęście. Jednak mi się to pojawiło dopiero w momencie, gdy robiłam wszystko, żeby nadać książce jakiś sens. Jest napisana w sposób pogmatwany, można się pogubić, dopóki się nie opanuje, kto jest kim i z kim, dlaczego i po co. A to wbrew pozorom nie jest takie proste. Podchodziłam do tej pozycji trzykrotnie i dopiero teraz mam mgliste pojęcie, co się tam dzieje, ale wciąż nie rozumiem, dlaczego.

Ciężko powiedzieć, czy polecam tę książkę. Może komuś się spodoba. Ale mi nie. Gdyby ktoś ją napisał na nowo, chętnie bym przeczytała, jednak w tym wypadku pozostaje mi tylko sięgnąć po coś innego (jeśli znowu najdzie mnie ochota na czytanie. A tak w ogóle odkryłam, że chciałabym kupować książki, a jeszcze nie przeczytałam tego, co mam. Ale chyba nie tylko ja tak mam?).

Komentarze

  1. Nie, nie tylko Ty. Ja też uwielbiam je kupować, a potem sobie leżą. Takie Wróżby z koronek... xD.

    OdpowiedzUsuń
  2. To "Wróżby z koronek" kupiłaś?! Myślałam, że wypożyczyłaś! Natychmiast leć na pocztę i mi je wyślij! xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha xD. No przecież mówiłam, że kupiłam... Choć w sumie nie. Powiedziałam, że mam. Ale to oznacza, że kupiłam. Gdy z biblioteki, to zawsze mówię, że wypożyczyłam xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie, to ja czekam aż do mnie przyjdzie ;P. Rozumiem, że wyślesz w poniedziałek? ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o niej i jakoś nie jestem przekonana, żeby mogła mnie wciągnąć i zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mówisz o "Przyjaciółkach..." to zgadzam się z Tobą w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się , że nie tylko mnie wkurzają te ohydne upały i że nie odchudzam się sama:)

    OdpowiedzUsuń
  8. raczej nie chcę jej czytać. ;) a upały już sobie poszły ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolmanko - upały na szczęście minęły, ale odchudzanie wciąż trwa... ^^.

    Dominiko Anno - nie czytaj, nie polecam ^^. I całe szczęście, że poszły! Niech nie wracają.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3