"Hakawati" - Rabih Alameddine
Do ostatniego zdania zastanawiałam się, czy jest to książka bardzo dobra czy może rewelacyjna. Nigdy nie sądziłam, że to możliwe, żebym tak długo zwlekała z wystawieniem opinii, która przecież wydawała się być tak oczywista.
Jest to książka, nie będąca jedną historią. Przywodzi na myśl "Baśnie tysiąca i jednej nocy", gdzie Szeherezada opowiada wiele pięknych baśni, aby skruszyć serce swojego małżonka i pozostać przy życiu jeszcze jedną noc. W "Hakawatim" spotykamy się z czymś podobnym.
To książka, która opowiada o snuciu opowieści. Hakawati jest człowiekiem, który zarabia na opowiadaniu różnych historii. Pokazuje, w jaki sposób tworzy się - i zmienia - opowieść, gdy zmienia się jej przedstawienie. Na tle fascynującej kultury krajów islamskich widzimy, ile można stracić, jeśli nie zna się własnej historii rodzinnej. Doświadczamy, jako czytelnicy, piękna wspólnej przeszłości.
Historia opiera się na trzech wątkach: historii rodzinnej Osamy, który wraca do Bejrutu, ponieważ umiera jego ojciec. Ujawnia nam wszystkie rodzinne sekrety, jednak z przymrużeniem oka, w myśl zasady, którą wpoił mu jego dziadek, słynny hakawati: Nigdy nie ufaj gawędziarzowi. (...) Ufaj opowieści. Pokazuje różne alternatywy przeszłości dziadka, który część swoich historii zachował wyłącznie dla wnuka.
Główną bohaterką drugiego wątku jest Fatima - kochanka dżinna, matka króla demonów. Kobieta niezwykle pewna siebie i obdarzona mocą, dzięki której osiąga swoje cele i ratuje osoby, które kocha. Nie stroni również od krwawej zemsty.
Ostatnią historią jest opowieść o Bajbarsie - synu króla, niewolniku, a następnie sułtanie, który sprowadza wszystkich złoczyńców a dobrą drogę i jest nieskończenie sprawiedliwy. Każdy jego krok prowadzi do zwycięstwa. Pojawia się tutaj wiele pomniejszych postaci, które ubarwiają wszystko m. in. Lajla, była prostytutka, waleczna, odważna i sprytniejsza od niejednego stratega, na której mąż może polegać, ponieważ jej sposoby i znajomości są niezwykle skuteczne, chociaż nie zawsze wzbudzające zaufanie u męża.
W książce przewija się również wiele pomniejszych opowiadań, które ubarwiają życie Libańczyków i pokazują piękno kultury oraz tragedię wojny. Kiedy czytałam "Hakawatiego", pomyślałam, że chciałabym tam być, opowiadać historie i wtopić się w tamto życie. Być jedną z postaci. Może czasem zbyt krótkie wątki wybijały z rytmu, znalazłam nawet jedną literówkę, myliły mi się postacie, jednak to było coś, co lubię. Pokazanie obcej kultury, światopoglądu. I chociaż autor w Posłowiu ostrzega, że zmienił niektóre wydarzenia i elementy dotyczące religii, żeby pasowały mu do fabuły, bardzo mi się podobało. Klimat jest niepowtarzalny i bez problemu można się wczuć w wydarzenia.
Piękne również było to, że autor rozmawiał z ludźmi, opowiadał w książce ich historie. Nie wymyślił ich sam, tylko współpracował, tworząc coś, po co warto sięgnąć, jako po baśń, ale raczej dla dorosłych. Osama jest bardziej nowoczesną Szeherezadą. Z tamtych historii autor również zaczerpnął. I to bardzo skutecznie.
Polecam każdemu z czystym sumieniem.
Człowiek jest nadzwyczajnym gawędziarzem. Jego poszukiwanie celu, przyczyny, ideału, misji i tak dalej jest w wielkim stopniu poszukiwaniem fabuły i wzorca w rozwoju historii jego życia - historii, która w gruncie rzeczy pozbawienia jest znaczenia i wzorca.
Eric Hoffer, The Passionate State of mind
Książka zapowiada się niezwykle ciekawie, więc jak tylko znajdę ją w bibiotece to z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie.
www.recenzje-leny.blogspot.com