"Córka kata" - Oliver Pötzsch

O książce tej dowidziałam się z wywiadu zamieszczonego na Sztukterze. Od razu się zakochałam (w dodatku autor jakoś znajomo wygląda... Może jakiś mój daleki krewny?) i zaciekawiłam, jak on to zrobił, czy naprawdę jest taka dobra (swoją drogą dowiedziałam się z tego wywiadu również, że wydawnictwo Ullstein jest jednym z najlepszych w Niemczech). A że ja się nie patyczkuję, od razu zapałałam obsesją na punkcie przeczytania. Efekty widać, książka trafiła do mnie w bodajże środę, a ja już ją przeczytałam, zapominając, że mam sesję, egzaminy i powinnam się uczyć, a nie czytać o jakiś bawarskich katach w siedemnastym wieku i ich córkach. Jednak tak się złożyło, że książka jest znacznie ciekawsza od tego, co robić powinnam. Jak zwykle zresztą.

Otwarcie przyznam, że autor mnie nie zawiódł. Co prawda wygląda na takiego faceta, którego w ciemnym zaułku raczej spotkać bym nie chciała, ale potrafi porywająco pisać. Strony mi mijały, a ja nie zauważałam kiedy. Przeniosłam się do Schongau, do domu kata, poznałam jego rodzinę, całe miasto i charakterki poszczególnych osób. Współczułam torturowanej akuszerce, zastanawiałam się, kto jest tym złym, trzymałam kciuki za dzieci, momentami przyspieszało mi serce, ponieważ nie wiedziałam, do czego autor zmierza. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że zbrodniarz zostanie złapany - a przynajmniej nie brałam innej możliwości pod uwagę, bo to taki typ książki, w którym dobro raczej zawsze zwycięża - ale nijak nie odbierało mi to emocji. A gdy chwilowo przerywałam czytanie, ponieważ się zmęczyłam bieganiem po mieście, oglądałam sobie tę cudowną magiczną okładkę i się zastanawiałam, dlaczego cały czas uparcie czytam widniejący na niej tytuł "Córka kafa" zamiast "kata".

Bardzo podobało mi się, w jaki sposób został skonstruowany kat. Jest on człowiekiem wrażliwym, uczuciowym, ale z drugiej strony bezwzględnym. Ma dwoistą osobowość, działa czasami na nerwy, ale jednak uważam, że ciężko nie żywić do niego sympatii. Odbieram go jako człowieka, który chce po prostu mieć spokój, ale nie zawsze może to zrobić na swoich warunkach. Autor w posłowiu zauważa, że jego przodek, którym właściwie jest nasz Jakub Kuisl, raczej nie miał tyle serca, co bohater książki. Córka kata czasami mnie irytowała, ale ogólnie należy do typu bohaterek, jakie lubię - silna i zdecydowana. Jednak ta szczypta wad nadaje jej autentyczności. A czy w rzeczywistości była taka naprawdę? Wiele bym dała, by cofnąć się w czasie do tamtego okresu i się przekonać, jak wszystko wyglądało tam i wtedy. Niestety nikt jeszcze nie wynalazł dla mnie wehikułu czasu.

Jednej konkretnej rzeczy brakuje mi w zakończeniu. Ale to tylko moja osobista fanaberia, bo konstrukcji powieści nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Tylko romantyczna część mojej natury doprasza się o różne nieodpowiednie rzeczy. Insynuowane, ale niedoprowadzone do końca. Chociaż gdy teraz myślę o historii literatury, dochodzę do wniosku, że jednak coś tam sknocił. Ale literatura rzeczywistości nie oddaje, powinnam to sobie uświadomić. A już szczególnie jej historia. Zresztą co ja bredzę, przecież oblałam ten egzamin.

I zakochałam się w nazwisku autora. Cóż za śliczny przykład fonetyczny! I tylko jedna samogłoska! Brzmi jak trzaśnięcie. Jestem całkowicie zauroczona. Nie dość, że przeciekawa książka, świetna okładka, to i autor ma nazwisko, które mnie fascynuje. Nawet grubość jest słuszna, bo prawie pięćset stron. Polecam wszystkim tę fascynującą powieść. Spędziłam przy niej bardzo miło czas i nawet nie poddawałam w wątpliwości realiów epoki, bo zostały tak opisane, że nawet nie przemknęło mi przez myśl, że coś mogłoby być nie tak. Tortury nie obrzydzają, ani też nie są przedstawione jak jedzenie cukierków. Ludzie wylewają odchody przez okna i to wydaje się, jakby było tak i dziś. No i ten patologiczny strach przed czarownicami! Gdybym tylko dała radę, przeprowadziłabym jakieś badania na ten temat. I ten oto potomek katów sprawił, że totalnie przepadłam, a nie zrobił nic ponad napisanie książki!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

A teraz poważnie rozważę naukę. Przecież ja nic nie robię, tylko czytam!

Komentarze

  1. Z chęcią bym przeczytała :) swoją drogą próbowałam wymówić to nazwisko i dla mojego języka za mało samogłosek :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróciłam na nią uwagę dzięki empikowej gazetce ;) Jeszcze nie wiem czy przeczytam, może kiedyś się skuszę. A nazwiska chyba nawet nie będę próbować wymówić w obawie przed połamaniem języka ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do tej książki. Przewidywałam jakiegoś historycznego paraharlequina, a tu się okazuje, że to opowieść godna uwagi, do tego jeszcze z ciekawie zarysowanymi postaciami... Dopisuję do listy.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jusssi, ja sobie wymawiam je kilka(naście) razy dziennie. Naprawdę mi się podoba! xD.

    Moreni, nie, do harlequina jej daleko. Jest wątek miłosny, ale nie jest on wysunięty na pierwszy plan i z całą pewnością nie jest to przesłodzone. Oczywiście książka ma parę drobnych frustrujących wad (ale o to bym oskarżała raczej redakcję). Jest ciekawa i nie spłycona. Na pewno zasługuje na przeczytanie :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj i za co ja się zaopatrzę w tę pozycję? :] Mogłabyś czasem przeczytać coś, co by mi się nie spodobało i z czystym sercem mogłabym przejść obok tego w księgarni? No nie, oczywiście, że nie, bo chyba aż za dobrze dobrałam sobie bloga książkowego do czytania :D
    Pozdrawiam
    Toczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zamierzam niedługo zabrać się za tę właśnie książkę. Oj nie mogę się już doczekać czytelniczych wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka także mi się podobała. Polecam serdecznie, kto jeszcze nie czytał ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Do prawdy bardzo ciekawie się zapowiada. Szczególnie zainteresowała mnie ta dwoistość osobowości kata, bo zawsze nurtowało mnie to, czy ludzie będący po ciemnej stronie, są obdarzeni jakimikolwiek ludzkimi, przyjaznymi uczuciami, ale to nie tylko to. Książka w całości mnie ciekawi i nie zawaham się, gdy spotkam ją w księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też czytałam ten wywiad na Sztukterze ;) Książka może być warta uwagi, dlatego zaraz po przeczytaniu owego wywiadu znalazła się na mojej liście ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha, ja też byłam pewna, że to "Córka Kafa". Ale miałam zagwozdkę - o co tutaj chodzi?! ; )

    Opis książki mnie nie porwał, ale noooo *jęczy przeraźliwe* jej tytuł jest cudoooowny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno się za nią rozejrzę. A to nazwisko jest dla mnie nie do wymówienia! ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Toczko, a czego nie lubisz? Postaram się więcej czytać z tej kategorii :D.

    Kasiu, nie powinna Cię w takim razie zawieść :).

    Meme, czyli dokładnie tak jak w moim przypadku :DD.

    Nyx, a ja już się martwiłam, że to tylko ja nie potrafię czytać :D. Jednak tytuł wydaje mi się odrobinę nieadekwatny do treści. Sugeruje, jakoby córka była główną postacią, a w rzeczywistości jest ona jedną z głównych, ale nie... i wątek mi się urwał. W każdym bądź razie nieważne xD.

    Mirando, nawet ja mam z tym problem. Mogę je zapisać w transkrypcji fonetycznej, opowiedzieć o nim dużo, ale wymówienie sprawia mi problemy, ale mam swoją własną uproszczoną wersję :D.

    OdpowiedzUsuń
  13. wszystko co związane z katami, ich córkami, żonami, itp. jest niezwykle intrygujące i skłania mnie do sięgnięcia po takowe książki. A jeśli na dodatek jest interesująco napisane, dobrze skonstruowane, to tym bardziej zachęca mnie do przeczytania. :):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hym, w zasadzie to biografii, ale to też zależy kto napisał i o kim :] A generalnie jestem małym pochłaniaczem książek, szczególnie ostatnio po roku stagnacji i czytania dwóch książek na miesiąc, zaczęłam czytać na potęgę (dzięki Bogu za biblioteki!). Teraz właśnie zaczytuję się w Draculi, a w kolejce czeka Alicja Jacka Piekary i Małe kobietki Louisy Alcott, a po nich cały stos który prawię siągnął sufitu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja dzisiaj wygrałam książkę na LubimyCzytać! :D Jestem strasznie ciekawa "Córki kata".

    OdpowiedzUsuń
  16. To naprawdę przyjemna książka

    http://zaczytanieblog.blogspot.com/2011/06/corka-kata.html

    OdpowiedzUsuń
  17. De merteuil, gratuluję! I czekam na Twoją recenzję :)))).

    Kometo, zaraz przeczytam ;).

    OdpowiedzUsuń
  18. Toczko, przegapiłam Twój komentarz, jak mogłam?! Nie wiem :D. Ja biografie lubię. Pozwalają mi wejrzeć w drugą osobę i udowodnić, że życie zawsze jest takie samo, nawet gdy inne. A "Draculę" sama wkrótce przeczytam i ogromnie nie mogę się tego doczekać! Na razie jednak mam parę innych książek :D.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3