"Drugi przekręt Natalii" - Olga Rudnicka




Po prawie dwóch latach Natalie Sucharskie pojawiły się w nowej odsłonie w polskich księgarniach. Pięć kobiet w różnym wieku, urodzonych przez różne matki, noszących to samo imię i nazwisko i mających wspólnego ojca. Pięć kobiet, które najgorsze cechy odziedziczyły po swoich rodzicielkach, zaś dar pakowania się w kłopoty zdecydowanie po ojcu. Pięć kobiet, które do jego śmierci nie wiedziały o swoim istnieniu. Pięć kobiet, które w spadku dostały nie tylko spory majątek, ale także dom i… siebie nawzajem. Natalii pięć.

Natalie podbijają serca czytelników. Zresztą nie bez powodu. Pięć tak zadziornych i kłótliwych wariatek sprawia, że czytanie o nich jest jedną z najlepszych rozrywek, jakich ktokolwiek mógłby doświadczyć. Oczywiście dopóki nie znajdzie się w krzyżowym ogniu ich wzajemnego przekrzykiwania się. W trakcie tych dwóch lat dzielących zarówno wydanie książek, jak i czas akcji, Natalie znajdują sobie własnych policjantów, grzeczne w pierwszej części dzieci jednej z Natalii przesiąkają cechami matki i ciotek, a w całej książce poza samymi Nataliami tak naprawdę nikt nie wie, o co chodzi. Bo Natalie kręcą. Żeby nie powiedzieć prosto z mostu, że zwyczajnie kłamią jak najęte w każdej możliwej sytuacji.

Intryga w tej części przedstawia się następująco: starszy pan, przyjaciel wszystkich Natalii nagle przestaje się do nich odzywać. Dziewczyny pakują się do samochodu i do niego jadą, a tam okazuje się, że w jego mieszkaniu znajduje się trup bez głowy (trup miał głowę, dopóki jej nie stracił, rzecz jasna, choć i tutaj wszystko przestaje być oczywiste, gdy Natalie zaczynają się nad tym zastanawiać). Trup nie należy i też nie jest panem Januszem, jednak i martwe ciało wyżej wymienionego się wkrótce pojawia. A wraz z nim testament, w którym cały majątek mężczyzny staje się własnością bohaterek. Które oczywiście nie spoczną, dopóki nie udowodnią światu, że trup tak naprawdę żyje, nie zagrożą śmiercią swoim (byłym) chłopakom i ktoś nie będzie próbował ich zabić. One zwyczajnie nie potrafią żyć spokojnie.

Główną zaletą tej książki jest humor, czyli po prostu same bohaterki. I też ich policjanci (choć zdarzają się także cudzy policjanci, ale oni są mniej istotni) oraz wspomniane wcześniej dzieci. Adrian, Marcin i Marian wprowadzają się do Sucharskich, by zapewnić im bezpieczeństwo. Oczywiście one i tak zrobią wszystko, by im to udaremnić. Kłócą się, komplikują i demolują mieszkania (zdecydowanie nadają się do pracy przy rozbiórkach bądź innych dewastacjach). Gubią brylanty, zrzucają regały na głowy (nie swoje) i gubią oraz szukają myszy Myszy. Czego one nie robią! Toż to Natalie. Tu nie może być normalnie. Zresztą byłaby to ostatnia rzecz, jakiej bym od nich oczekiwała.

Wątek kryminalny jest tylko osią, dookoła której kręci się ich życie. Jak wspomniałam przy recenzji „Natalii 5”, nie jest on dla mnie najważniejszy. Zdecydowanie ma małe znaczenie. Nie oczekuję niecierpliwie rozwiązania zagadki (swoją drogą od razu zgadłam, kto jest tym „złym”, bez zbędnego zastanawiania się, dałam popłynąć mojej intuicji i nie zawracałam sobie tym więcej głowy, dlatego też mnie to nie zaskoczyło), ponieważ najważniejsze są dla mnie bohaterki, ich zachowania, związki, humorki oraz mężczyźni, którzy z nimi wytrzymują i uczą się żyć w tej nieszablonowej komunie, gdzie każda decyzja (łącznie z tym, czy jedna z Natalii ma przyjąć oświadczyny czy też nie) zapada w wyniku głosowania.

Natalie są niezwykłe. Muszę przyznać, że szczerze je uwielbiam. Intryga w tej części jest trochę słabsza niż w poprzedniej, ale za to Natalie wciąż są na wysokim poziomie. Zorientowałam się głównie po tym, że gdy nie wybuchałam naprawdę głośnym śmiechem, cały czas chichotałam pod nosem, czytając je. Genialna komedia. I wciąż mam nadzieję, że Natalie jeszcze wrócą.

Komentarze

  1. Przede mną oba tomy Natalii, spodobała mi sie idea książki, pomysł z siostrami po prostu świetny i jak tylko o nich przeczytałam, postanowiłam muszę mieć. I tak przywędrowały do mnie w poniedziałek pocztą, chciałabym w przyszłym tygodniu je przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh ja też mam nadzieję, że wrócą! Tom drugi skończył się tak, że nie ma dyskusji- muszą wrócić! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam już. I jak zwykle jestem zachwycona :) Uwielbiam Rudnicką :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3