"CHERUB: Rekrut" - Robert Muchamore
Jak niektórzy zapewne wiedzą, chciałam być w dzieciństwie szpiegiem (i wciąż chcę, ale to na razie inna historia). Wciąż lubię oglądać filmy, czytać książki, słuchać teorii spiskowych mojej mamy… no, to ostatnie trochę mniej. Mimo to kocham o tym czytać. I choć wiek, w którym czytanie „Rekruta” byłoby doskonałe, mam już za sobą – nad czym ubolewam, bo te parę lat temu spodobałby mi się o wiele bardziej – to wciąż robiłam to z ogromną przyjemnością, miła książka o poranku przeczytana w mgnieniu oka.
„Rekrut” jest pierwszym tomem serii „CHERUB” o tajnych dziecięcych agentach na usługach rządu brytyjskiego, którzy rekrutowani są spośród sierot i przechodzą wyczerpujące szkolenie, żeby osiągnąć status agenta. Są to dzieci inteligentne, wytrzymałe i zdeterminowane. Głównym bohaterem jest James – syn grubej złodziejki, nie panujący nad sobą, momentami agresywny, rozpieszczony dzieciak. Jednak gdy jego matka umiera, ląduje on w sierocińcu, ponieważ jego ojczym szczerze go nienawidzi (z wzajemnością), zabiera ze sobą tylko przyrodnią siostrę Jamesa, a chłopiec pakuje się w kolejne kłopoty. Wkrótce po nich trafia do CHERUBa.
Pierwszy tom opowiada głównie o szkoleniu, o związywaniu się przyjaźni i pierwszych miłości, braterskiej miłości, współpracy. Ja oczywiście aż się pieniłam w zazdrości, że nie miałam okazji trzymać bomby na głowie, mieć połamanych wszystkich kości, obrażeń wewnętrznych i innych takich. Czemu mnie nie zwerbowano, czemu? No czemu? Mogłabym się uczyć jakiś dziwnych języków, zmienić nazwisko, co mi tam. Oczywiście mam pecha i byłam sobie zwyczajnym dzieckiem, które tylko marzyło o takich cudach… Za to mogłam sobie o tym poczytać.
I choć książka nie pokazuje wszystkiego czarno-biało, są momenty zwątpienia, przemyślenia na temat moralności – czy warto zniszczyć dziesięciu ludzi by ocalić tysiące? – to bez wątpienia młodsza młodzież może ją docenić. Jest napisana bardzo prostym językiem (prostszym niż taki „Złodziej pioruna”, który należy do tej samej kategorii czytelniczej), co raczej młodego czytelnika nie zniechęci. I jest niesamowicie ciekawa, jeśli ktoś uwielbia tajnych agentów i innych takich… (Takim osobom polecam również gorąco książki Ally Carter, choć ona pisze raczej bardziej dla dziewcząt, a CHERUB jest skierowany bardziej w stronę chłopców).
Po takiej książce zamierzam poważnie się zabrać za swoją tężyznę fizyczną z nadzieją, że zadzwoni mój telefon i usłyszę: Jesteś nam potrzebna, tylko ty możesz ocalić świat.
Rzucę wszystko w diabły i polecę na spotkanie przeznaczenia.
A Wam póki co polecam młodzieżowe książki o szpiegach, szpiedzy są fajni.
Dla zainteresowanych znalazłam dzisiaj blog poświęcony serii, na którym odkryłam informację, że wkrótce powstanie film! Nie mogę się doczekać.
Zimą próbowałam przebrnąć przez "Rekruta", ale mi się nie udało. Chyba nie bardzo przepadam za szpiegami, a na szpiega totalnie się nie nadaję. Za bardzo rzucam się w oczy ;)
OdpowiedzUsuńPS Napisałaś przeuroczą recenzję :) Niesamowicie poprawiła mi humor :D
Buziaczki ;*
Podśmiewam się pod nosem, bo wyobraziłam sobie, jak rzucasz wszystko i ratujesz świat. Szpiegiem jakoś nie planowałam być, ale taki superbohater to czemu by nie? :D
OdpowiedzUsuńA nad książką poważnie się zastanowię, bo zainteresowałaś mnie. :)
Panno Indyviduum, podejrzewam, że na szkoleniu nauczyliby Cię być mniej "wyraźną" :D. Dziękuję :D.
OdpowiedzUsuńVampire, cieszę się, że Was rozbawiłam, sama się śmiałam, pisząc ją :D.
Tajni agenci? Nie dla mnie. Zaproponuję ją bratu - może się zainteresuje. Chociaż przydałaby mi się zachęta na zwiększenie tężyzny fizycznej ^^
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja.
Pozdrawiam!
Ja mam Londyn,Paryż i Rzym ;)Są świetne ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję teraz podpowiedz mi w jaki sposób mam to video zrobić?Ja myślę że może np zrobić slajdy ze zdjęciami np z tych miejsc a potem powiedzieć kilka słów o tym co ty na to?
OdpowiedzUsuńW bardzo ciekawy, wręcz interesujący sposób przedstawiłaś swa recenzję, tak że sama zapragnęłam poznać tę książkę i wcielić się w rolę szpiega.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś marzyłam o tym, aby zostać tajnym agentem, codziennie być w innym miejscu o innej twarzy - zmieniać się. Ale tak jak w Twoim przypadku - pozostało to tylko niespełnionym planem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, T.
Jeśli lubisz szpiegowskie tematy to zdecydowanie poleca nowy serial "Nikita" ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem jedyną osobą na świecie, której mama wymyśla i tworzy teorie spiskowe :P Kiedyś powinnam to wszystko spisać i skleić w jakąś zgrabną książkę ;)
Rozbawiła mnie Twoja recenzja. ;) Jak to się stało, że nigdy nie myślałam o karierze szpiega? To faktycznie strasznie interesujący zawód. :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki, oglądałam starą "Nikitę", oglądam też nową :D. To jest dopiero jedna wielka teoria spiskowa! Możemy napisać książkę razem, będzie bogatsza o doświadczenia xDD.
OdpowiedzUsuńUltramaryno, raz dyrektor naszego liceum opowiadał o tym, jak jedna dziewczyna zaczynała pracować dla CBŚ i ją prześwietlali aż do przedszkola i przyszli do niego... xDD. To tak a propos xD. To genialny zawód, mam nadzieję, że nie jestem już za stara xD.