"Łowca złodziei" - Stephen Deas

Książka zaczyna się na placu, gdzie kilkoro złodziei zostaje ściętych. Całej tej sytuacji, jak i łowcy, który otrzymuje królewskie wręcz wynagrodzenie, przypatruje się chłopiec - nie jest on jednak niewinny, sam para się taką profesją jak skazańcy. Berren - bo tak ma na imię - śledzi łowcę i go okrada. W tym momencie wszystko w jego życiu się zmienia.

Berren ma duszę wojownika. Chce walczyć, być kimś. Nie chce być pomiatanym, nędznym złodziejaszkiem, którego nie stać nawet na to, by móc dotknąć prostytutkę. Chce być ważny. I gdy trafia mu się szansa do polepszenia bytu, zaczyna powoli rozumieć, iż wiąże się ona z nieco ograniczoną wolnością. Pojawiają się schody, wątpliwości i chęć powrotu. Jednak nowy mistrz Berrena pokazuje mu, że istnieją inne drogi. Mistrz sam w sobie nie jest ideałem, ma swoje tajemnice, przekonania i potrafi być agresywny. Mimo to jest ukazany jako postać dobra i konsekwentna.

Miałam wobec książki odrobinę mieszane uczucia. Często zresztą tak bywa. Z jednej strony uważam ją za dobrą, wciągającą lekturę o ciekawej fabule. Z drugiej strony jest jej potencjał nie do końca wykorzystany. Bazuje na banałach i przeplata je z czymś nowym, co zdaje się ze sobą gryźć w niektórych momentach. Kończy się również niezbyt satysfakcjonująco. Jedynym wyjaśnieniem dla takiego rozwiązania jest powstanie drugiego tomu, który już został napisany i nominowany do nagrody dla najlepszych powieści fantasy. Liczę na rozwinięcie drogi Berrena, bliższe zapoznanie się z mistrzem Sy i moje marzenie - poznanie jego brata, który dodałby lekturze więcej pikanterii, a został jedynie wspomniany kilkakrotnie. Tom pierwszy sam w sobie jest jedynie aperitifem. Chce się więcej - słów, treści i konkretów.

Jak można się domyślić, najbardziej intrygują mnie bohaterowie. Na drugim miejscu jest fabuła, która poniekąd zmierza w stronę złapania piratów, ale mam przeczucie, że tak naprawdę autorowi chodzi o coś więcej, o czym się pewnie przekonam w kolejnych tomach. Język i momentami urywane wątki przechodzące w kolejne są trochę irytujące. Życzyłabym też sobie dokładniejszego opisania religii panujących w królestwie. Tego brakowało mi najbardziej. Coś było, ale za mało.

Seria zapowiada się ciekawie. Pierwszy tom jest dość dobry, ale wciąż mu czegoś brakuje. Wydaje mi się, że tym niedostatkiem jest ciąg dalszy, na który trzeba jeszcze poczekać.

Komentarze

  1. Nie jestem zbyt wybredna, więc ewentualnie przymknę oko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że mamy podobne odczucia po lekturze - pozostaje czekać na kolejny tom:)
    Mnie jeszcze intryguje wygląd Berrena, a właściwie fakt, że i mistrz Sy i ludzie z jego przeszłości tak na niego reagują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem do końca pewna, ale wydaje mi się, że jest bardzo podobny do brata mistrza Sy. I to właśnie o to chodzi. Zdaje się, że było to raz napomknięte.

      Usuń
  3. hmm, tym razem raczej nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś dla mnie:)

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3