"Bielszy odcień śmierci" - Bernard Minier


Nie jestem zaprzyjaźniona z literaturą francuską, ponieważ boję się, że będzie sztucznie intelektualna i zbytnio patetyczna. Jednak kocham thrillery, dlatego z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po „Bielszy odcień śmierci”, który jest francuski, świetny i zdecydowanie patetyczność mu nie grozi.

W dolinie w Pirenejach znajduje się zakład psychiatryczny dla niebezpiecznych przestępców – gwałcicieli, pedofilów i morderców (także tych seryjnych). Diane – młoda psycholog – zaczyna tam pracę, nie spodziewając się, że poczuje tak silną samotność. Tego samego dnia zostaje odnalezione brutalnie okaleczone ciało konia. Początkowo sytuacja wydaje się groteskowa, gdyż koń należy do Lombarda – jednego z najbardziej wpływowych milionerów we Francji – który wykorzystuje swoje znajomości, by wszyscy skupili się na znalezieniu sprawcy. Jednak – jak to zwykle się dzieje – okazuje się, że historia ciągnie za sobą kolejną, zdecydowanie bardziej mroczną i skomplikowaną.

Pięćset stron naprawdę ciekawej fabuły. Zdecydowanie podziwiam autora za samozaparcie, pomysł i jego realizację – to jest kawał (i to bardzo duży) dobrej roboty. Może książka nie jest doskonała – niektóre momenty są trochę przewidywalne (ale na szczęście nie oczywiste), ale ma mnóstwo innych zalet. Pierwszą z nich jest seryjny morderca zamknięty w instytucie – fascynująca postać, inteligentny mężczyzna, który potrafi wzbudzić sympatię. A w następnej scenie wrażenie przemiłego człowieka pryska. Naprawdę ciekawa postać. Kolejną jest komendant Servaz, główny bohater, który jak na policjanta ma ciekawe cechy – boi się koni, wysokości i prędkości, a dodatkowo bardzo kiepsko strzela – jeszcze nigdy nie spotkałam w literaturze takiego policjanta, zawsze są oni doskonali, a to miła odmiana. Jego asystent Vincent też ma w sobie wiele intrygujących cech oraz znajomości. Ta trójka to moje ulubione postacie. O dziwo nie polubiłam Diane, choć wcześniej wszystko wskazywało na to, że będzie inaczej. To typ bohaterek, który lubię, ale okazała się zupełnie inna, niż założyłam.

Wspomniałam już, że podziwiam autora za pomył – i wciąż to podtrzymuję. Choć po trzystu stronach miałam skojarzenia z piątym sezonem jednego serialu, który oglądam. Uchwyciłam się tego, co mnie trochę zmyliło. Na szczęście autor mnie nie zawiódł. Mogę tylko czekać na jego kolejną książkę – mam nadzieję, że jeszcze lepszą niż ta. Może już nie tak zimną i białą. Francja jest duża i zróżnicowana, może tym razem jakieś zbrodnie w lawendowej Prowansji? Ja jestem na tak!

Gorąco polecam na chłodne dni.

Komentarze

  1. Jestem bardzo, bardzo ciekawa tej książki. Może kiedyś uda mi się ją zdobyć i przeczytać :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Również jestem ciekawa. Mam nadzieję, że książka szybko wpadnie w moje łapki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm oj ciekawe, ciekawe. Mi także literatura francuska kojarzy się z wyniosłością. Niepotrzebne te stereotypy jednak:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Intryguje mnie ta książka i widzę, że słusznie. Literatury francuskiej też nie znam zbyt wiele, będzie okazja do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa okładka, a treść intrygująca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę książkę na oku ;)
    Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek miała do czynienia z francuskim thrillerem, tym bardziej ciekawi mnie ta pozycja, coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja lubię francuskie thrillery. I chyba ogólnie francuską literaturę. W zasadzie każda książka była naprawdę przyjemną lekturą, obojętnie z jakiego gatunku wzięłam. Nie wiem skąd Ci się wziął pomysł na tą patetyczność. To raczej w polskiej, historycznej literaturze coś takiego jest ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Alinko, ja sobie właśnie czytam i jestem porażona (pozytywnie!) rozmachem tej książki, jej "epickością". Polecam także, czyta się re-we-la-cyj-nie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, nie wiedzieć czemu, po jej przeczytaniu postanowiłam zostać policjantką :D.

      Usuń
  9. Zapisuję, zapamiętuję i zaczynam szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po licznych entuzjastycznych recenzjach nie wypadało zignorować. Wczoraj przyszła, dziś się do niej zabieram. I jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jestem po lekturze. Pochlebne opinie nie były przesadzone - to jest dobry thriller!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Oddam Nianię w dobre ręce - i to jak najbardziej materialnie - konkurs, losowanie, czy jak tam zwał...

"Dziewczyna o szklanych stopach" - Ali Shaw