"Każdy kot ma dwa końce" - Przemek Wechterowicz


Miłośnicy kotów i szczęśliwi ludzie, których kot posiada, wiedzą, iż to stworzenie jest pełne tajemniczych sprzeczności. No cóż, w końcu każdy kot ma dwa końce (tak jak miecz przeznaczenia ma dwa ostrza), a szczęśliwi kotów nie liczą, bo kochanego kota nigdy za wiele, prawda? I właśnie ku wyjawieniu prawd tak oczywistych służy ta przeurocza książeczka.

Powinnam zacząć od tego, iż niezwykle lubię książki o kotach – szczególnie krótkie i ilustrowane, z niewielką ilością tekstu, ale pokazujące ogromną miłość do tych zwierząt. Taką właśnie książką jest „Każdy kot ma dwa końce” (polecam również „Kota filozoficznego). To publikacja na pięć minut, na co dowodem może być, iż przeczytałam ją całą mamie do telefonu, jednocześnie relacjonując, jak wyglądają ilustracje do poszczególnych pomiauczeń (dla niezorientowanych – powiedzeń w kocim wykonaniu).

O treści wiele napisać nie mogę – przykłady widać w pierwszym akapicie tego tekstu. Za to mogę opowiedzieć coś o rysunkach – są naprawdę zabawne! Jeśli znacie Kota Simona, z całą pewnością znacie jego słynny gest pt. „Nakarm mnie”. I tutaj spotykamy się z czymś podobnym. Rysunki są w różnych stylach, przez co tym bardziej nie nudzi się w trakcie tych pięciu minut z książką. Z drugiej jednak strony ja lubię, gdy coś jest konkretne i seryjne. Wracając do pierwszej – koty są tak zmienne, że i to ma w sobie wiele sensu.

Jednak ta książka ma jedną wadę, która sprawia, że jest skierowana tylko do jednego typu odbiorców – prawdziwych miłośników kotów. To koty są głównymi bohaterami, a postaciami drugoplanowymi (o ile nie trzecio) są ludzie, którzy do kota należą. Dlatego miłośnicy psów mogą się poczuć zniesmaczeni (bo kot nie powie, gdzie leży pies pogrzebany, rzecz jasna), a osoby, które lubią czytać, koty też lubią, ale nie aż tak bardzo, mogą się poczuć nieusatysfakcjonowani.

Polecam na prezent dla tych, co kochają koty. Malutka, króciutka, ale bardzo ładnie wydana – w twardej oprawie, z grubymi kartkami i uroczymi kolorowymi rysunkami dopasowanymi do zabawnych tekstów. Z całą pewnością spodoba się również kotu.

Za książkę dziękuję portalowi Sztukater oraz wydawnictwu MG.

Komentarze

  1. Ja nawet lubię koty,ale nie aż tak,żeby czytać książki o nich. Za to na prezent- faktycznie- mogłoby się okazać bardzo dobre. Zastanowię się,czy nie mogłabym kupić tej książki komuś;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty uwielbiam, a książka wydaje się nader ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię książki o kotach! Nieco ubawiło mnie, że można ją całą przeczytać w krótkiej rozmowie telefonicznej, ale nie zmienia to faktu, że nabrałam na nią wielkiej ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem totalnym kociarzem i czuję się właśnie kupiony przez Twoją recenzję : )

    Książeczkę dodaję do listy "must-have" : )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3