"Godzina czarownic. Tom 1" - Anne Rice
Anne Rice jest niewątpliwie najlepszą pisarką fantastyki. Z tym, że tego, co ona pisze, nie można nazwać lekką lekturą. Traktuje tematy wampirów czy czarownic śmiertelnie poważnie, doskonale wtapiając je w tło współczesności. Nie każdy jest w stanie przebrnąć przez jej styl, może zanudzić lub zachwycić. Tutaj ciężko o jednoznaczność.
Ja osobiście ją uwielbiam, to jedna z moich ulubionych autorek. Dlatego z chęcią sięgnęłam po dzieje czarownic z rodu Mayfair. Wcześniej miałam do czynienia jedynie z wampirami z innej serii, znanej niektórym głównie dzięki filmowi "Wywiad z wampirem" czy "Królowa potępionych" (ten drugi wręcz kocham, a związana z nim historia jest długa i zabawna - z moją mamą w roli głównej, może kiedyś opowiem?).
Książka ta opowiada o rodzinie, w której każda kobieta musiała zachować nazwisko Mayfair, ponieważ to było podstawą do dziedziczenia. W latach siedemdziesiątych (kiedy to toczy się akcja książki) rodzina jest bardzo rozrośnięta i kobieta, która jest dziedziczką rodzinnego majątku, ma ogromny dom w Nowym Orleanie. Jednak popadła w obłęd, jak to uznali lekarze, swoją córkę widziała jedynie zaraz po urodzeniu, po czym została jej ona odebrana. Tą kobietą jest Deirdre.
Drugą ważną postacią jest Michael Curry - architekt, który o mało nie utonął w morzu i uratowała go tajemnicza kobieta. Po tym wydarzeniu jego ręce mają moc odkrywania uczuć i wydarzeń połączonych z przedmiotem czy też osobą, której dotykają. Obsesyjnie wręcz pragnie odszukać osobę, która ocaliła mu życie i popada w alkoholizm.
Rowan Mayfair jest córką Deirdre, która zobowiązała się nigdy nie wracać do Nowego Orleanu. To ona uratowała Michaela, jednak nie chciała się z nim spotkać, ponieważ on był jedyną osobą, która mogła jej wyjaśnić, co tak naprawdę stało się w jej przeszłości, a o czym ona nie chciała wiedzieć. Dopóki nie zmieniła zdania.
Przez książkę przewijają się również inne postacie, mniej lub bardziej ważne. Z tych ważniejszych można wyodrębnić Lashera, diabła, czy może nie diabła, który od zawsze towarzyszy kobietom z rodu Mayfair. Jest to postać tajemnicza, będąca ogniwem łączącym poszczególne wątki w książce.
Anne Rice zawarła w powieści wątki autobiograficzne. Podpowiem, że warto się zapoznać z jej biografią, gdyż jest naprawdę interesująca i dość obszernie opisana na Wikipedii. Nie zdradzę, które to wątki, jednak mogę powiedzieć, że smutne. Przez to cała historia wydaje się barwniejsza, prawdziwsza.
Ciężko jest pisać o twórczości Anne Rice, gdyż ona zawsze zawiera w nich wiele elementów, a każdy wydaje się być jednakowo ważny, ciężko ominąć cokolwiek. Ubolewam jedynie nad faktem, że wydanie, które czytam, zawiera cztery tomy "Godziny czarownic" (przykładowo dom wydawniczy Rebis ma tę książkę w zaledwie dwóch tomach i okładkę z tego wydania możecie podziwiać w tym poście), o czym dowiedziałam się przed chwilą, co oznacza, że będę musiała przebrnąć przez drugi tom wydany przez wydawnictwo Amber, a w tym było ogromnie dużo literówek. Zupełnie jakby książka nie przeszła nawet przez jedną korektę. W dodatku kończy się w najciekawszym momencie i chwilowo nie mam jak dorwać tomu drugiego, który najchętniej przeczytałabym natychmiast.
A może po prostu pójdę do księgarni? :D. Nieee, moje postanowienie brzmi: Nie kupuję już żadnych książek do końca roku. I będę się tego trzymać.
A czarownice polecam. Chociaż może polecę, gdy przebrnę przez te cztery tomy, po których są kolejne dwa, ale już o innym tytule?
Ja osobiście ją uwielbiam, to jedna z moich ulubionych autorek. Dlatego z chęcią sięgnęłam po dzieje czarownic z rodu Mayfair. Wcześniej miałam do czynienia jedynie z wampirami z innej serii, znanej niektórym głównie dzięki filmowi "Wywiad z wampirem" czy "Królowa potępionych" (ten drugi wręcz kocham, a związana z nim historia jest długa i zabawna - z moją mamą w roli głównej, może kiedyś opowiem?).
Książka ta opowiada o rodzinie, w której każda kobieta musiała zachować nazwisko Mayfair, ponieważ to było podstawą do dziedziczenia. W latach siedemdziesiątych (kiedy to toczy się akcja książki) rodzina jest bardzo rozrośnięta i kobieta, która jest dziedziczką rodzinnego majątku, ma ogromny dom w Nowym Orleanie. Jednak popadła w obłęd, jak to uznali lekarze, swoją córkę widziała jedynie zaraz po urodzeniu, po czym została jej ona odebrana. Tą kobietą jest Deirdre.
Drugą ważną postacią jest Michael Curry - architekt, który o mało nie utonął w morzu i uratowała go tajemnicza kobieta. Po tym wydarzeniu jego ręce mają moc odkrywania uczuć i wydarzeń połączonych z przedmiotem czy też osobą, której dotykają. Obsesyjnie wręcz pragnie odszukać osobę, która ocaliła mu życie i popada w alkoholizm.
Rowan Mayfair jest córką Deirdre, która zobowiązała się nigdy nie wracać do Nowego Orleanu. To ona uratowała Michaela, jednak nie chciała się z nim spotkać, ponieważ on był jedyną osobą, która mogła jej wyjaśnić, co tak naprawdę stało się w jej przeszłości, a o czym ona nie chciała wiedzieć. Dopóki nie zmieniła zdania.
Przez książkę przewijają się również inne postacie, mniej lub bardziej ważne. Z tych ważniejszych można wyodrębnić Lashera, diabła, czy może nie diabła, który od zawsze towarzyszy kobietom z rodu Mayfair. Jest to postać tajemnicza, będąca ogniwem łączącym poszczególne wątki w książce.
Anne Rice zawarła w powieści wątki autobiograficzne. Podpowiem, że warto się zapoznać z jej biografią, gdyż jest naprawdę interesująca i dość obszernie opisana na Wikipedii. Nie zdradzę, które to wątki, jednak mogę powiedzieć, że smutne. Przez to cała historia wydaje się barwniejsza, prawdziwsza.
Ciężko jest pisać o twórczości Anne Rice, gdyż ona zawsze zawiera w nich wiele elementów, a każdy wydaje się być jednakowo ważny, ciężko ominąć cokolwiek. Ubolewam jedynie nad faktem, że wydanie, które czytam, zawiera cztery tomy "Godziny czarownic" (przykładowo dom wydawniczy Rebis ma tę książkę w zaledwie dwóch tomach i okładkę z tego wydania możecie podziwiać w tym poście), o czym dowiedziałam się przed chwilą, co oznacza, że będę musiała przebrnąć przez drugi tom wydany przez wydawnictwo Amber, a w tym było ogromnie dużo literówek. Zupełnie jakby książka nie przeszła nawet przez jedną korektę. W dodatku kończy się w najciekawszym momencie i chwilowo nie mam jak dorwać tomu drugiego, który najchętniej przeczytałabym natychmiast.
A może po prostu pójdę do księgarni? :D. Nieee, moje postanowienie brzmi: Nie kupuję już żadnych książek do końca roku. I będę się tego trzymać.
A czarownice polecam. Chociaż może polecę, gdy przebrnę przez te cztery tomy, po których są kolejne dwa, ale już o innym tytule?
Rozbili to na aż cztery tomy? Ciekawa jestem jak jest w oryginale. Też mi się wydaje, że są to tylko dwa tomy. Lasher ma chyba swoją osobną powieść, nie? A czarownice.. Hm. Nie spodziewałam się, że takie będą. Czy są one tam bardziej czy mniej "czarownicowe"?
OdpowiedzUsuńTak. Aż cztery. W oryginale... nie wiem, Wikipedia nie pisze xD. Tak, Lasher, a później Merrick. Czarownice są takie... mało czarownicowate. Mają moce, ale jednocześnie ciężko się im z tym pogodzić. I też nie wszystkie. Chyba tylko te dziedziczki. Przynajmniej tak wywnioskowałam z tego tomu.
OdpowiedzUsuńMoże później się rozwinie :). A mnie, za każdym razem kiedy jestem w jakiejkolwiek bibliotece, prześladuje Memnoch Diabeł xD. Może nie być żadnej innej książki Rice, on zawsze będzie xD.
OdpowiedzUsuńJa przeczytam wszystko, ot co. A teraz lecę się brać za niemiecki xD.
OdpowiedzUsuńRice czytałam tylko "Wywiad z wampirem". Podobało mi się, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty na więcej. Może dlatego, że zniechęciłam się do wampirów? Ale teraz kto wie?
OdpowiedzUsuńZniechęciłaś się? Przez Anne Rice? Ojej, to się wydaje podejrzane. Ale powiem Ci, że nie znoszę "Wywiadu z wampirem". Może dlatego, że okropnie nie lubię Louisa. Możesz spróbować :).
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę odkąd przeczytałam o niej na jakimś blogu. Tyle, że czekam, aż wpadnie mi w ręce wydanie Domu Wydawniczego Rebis (uwielbiam ich okładki twórczości Rice!). A że bardzo zachęcasz w swojej recenzji, to tym bardziej nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńkraina-literatury.blogspot.com
Ciekawa książka ;) Ale chcę powiedzieć o czymś jeszcze ;P Obłędnie piękny ten twój szablon - zwłaszcza tło ;)
OdpowiedzUsuńLiliowo, miło mi, że zachęcam w tej recenzji, chociaż jest marna i o niczym właściwie :D. Toż to najlepszy komplement, jaki się mógł pod nią znaleźć. Tak, Rebis ma cudowne okładki, takie mroczne i klimatyczne. Nie mogę się doczekać, aż będę miała dosłownie wszystkie książki Rice w swojej biblioteczce :)).
OdpowiedzUsuńMeme, och, dziękuję! Osobiście robiłam to zdjęcie w tle wczoraj rano :D.
Już dawno nie czytałam żadnej książki Rice... bardzo podobał mi się "Wywiad z wampirem" i "Królowa Potępionych" o Lestacie już nie wspomnę ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Też mam postanowienie, żeby nie kupować żadnej książki do końca roku, ale zapewne je złamię, bo mam wielką ochotę na "Portret Doriana Graya" :D
Pozdrawiam :)
Ja go nie złamię. Uświadomiłam sobie to w trakcie sobotniej wizyty w Matrasie xD.
OdpowiedzUsuńchoć o Rice słyszałam same pochlebne opinie, co więcej jej "Wywiad z wampirem" podobał mi się, to jakoś mnie do niej nie ciągnie
OdpowiedzUsuńNiestety do tej pory przeczytałam jedynie jedną ksiazkę autorstwa Anne Rice i chyba przydałoby sie to zmienić
OdpowiedzUsuńseria świetna...niestety do pewnego momentu; moim skromnym zdaniem autorka nie udźwignęła całości - a szkoda
OdpowiedzUsuń