"Alera. Geliebter Feind" ("Legacy") - Cayla Kluver
Czasem można w koszach z przecenionymi książkami trafić na prawdziwe cuda i dopóki nie zacznie się ich czytać, nie zdaje się sobie sprawy, co za skarb trafił właśnie w ręce. Wprawdzie skarb literatury młodzieżowej, ale w niczym to nie przeszkadza.
Nie wiem, co mnie przekonało, bo opis nie był jakiś szczególnie zachęcający, a okładka już w ogóle... Uparłam się, że muszę to mieć i zaczęłam czytać. Poznałam Alerę - następczynię tronu Hytanici, która musi znaleźć sobie męża, ponieważ zbliżają się jej osiemnaste urodziny i wtedy właśnie ma odbyć się ślub. Przy okazji po latach pokoju zapowiada się powoli powrót wojny. Do kraju powraca porwany za czasów poprzednich porachunków chłopiec (teraz już młody mężczyzna) i nie wiadomo, kim on w głębi duszy jest - Hytańczykiem, czy Cokyrczykiem. Niesfornej i niepoprawnej Alerze nie przeszkadza to jednak zakochać się w nim.
"Alera. Gelibter Feind" ("Alera. Ukochany wróg" - zaś oryginalny tytuł angielski to "Legacy", czyli "Dziedzictwo") jest pierwszą częścią trylogii. Ten tom autorka zaczęła pisać w wieku czternastu lat. Jest to o tyle istotne, że ta książka (przynajmniej w niemieckim tłumaczeniu) jest bardzo dobrze napisana, bogatym językiem i nie ma zbyt wiele słabych punktów. Mimo wszystko kilka się znajdzie, m.in. zbyt powolny rozwój akcji (książka liczy sobie grubo ponad pięćset stron, ale tytułowy Narian pojawia się pojawia się po ponad stu stronach i nim na dobre wejdzie do akcji, mija połowa książki). Mimo to bohaterowie są zabawni, niejednoznaczni i sprawiają dużo radości w trakcie lektury. Ta książka należy do gatunku fantastyki, jednak w pierwszym tomie o magii jedynie słyszymy (Overlord włada czarną magią, mamy proroctwa i święte ziemie, jednak te wątki nie są rozwinięte), skupiamy się na dziewczęciu rozbitym między dwoma mężczyznami, miłością a obowiązkiem, dobrem kraju a swoim własnym. Autorka zarysowuje kultury wrogich krajów, które różnią się od siebie niczym dzień od nocy i przedstawia nam powoli sytuację, z którą się w kolejnych tomach zmierzymy. Bohaterowie też nie powiedzieli ostatniego słowa i niejednokrotnie nas zaskoczą. Tajemniczość jest w cenie.
Owszem, ta książka ma w sobie trochę naiwności typowej dla literatury młodzieżowej, ale zdecydowanie mniej niż miałam okazję doświadczyć. Mniej więcej w połowie, znużona drepczącą powoli do przodu akcją, uznałam, że po drugi tom nie sięgnę, jednak później wszystko przyspieszyło, problemy się powiększyły i "Alera" nabrała barw. Jestem bardzo ciekawa, jak to się rozwinie.
Jestem pod wrażeniem talentu, jakim wykazała się czternastoletnia Cayla Kluver. Szkoda, że ta książka nie została przetłumaczona na polski (wygląda na to, że w ogóle nie zdobyła dużej popularności, choć autorka kończy już swoją drugą trylogię "Heirs od Chrior"). Poza wspomnianymi przeze mnie wielokrotnie dłużyznami jest ona naprawdę dobra. A z całą pewnością lepsza od - podobnych pod pewnymi względami - "Rywalek" Kiery Cass. A przecież Alera ma w sobie wszystko, co się dobrze sprzedaje! Zakazaną miłość, odpowiedni wiek, status następczyni tronu, ślub na karku i charakterek...
Niezbadane są wyroki list bestsellerów...
Nie wiem, co mnie przekonało, bo opis nie był jakiś szczególnie zachęcający, a okładka już w ogóle... Uparłam się, że muszę to mieć i zaczęłam czytać. Poznałam Alerę - następczynię tronu Hytanici, która musi znaleźć sobie męża, ponieważ zbliżają się jej osiemnaste urodziny i wtedy właśnie ma odbyć się ślub. Przy okazji po latach pokoju zapowiada się powoli powrót wojny. Do kraju powraca porwany za czasów poprzednich porachunków chłopiec (teraz już młody mężczyzna) i nie wiadomo, kim on w głębi duszy jest - Hytańczykiem, czy Cokyrczykiem. Niesfornej i niepoprawnej Alerze nie przeszkadza to jednak zakochać się w nim.
"Alera. Gelibter Feind" ("Alera. Ukochany wróg" - zaś oryginalny tytuł angielski to "Legacy", czyli "Dziedzictwo") jest pierwszą częścią trylogii. Ten tom autorka zaczęła pisać w wieku czternastu lat. Jest to o tyle istotne, że ta książka (przynajmniej w niemieckim tłumaczeniu) jest bardzo dobrze napisana, bogatym językiem i nie ma zbyt wiele słabych punktów. Mimo wszystko kilka się znajdzie, m.in. zbyt powolny rozwój akcji (książka liczy sobie grubo ponad pięćset stron, ale tytułowy Narian pojawia się pojawia się po ponad stu stronach i nim na dobre wejdzie do akcji, mija połowa książki). Mimo to bohaterowie są zabawni, niejednoznaczni i sprawiają dużo radości w trakcie lektury. Ta książka należy do gatunku fantastyki, jednak w pierwszym tomie o magii jedynie słyszymy (Overlord włada czarną magią, mamy proroctwa i święte ziemie, jednak te wątki nie są rozwinięte), skupiamy się na dziewczęciu rozbitym między dwoma mężczyznami, miłością a obowiązkiem, dobrem kraju a swoim własnym. Autorka zarysowuje kultury wrogich krajów, które różnią się od siebie niczym dzień od nocy i przedstawia nam powoli sytuację, z którą się w kolejnych tomach zmierzymy. Bohaterowie też nie powiedzieli ostatniego słowa i niejednokrotnie nas zaskoczą. Tajemniczość jest w cenie.
Owszem, ta książka ma w sobie trochę naiwności typowej dla literatury młodzieżowej, ale zdecydowanie mniej niż miałam okazję doświadczyć. Mniej więcej w połowie, znużona drepczącą powoli do przodu akcją, uznałam, że po drugi tom nie sięgnę, jednak później wszystko przyspieszyło, problemy się powiększyły i "Alera" nabrała barw. Jestem bardzo ciekawa, jak to się rozwinie.
Jestem pod wrażeniem talentu, jakim wykazała się czternastoletnia Cayla Kluver. Szkoda, że ta książka nie została przetłumaczona na polski (wygląda na to, że w ogóle nie zdobyła dużej popularności, choć autorka kończy już swoją drugą trylogię "Heirs od Chrior"). Poza wspomnianymi przeze mnie wielokrotnie dłużyznami jest ona naprawdę dobra. A z całą pewnością lepsza od - podobnych pod pewnymi względami - "Rywalek" Kiery Cass. A przecież Alera ma w sobie wszystko, co się dobrze sprzedaje! Zakazaną miłość, odpowiedni wiek, status następczyni tronu, ślub na karku i charakterek...
Niezbadane są wyroki list bestsellerów...
Komentarze
Prześlij komentarz