"Obce dziecko" - Alan Hollinghurst
Miłość do słowa pisanego jest często wystawiana na bolesną
próbę, gdy przychodzi do czytania literatury popularnej, a nie Literatury,
która porusza jakieś struny, słowa smakują, a jej realność jest na zupełnie
innym poziomie. Jeśli chodzi o Literaturę, ona prosi, by się przy niej na
chwilę zatrzymać, podumać i ją poczuć. Literatury nie da się czytać szybko. Ona
spowalnia myśli i zatrzymuje czas.
„Obce dziecko” jest Literaturą. To książka, która stawia
pytania może nie tyle trudne, co niełatwe do wyjaśnienia i niekoniecznie
udziela na nie jednoznaczne odpowiedzi. Jest to, jak ujęła to moja
przyjaciółka, powieść wysublimowana. Opowiada swoją historię na dwóch
płaszczyznach – konwenansów i rzeczywistości ukrytej pod ich warstwą. Jest
spokojna, choć w tle wrą emocje. Choć tematyka może sprawiać wrażenie
balansowania na granicy przyzwoitości, okazuje się, że największym jej wrogiem
mogą stać się myśli czytelnika. Autor stoi z boku i pokazuje tylko, w którą
stronę należy patrzeć. Czasem zwraca uwagę na jakiś szczegół (będąc przy tym
niezwykle dokładnym w opisie), pozostając jednak poza granicą.
Ta książka jest angielską do szpiku kości sagą rodzinną.
Opowiada o życiu poety Cecila Valance’a oraz Daphne. Na tej podstawie można by
utkać historię miłosną, jednak Alan Hollinghurst komplikuje wszystko – on
prawie unika mówienia o miłości, skupia się na pożądaniu, poczuciu
przywiązania, ale miłość niemal całkowicie wykreśla ze swojej książki. I choć
Daphne zdaje się być zakochana w Cecilu i wierzyć w to, że on czuje to samo do
niej, Cecil okazuje się być gejem mającym romans z jej bratem. Od tego zaczyna
się ta historia i zdecydowanie na tym nie kończy. Idziemy coraz dalej w
przyszłość, poczynając od czasów wiktoriańskich, aż po dzień dzisiejszy.
Po skończeniu każdej części, akcja przenosi się o kilka
(kilkanaście, kilkadziesiąt…) lat do przodu i wprawia w konsternację.
Bohaterowie się zmieniają, pojawiają nowi, starzy ulegają transformacjom. Jest
to nie do końca zrozumiałe do momentu, gdy autor wyjaśnia, co się z nimi stało
na przestrzeni lat. Sam zabieg jest bardzo dobrze przeprowadzony, pokazuje, jak
wygląda życie – nie posuwa się ono prosto naprzód, lecz chadza koleinami,
skręca bądź trafia w ślepy zaułek. Przyszłość wcale nie jest oczywista. Tak
samo jak i przeszłość.
Choć „Obce dziecko” traktuje głównie o homoseksualizmie, ja
czytałam je bardziej pod kątem społeczeństwa, jednostek i zmian zachodzących na
tych gruntach. Homoseksualizm jawił mi się bardziej jako coś, co występuje
powszechnie, jednak się o tym nie mówi, zostawia w cieniu. Spojrzenie na to
zmienia się z biegiem lat, co jest zresztą rewelacyjnie pokazane, ale gdy
pojawia się rodzina z taką zawiłą historią, jak rodzina Valance’ów, nawet wtedy
nie patrzy się na to przychylnym okiem.
Jest to książka także o literaturze – nie bez powodu niemal
każdy z bohaterów ma na swoim koncie jakiś tekst. Oni piszą, czytają,
dyskutują. Cudownie jest patrzeć, jak powstają książki – szczególnie
biograficzne – i jak niewiele jest w nich obiektywizmu, a za to pełne są tego,
co chce być pokazane. Oczywiście przez bohaterów, którzy pozornie otwarci, tak
naprawdę nikomu nie pokażą swojej prawdziwej twarzy. To także jest
przedstawione bardzo dobrze. Każdy bohater ma swoją osobowość, która wyróżnia
go na tle innych i zdaje się być autentyczna.
„Obce dziecko” z całą pewnością nie spodoba się każdemu. To
tomiszcze (sześćset stron) o temacie niekoniecznie miłym każdemu czytelnikowi i
napisane w sposób, którego nie można nazwać lekkim, jest dość wymagające.
Oczywiście nie równa się książkom Nabokova, jednak zdecydowanie nie jest prostą
i przyjemną lekturą. Wymaga czasu i skupienia, mocno działa obrazami na umysł i
uczucia i pokazuje, że i dzisiaj książki potrafią być pisane nie pod miłośników
fantastyki oraz tzw. „czytadeł”, ale także Literatury.
Zapraszam do wzięcia udziału w Wyzwaniu Listopadowym.
http://wyzwanie-listopadowe.blogspot.com/
Zapraszam do wzięcia udziału w Wyzwaniu Listopadowym.
http://wyzwanie-listopadowe.blogspot.com/
Świetna recenzja - czytając czuć Twoją wrażliwość na literaturę; przeczytałam ją z przyjemnością i czuję się bardzo zachęcona do przeczytania "Obcego dziecka". Szczególnie moją uwagę zwróciły te przeskoki w akcji - lubię takie książki o ciekawej formie. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wciąż przede mną, a takie recenzje kuszą :)
OdpowiedzUsuńjak tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, teraz wiem, że jeszcze z nią poczekam, skoro jest to powieść wymagająca skupienia i czasu, którego ostatnio nie mam :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy tak bardzo wymaga ta proza skupienia? - smakowania, to owszem, bo, przynajmniej po angielsku (ptaszki mi naćwierkały, kiedy napisałam o The Stranger's Child u siebie, że z tłumaczeniem polskim jest słabo), to prawdziwa uczta stylistyczna, przyprawiona w dodatku humorem. Dla mnie jest to raczej książka, która wciąga, niż taka, nad która trzeba się pochylić :)
OdpowiedzUsuńJa jednak uważam, że wymaga. Bez skupienia łatwo coś umyka. Nie znam oryginału, dlatego nie wiem, jak wypadło tłumaczenie, ale sam język wciąż wydaje mi się rewelacyjny :).
UsuńOd pochylania się nad książką są Nabokovy. Ta prosi o skupienie i jest bardzo dobra. Ale to już chyba napisałam :).
Ufff po tym wstępie już się bałam, że to tylko literatura :) Dobrze, że trafiła do mnie teraz, bo jakoś tak zmieniam moje podejście do homoseksualizmu. Gdyby została wydana wcześniej to na pewno moje postrzeganie tej książki byłoby "skrzywione". Już nie mogę się doczekać kiedy zacznę ją czytać :)
OdpowiedzUsuńNastraszyłam? :D. Zdecydowanie nie miałam takiego zamiaru. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :).
UsuńTo tak apropos jakości przekładu:
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/1,75517,12633873,_Obce_dziecko__Hollinghursta__potega__zlego__przekladu.html
Dziękuję.
UsuńSzkoda, że nie mogłam przeczytać oryginału, bo w trakcie lektury tłumaczenia ciężko czasem zauważyć, że coś jest bardzo nie tak, jak być powinno.
Do tej pory nie słyszałam, ani nie czytałam tego Autora. Chętnie to zrobię, ponieważ interesuje mnie taka tematyka i zniosę nawet kiepski przekład, gdyż nie znam oryginału.
OdpowiedzUsuń