„Ajurweda. Medycyna indyjska” – Monika Ptak
Słowo „ajurweda” znaczy tyle co „wiedza o życiu”. I choć
różne kraje, kultury i kręgi filozoficzne próbują przywłaszczać sobie
stwierdzenie „jedyny prawdziwy sposób na doskonałe życie”, zwykle do tego im
naprawdę daleko. Okazuje się jednak, że ajurweda jest znacznie bliżej
stworzenia komplementarnej wiedzy o życiu, niż cokolwiek innego.
Niedawno wspominałam o Kuchni Pięciu Przemian, która zawiera
w sobie trochę podobieństw do ajurwedy. Łączy ze sobą zarówno pewną filozofię,
jak i fizyczność. Ajurweda jest bardziej praktyczna. A przynajmniej do momentu.
Dzieli ludzi na fizyczne kategorie, do których należy dostosować życie, czyli w
dużej mierze żywienie, ale także kolory, zapachy, ćwiczenia fizyczne i
medytację. Jest bardzo dokładna i sensownie tłumaczy, co i dlaczego.
Zadziwiające jest jednak to, że ta książka naprawdę mnie
zaciekawiła – wręcz nie mogłam się od niej oderwać, prawie jakbym czytała
powieść. Możliwe, że przyczyną był fakt, iż przemawiała do mnie ajurweda i
zaczęłam w niej szukać recepty na własne zdrowe życie. Do czasu gdy
sklasyfikowałam swój typ (konstytucję) i okazało się, że jest mieszany, a
produkty żywnościowe z moich typów się wzajemnie wykluczały. Uznałam to za
absurdalne, ponieważ ciężko było mi znaleźć rozwiązanie tego niemałego
problemu. Niektóre rzeczy mi też zwyczajnie nie służą, a rzekomo powinny być
dla mnie odpowiednie. W tym właśnie momencie zaczęłam mieć kłopot nie tyle z
samą książką, co z jej zawartością.
Książka jednak jest bardzo konkretna, nie chaotyczna.
Posiada dokładny spis treści, w środku przydatne tabele i mniej (dla mnie)
przydatne schematy. Pokazuje, jak można wyleczyć różne dolegliwości w domowych
warunkach za pomocą przypraw, jak oczyścić organizm, jak zadbać o ciało od
zewnątrz. Nie przemilcza niczego, co dla początkującego fascynaty ajurwedą może
mieć znaczenie. U mnie nie pozostawiła żadnych pytań bez odpowiedzi, nawet
jeśli osobiście się z jej opinią nie zgadzałam. Myślę, że to naprawdę dobre
przygotowanie tego – że tak powiem – podręcznika sprawiło, że mimo drobnych
absurdów, jest przekonująca. Można znaleźć w niej wiele wskazówek, które da się
wprowadzić do własnego życia bez diametralnych zmian. Niektórych na pewno
ajurweda zainteresuje całościowo. Oczywiście wszystko to zależy od osobistych
preferencji.
Bardzo ciekawa książka. I jeśli chodzi o żywienie, bardziej
przemawiająca niż Kuchnia Pięciu Przemian. Myślę, że warto przejrzeć, bądź
przeczytać i samemu ocenić, czy powinno się przyjrzeć ajurwedzie z bliska.
o cos dla mnie bo ja lekarzy unikam jak diabel wody swieconej a skoro tam domowe metody na walke z roznymi dolegliwosciami to warto by chociaz taka pozycja stala na polce
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, jak by mnie tam sklasyfikowano. Lubię takie książki - bo są ciekawe, pogłębiają wiedzę i przynoszą coś nowego. Szkoda, że gorzej z dostępnością...
OdpowiedzUsuńO, Ajurweda, kuło się nazwy tych ksiąg na filozofię. Już jakiś rok temu, no, no :D
OdpowiedzUsuńAle mnie się nie chce czytać takich książek. Żadnych poradników, żadnej wiedzy o zdrowym życiu i żywieniu. Jakoś zupełnie mnie to nie ciągnie.
Ja to akurat lubię :). Nawet jeśli nie stosuję, to lubię wiedzieć, co w trawie piszczy :).
Usuń