Konkurs na koniec semestru! Pakiet trzech książek.

Konkurs brzmi górnolotnie - a na pewno górnolotne nie będzie zadanie i nagrody. Ot, przyjemne książeczki na wakacje.

Nagrodą jest pakiet książek:
"Zmysłowa gra" - Stephanie Chong
"Łowca złodziei" - Stephen Deas
"Ukąszenie" - Lindsay Sands

Wszystkie były recenzowane na moim blogu, więc możecie zobaczyć, co też o nich sądziłam.

A teraz zasady:



1. Jako że rozdanie jest na koniec semestru, kończy się dnia 13. lipca 2012 o godzinie 10:45, gdy też kończy się mój semestr.
2. Należy zgłosić się pod tym postem.
3. Należy zostawić w komentarzu adres e-mail, żebym nie musiała go szukać w nie-wiadomo-jakich miejscach, gdy będę chciała poinformować o wygranej.
4. W komentarzu należy opowiedzieć mi krótką* wakacyjną historyjkę. Może być wakacyjny dowcip. Poezji nie przyjmuję. Potrzebuję czegoś, co pokona moje co wakacyjne summertime sadness.
5. Zwycięzcę wybiorę sama. A jeśli zwycięzca zdecyduje się zrezygnować z jakiejś pozycji (ponieważ np. będzie już ją posiadał, a na dwie nie będzie mieć ochoty), rozlosuję ją wśród pozostałych uczestników. Zastrzegam sobie również możliwość dorzucenia jakiejś książki gratis ;).
6. Nagrodę wysyłam tylko w Polsce. A jeśli ktoś jest z Brandenburgii, mogę ją dostarczyć osobiście w ostatnich dniach sierpnia bądź pod koniec września.
7. Wyniki ogłoszę albo kilka godzin później, albo dopiero po weekendzie.

*Krótka to taka, którą czyta się nie dłużej niż pięć minut.

Komentarze

  1. Zgłaszam się :D lilixd7@wp.pl

    Luiza przemierzała pogrążony w ciemnościach las szybkim krokiem. Nie dla niej historie o duchach i demonach, a ciemności nigdy się nie bała. Przyjechała do Sulejowa, by wreszcie wypocząć od zgiełku miasta i dziwnych ludzi otaczających ją ciągle. Chciała wreszcie poczuć się wolna, ale od pierwszej chwili, gdy jej noga stanęła na ziemi sulejowskiej, marzenie prysło. Tłumy ludzi kłębiły się na plażach, a po godzinie pływania w lodowatej wodzie spotkała grupę znienawidzonych znajomych. Miała dość. Resztę dnia spędziła czytając książkę na materacu, obok namiotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczorem zadzwonił przerażony brat mówiąc, że jest w opuszczonym domku na wschodniej części campingu. Mówił też coś o niebezpieczeństwie i koledze, lecz sygnał urwał się. Luiza dobrze znała swego brata i wiedziała, że o ile to nie kolejny wspaniały dowcip, to Adam znów zrobił coś głupiego. Był, tak samo jak ona, pozbawiony uczucia strachu, ale był także pozbawiony rozumu. Dziewczyna po kilku minutowym marszu znalazła się na polanie. Na jej środku stał stary, drewniany domek letniskowy, wokół były wysokie sosny, a zza drzew wyglądała tafla zalewu. Zalew teraz, jak wszystko był skąpany w blasku pełni księżyca. Dziewczyna ostrożnie zbliżyła się do drzwi domu, uważając na potencjalne pułapki. Otworzyła drzwi i weszła do środka, czujna niczym kot.

      Usuń
    2. Na podłodze zobaczyła kogoś leżącego bezwładnie. Podbiegła do niego. -Adam, obudź się. Adam! - krzyczała, lecz gdy promienie oświetliły ciało, Luiza przerażona zamilkła i odsunęła się od niego. Zwłoki, miały rozcięty brzuch, a wszystkie wnętrzności wypłynęły na podłogę. To nie był jej brat. Twarz, niezmasakrowana, nie należała do niego. Dziewczyna, choć to była ciepła noc, dostała drgawek. Nie miała pewności czy w środku nie ma jej brata lecz, coś kazało jej natychmiast uciekać stąd. Powoli, krok za krokiem, zbliżała się tyłem do drzwi, nie spuszczając wzroku z ciała. Gdy była tuż przy wciąż otwartych drzwiach, te zamknęły się z hukiem. Luiza szarpała klamkę, lecz nie była w stanie ich otworzyć.

      Usuń
    3. Z cienia wyłonił się wysoki mężczyzna. Całe jego ubranie pokrywała krew, jeszcze świeża, gdyż jej część nadal kapała na podłogę. W ręku trzymał zakrwawiony nóż, przypominający kształtem ostro zakończoną spiralę. Gdy postać podeszła do okna, dziewczyna zobaczyła bladą skórę i utkwione w niej spojrzenie czerwonych oczu. Usta, z których spływała krew, uśmiechnęły się ukazując rząd szpiczasto zakończonych zębów. -Proszę, proszę - przemówił właściciel zębów, głębokim, niskim głosem - Kogo my tu mamy. Dziewczyna. Pewnie przyszłaś ratować tych chłopców. Jeden z nich uciekł, gdy zobaczył swojego towarzysza martwego. Ha Ha Ha! A ty co? Przerażona? Zła? Szczęśliwa, że choć jeden przeżył? Ha! Zlęknione małe stworzenie, które zaraz zostanie pożarte przez demona. Bój się, bój. Lubię przerażone serca. - Luiza głośno przełknęła ślinę. - Zaraz zje mnie demon. Żegnaj Świecie.- pomyślała.

      Usuń
    4. - Tak. Żegnaj się ofiaro. Każdy to robi. -Luiza wytrzeszczyła oczy na słowa demona.- On czyta w moich myślach!- Demon z jeszcze szerszym uśmiechem kontynuował- Masz rację moja droga. Czytam w myślach. Taka drobna rozrywka przed jedzeniem. Poznanie myśli ofiar. Żebyś wiedziała o czym oni myślą!. Ale to nie robi żadnej różnicy, i tak umierają. Ha! Ha! Ha! Wiesz moja droga ofiaro? Ty jesteś wyjątkowa. Pierwsza kobieta od dwustu lat! Ostatnią była właścicielka tego domostwa. Dam Ci więc szansę. I tak jestem już syty. Ostatnio dużo chłopców tu przychodzi, a ten tutaj - wskazał na zwłoki - starczy mi aż do przyszłego lata. Więc ofiaro. Jeśli zgadniesz moje imię puszczę cię wolno. Jeśli nie, zjem cię. Ha! Masz dziesięć minut. Czas start! Ha! -

      Usuń
    5. Luiza zaczęła gorączkowo myśleć nad imionami demonów. 4 minuta. Mitologia grecka. Nic -6 minuta. Mitologia rzymska. Nic - 8 minuta. Mitologia słowiańska - Jest! Chyba pasuje! - 9 minuta. - Strzygoń! - powiedziała. Demon zaczął się przybliżać, z coraz szerszym uśmiechem. Złapał ją za rękę i powiedział - Dobrze moja droga. Odpowiedź poprawna. Ha! - Wszytko rozmazało się jej przed oczami. Znikł domek, demon i las. Jakby nigdy nie istniało

      *****

      Usuń
    6. Luiza obudziła się we własnym domu, kilka kilometrów od Sulejowa. Leżała na podłodze salonu obok brata. Na ręce miała krwawy odcisk długich palcy. Obudziła brata i oboje opowiedzieli swoją historię o Strzygoniu. Adam uciekł mu, gdy ten mordował i zjadał jego kolegę. Rodzeństwo z ulgi, że ten koszmar się już skończył rozpłakało się w swoich ramionach. Wysłali wiadomość rodzicom, że są w domu i, by rodzice nie martwili się ich zniknięciem. Rodzice, którzy wrócili do domu nazajutrz opowiedzieli im, o szkielecie chłopca który wyłowiona rano z zalewu. Szkielet pochodził z XXI wieku, przez do Sulejowa przyjechało wielu poszukiwaczy sensacji. Adam i Liza nic nie odpowiedzieli. Przez wiele lat od tego wydarzenia bali się ciemności i widoku krwi. Przez całe życie uczęszczali do różnych psychologów, by żyć normalnie. Udało im się to, lecz dwie rzeczy nigdy się nie zmieniły od czas tych wakacji. Krwawy odcisk na ręku Luizy zawsze przypominał im o tym co się wydarzyło i nigdy więcej nie spędzali wakacji w Sulejowie.

      Koniec.

      Sorry za tematykę,za wszystkie błędy i za długość:D
      Nie mogłam się powstrzymać xD
      Lili

      Usuń
    7. PS. Ja czytam ten tekst w 5- 10 minut ;P

      Usuń
    8. Dziękuję :D. Przeczytam to później z zegarkiem w ręce ;P.

      Usuń
  2. To ja trochę krócej bo sesja trwa, wakacji nie widzę i generalnie nie nadaję się do długich historii.

    Moja anegdota rodzinna o tym, jak zawsze warto liczyć tylko na siebie i samemu o swoje interesy dbać:
    Były wakacje, kilka lat wstecz. Ciocia z Paryża, moja chrzestna przy okazji, zaprosiła mnie do siebie na dwa tygodnie a siostrze załatwiła pracę. Miałyśmy więc wyjechać razem z Sanoka (godzina drogi od mojej wsi).
    Mama kupiła bilety i w kasie usłyszała, że wyjazd jest o 13 więc odłożyła bilety w bezpieczne miejsce i rzeczonego dnia, spakowane i jeszcze w piżamach zasiadłyśmy z rodzicami do śniadania chwilę przed dziesiątą. Jemy sobie spokojnie omlet, gdy do siostry dzwoni kolega, który miał jechać razem z nami i pyta dlaczego nie ma nas na dworcu. Ona zdziwiona mówi, że przecież jeszcze trzy godziny. No cóż... łatwo się więc spodziewać, że kolega dzwonił, bo autobus odjeżdżał za chwilę...
    Jak opętani biegaliśmy więc po domu ubierając się i kompletując bagaże a tato odpalał silnik. Już po chwili razem z siostrą i rodzicami siedzieliśmy w aucie, mknąc nieprzepisowo i błagając telefonicznie kierowcę żeby trochę poczekał. Nie mógł, ale obiecał że będzie jechał trochę wolniej. I zdążyliśmy! W niecałą godzinę przejechaliśmy trasę, którą normalnie jedzie się w dwie. Kierowca spoglądając na nas wszystkich jak na wariatów spakował nasze rzeczy do bagażnika. Szybko pożegnałyśmy się z rodzicami i w kolejne 24 godziny dotarłyśmy do Paryża. Gdzie... to już temat na inną historię - ale łatwo nie było ^^
    Puenta jest taka, że o 13 planowany był powrót z Paryża z tego samego biura podróży, dwa tygodnie później. Mama kupiła bilety w obie strony i kasjerka tłumaczyła jej wszystko. A ta 10 jakoś tak umknęła naszej uwadze. Kto by tam patrzył na bilety?

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaki fajny konkurs. Zgłaszam się, ale zaznaczam, że jeśli jakimś cudem bym wygrała, to interesuje mnie tylko jedna książka - ,,Łowca Złodziei".

    To ja opowiem najgłupszą historię jaka mi się ostatnio przytrafiła :D Z góry uprzedzam i zaznaczam, że mówiąc ,,głupia" mam na myśli naprawdę głupią. :D To tak, żeby ni było żadnych wątpliwości :-)

    W całej tej okropnej sesji byłam tak wymęczona od nauki i latania z indeksami, że miałam ochotę położyć się i nie wstać. No ale w życiu nie ma się tego, czego się chce, zatem nastawiłam budzik na 8 i położyłam się spać z nadzieją, że może jeszcze zdążę się wyspać przez te kilka godzin. A gdzie tam! Rano słyszę głośne ,,ŁUP, ŁUP" do drzwi na zmianę z dzwonkiem. Już miałam całkowicie się tym nie przejąć, jednak w tym samym momencie zrozumiałam (albo raczej DOSTRZEGŁAM) powód, dla którego sąsiad dobija się do mnie o 5 rano. Kaloryfer przy moim łóżku zechciał zrobić mi psikusa i takim oto sposobem zaczął pryskać wodą niczym fontanna na cały pokój, zalewając pół łóżka (taki ze mnie farciarz, że moja druga połowa była sucha :D), całą podłogę i wszystko inne dookoła. To było na tyle z mojego wyspania się.
    Po kilku godzinach przygód zmarnowana ruszyłam w kierunku przystanku, przechodząc koło osiedlowego stawu. Widząc mewy myślę sobie ,,a tylko spróbujcie na mnie nasrakać" i jak na komendę czuję na głowie ,,PAC!". Przeraziłam się nie na żarty i próbowałam jakoś sprawdzić, czy na głowie mam coś białego - no i kombinuję i staram się przejrzeć w telefonie, albo w wystawach sklepu no i nic nie widać. Za to na przystanku jakiś facet strasznie się na mnie gapił i przyglądał i generalnie zachowywał trochę po chamsku. Więc myślę sobie ,,świetnie, pewnie mam coś na głowie i on to widzi". A skoro niby coś miałam, to na uczelnię tak pojechać przecież nie mogę. Więc zebrałam się na odwagę i podeszłam do niego i pytam ,,Przepraszam, czy ja mam kupę na głowie?" a on na to ze stoickim spokojem ,,nie, a powinna tam być?", myślałam że ze wstydu zapadnę się pod ziemię - ale przynajmniej przestał się na mnie gapić.
    Jeszcze bardziej zmarnowana (nie wiem czy w ogóle można być bardziej) - wsiadam do autobusu i zajmuję ostatnie wolne miejsce. Po przespanych tylko kilku godzinach nie wyobrażałam sobie stać - bo bym chyba zasnęła na stojąco. A poza tym ciężka torba z indeksami (ciężki los starościny grupy) chyba by mnie przewróciła.
    No ale jak na złość komuś musiało to nie pasować. Siedząca na przeciwko mnie babka chyba usilnie starała mi się zakomunikować, że z niewiadomych przyczyn siedzieć nie powinnam (choć nikt nie czekał na miejsce) i cmokała z nerwowym wyrazem twarzy. Po kilku minutach w końcu wybuchła mówiąc ,,NO ALE CO PANI SOBIE WYOBRAŻA, SĄ TEŻ INNI KTÓRZY MOŻE BĘDĄ CHCIELI USIĄŚĆ". Nie mając ochoty na dyskusje (ani tym bardziej na wstawanie), udając głuchoniemą pomachałam coś rękoma udając język migowy, wprawiając wredną babkę w osłupienie.
    I takim oto sposobem w uroczy sposób zakończyłam swój semestr, docierając na czas na ostatni egzamin i zdając go na piątkę :DDD

    Mam nadzieję, że historia nie wyszła za długa ani za głupia, ale tak wygląda czasem moje życie haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne! :D Zaczęłam czytać z ciekawości i nie mogłam się oderwać. Biedaku! ^^

      Usuń
  4. Przy okazji, jeśli masz ochotę, zapraszam na konkurs, który organizuję na blogu razem z firmą Golden Rose. Do wygrania 3 zestawy kolorowych lakierów do paznokci:) Informacje o konkursie, na pasku bocznym- wystarczy kliknąć w zdjęcie KONKURS :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgłaszam się. Mój e-mail: sylwiapis@wp.pl

    Poniżej podaję dwa wakacyjne dowcipy. Jest ich o wiele więcej, ale skoro mają nie zajmować więcej niż 5 min to wrzucam dwa. :)

    1. Facet spacerował sobie po plaży, gdy zobaczył leżącą, zakorkowaną butelkę. Rozejrzał się dookoła i nie widząc nikogo podniósł ją i otworzył. Z butelki wyfrunął Dżin i odzywa się w te słowa:
    - Dzięki twojej uprzejmości jestem wolny! Spełnię jedno twoje życzenie, ale tylko JEDNO.
    Facet pomyślał i mówi:
    - Zawsze chciałem spędzić wakacje na Hawajach, ale boję się samolotów, a na statkach dostaję choroby morskiej. Gdyby jednak był dojazd autostradą, to bym tam sobie pojechał.
    Dżin zastanowił się i mówi:
    - Chyba nie dam rady. Ocean jest za głęboki, za dużo materiałów do budowy byłoby potrzeba. Nie możesz wymyślić czegoś innego?
    - No, jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawia. Chciałbym zrozumieć kobiety.
    Dżin: Chcesz mieć na tej autostradzie dwa, czy cztery pasy?

    2.Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki. Baca gościnnie częstuje go gorącą strawą. Turysta zajadając spostrzega, że do talerza leci mu z góry woda... - Baco, dach ci przecieka! - Wim... - To dlaczego nie naprawisz?! - Ni mogę, przecież dysc pada. - To dlaczego nie naprawisz, kiedy nie pada?!! - A bo wtedy nie cieknie...
    ;-)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. e-mail : gabinkowa.mamusia@gmail.com

    Oddłużenie

    Jest sierpień, miasteczko na Lazurowym Wybrzeżu, sezon w pełni - ale leje,więc puchy. Wszyscy pozadłużani.
    Na szczęście do jednego hoteliku przyjeżdża bogaty Rosjanin. Prosi o pokój. Rzuca na stół $100 i idzie go obejrzeć.
    Hotelarz chwyta banknot - i natychmiast leci uregulować należność u dostawcy mięsa, któremu zalega.
    Ten łapie banknot - i leci zapłacić nim hodowcy świń, któremu zalega za towar. Ten łapie te $100 - i leci zapłacić dostawcy paszy. Ten z ulgą bierze pieniądze i z tryumfem wręcza je prostytutce, z której usług korzystał na kredyt.
    Ta łapie pieniądz - i leci spłacić dług w hoteliku, z którego też korzystała na kredyt..... i w tym momencie Ruski schodzi z góry, oświadcza, że pokój mu się nie podoba - więc bierze swoje $100 i wyjeżdża.
    Zarobku nie ma, ale całe miasteczko jest oddłużone i z optymizmem patrzy w przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  7. 1.Warszawiak, Ślązak i Kaszub pojechali na wczasy do Egiptu. Gdy płynęli łódką, wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Po chwili złamali tę pieczęć i z dzbana wyleciał Dżinn.
    - Uwolniliście mnie, spełnię wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego.
    Kaszub:
    - Ja tak kocham Kaszuby... Niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb będzie pod dostatkiem, a turyści niech będą porządni i bogaci.
    Dżinn:
    - Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione.
    Warszawiak:
    - Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur, żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali.
    Dżinn:
    - OK. Zrobione. Teraz ty - Dżinn zwraca się do Ślązaka.
    Slązak:
    - Powiedz mi coś więcej o tym murze wokół Warszawy.
    - No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i szeroki na trzy kilometry u podstawy. Mysz się nie prześlizgnie.
    Slązak:
    - Dobra. Nalej wody do pełna.

    2.W najwyższych górach świata, drogą nad przepaścią jedzie autokar z turystami.
    - I co, boicie się? - pyta przewodniczka.
    - Tak! - krzyczą pasażerowie.
    - To proszę robić to, co kierowca!
    - A co robi kierowca?
    - Zamyka oczy.

    3.Grupa turystów błądzi w górach. Wieczór zapada, a tu ani śladu człowieka i nadziei na nocleg.
    - Mówił pan, że jest najlepszym przewodnikiem po Tatrach! - wścieka się jeden z uczestników wycieczki.
    - Zgadza się! Ale to mi już wygląda na Bieszczady...

    4.Turystka w Paryżu zaczepia tubylca:
    - Mógłby mi pan powiedzieć, jak się dostanę do Luwru?
    - Luwr tyle lat stał, madamme, to i te parę minut jeszcze poczeka. Zapraszam do mnie, o mam tu obok przytulną garsonierę - przyrządzę coś pysznego, napijemy się wina, posłuchamy muzyki, narysuję pani plan...
    - O nie, nie! Według tego planu już mnie dziś dwa razy wy*upczyli!



    e-mail: olaa138@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłaszam się :)
    mail : m_kowalewska_1a@wp.pl

    Leci facet w samolocie, zaś obok niego siedzi papuga, strasznie pyskata. W pewnym momencie facet dzwoni po stewardessę. Na pytanie copodać pasażr mówi:- Poproszę kawę.- A dla mnie,stara cioto, tylko pepsi - wykrzykuje papuga do stewardessy.Stewardessa przyniosła pepsi dla papugi lecz zapomniała o kawie dla pasażera. Więc ponownie poprosił ją o kawę. Papuga w międzyczasiewypiła swoją Pepsi i klasycznie dorzuciła stewardessie:- A dla mnie, stara cioto, przynieś następną Pepsi.Sytuacja taka powtórzyła się kilka razy, w końcu facet nie wytrzymał i przyjął taktykę papugi, zadzwonił po stewardessę i wykrzyczał do niej:- Daj mi, stara cioto, kawę!!!Tego stewardessa nie zdzierżyła - poszła po pilota i razem z nim wywalili faceta z samolotu wraz z papugą.Lecątak oboje na dół a papuga mówi:- No, jak na kogoś kto nie umie fruwać to masz tupet!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgłaszam się :)
    Żadnej z książek jeszcze nie czytałam.
    wzory.haftu@wp.pl

    Moja historyjka jest krótka, ale zawsze gdy ją wspominam na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

    Jechałam na warsztaty do Włoch. Pierwszy nocleg mieliśmy w eleganckim hotelu, kolejne miały być w namiotach. W drodze na pole kempingowe zostaliśmy poinformowani o zmianie planów i zamiast pod namiotami, mieliśmy spać w wynajętych apartamentach. Oczywiście wszyscy wpadliśmy w euforię. Niestety nie trwała ona długo… Po 24h jazdy i całodziennym pobycie w Wenecji byliśmy wykończeni, więc gdy w końcu dotarliśmy do miejsca zakwaterowania marzyliśmy tylko o tym żeby się w końcu położyć i coś zjeść. Mimo wszystko wizja łóżeczka zamiast śpiwora dodawała nam sił. Niemal wbiegliśmy pod górę z bagażami, tobołkami, torbami i innymi rzeczami. Brzęk kluczy przekręcanych w zamku brzmiał jak błogosławieństwo. Do czasu. Wpadłyśmy z dziewczynami do naszego apartamentu i stanęłyśmy w korytarzyku z rozdziawionymi ustami. To jakiś żart – pomyślałam. Później przekonałam się, że to wszystko działo się na prawdę :D Po podłodze pełzały robaczki, woda pod prysznicem była do wyboru: lodowata lub wrzątek (raz poparzyłam sobie rękę), a kuchenka elektryczna nie chciała współpracować. Dodam jeszcze, że spałyśmy we cztery na dwuosobowej wersalce.

    Pomimo tego, że powyższa historyjka na pierwszy rzut oka nie brzmi zbyt optymistycznie, to wspominam te wakacje bardzo dobrze i jestem z nich zachwycona. Poznałam wielu ciekawych ludzi, nauczyłam się przyrządzać pasztet na 100 sposobów, zahartowałam ciało biorąc codziennie lodowaty prysznic, odbyłam efektywną kurację odchudzającą, poznałam tajniki dezynsekcji, a oprócz tego przywiozłam ze sobą opaleniznę oraz zdobyłam bezcenne doświadczenie i przeżyłam przygody, których do końca życia nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgłaszam się :3
    E-mail: alcia1993@op.pl
    Upalne lato, słoneczna pogoda, po niebie suną puchate obłoczki. Delikatny szum fal błogo pieści mój umysł, a piasek pomiędzy palcami sprawia mi niewysłowioną przyjemność. Spaceruję brzegiem mazurskiego jeziora wraz z przyjaciółką, gdy nagle widzimy jak starsza kobieta słabnie na pomostku. Co robić? Obie rzucamy się jej na pomoc, gdyż jesteśmy najbliżej - zresztą niewiele osób jest w tej chwili nad owym jeziorem. Przyjaciółka wysyła mnie do toreb po wodę, a sama zajmuje się nieznajomą. Natychmiast tam biegnę i PAC! Wpadam na dziecko z lodem. Głośny płacz niesie się po całej okolicy, a ja cała w śmietankowym kremie nie wiem co robić. W końcu nie tracąc czasu obiecuję odkupić loda dziecku i dobiegam do toreb. Wyjmuję butelkę, wracam, podaję wodę. Z kobietą na szczęście jest wszystko w porządku, było to jedynie niegroźne zasłabnięcie wywołane upałem. Spoglądam na białą plamę rozmazaną na swoim stroju kąpielowym i brzuchu. Zostawiam przyjaciółkę na chwilę by zmyć ją w jeziorze. Widząc grupkę zbliżających się chłopaków postanawiam się popisać. Rozpędzam się, wybieram miejsce do skoku i... potykam się o wystającą deskę, wpadam na jakiegoś mężczynę i ląduję z nim w wodzie. Wynurzając się słysze za sobą kilka przekleństw, śmiech chłopaków i głośny gwizd. "No, bardziej upokorzyć się mnie nie da" - pomyślałam z rozpaczą i w tym momencie podbiegła do mnie przyjaciółka i pospiesznie zawiązała mój strój, który ukazał światu to czego zadanie miał strzec. Z trudem powstrzymuje łzy cisnące się do oczu, zabieram torbę, odnajduje chłopca, którego pozbawiłam loda i zabram go do sklepu. Kupuje mu go i gdy mam go podać chłopiec uśmiecha się i mówi, że mi się bardziej przyda. Byłby to bardzo miły gest, gdyby do tych słów nie dodał "łamago".
    Jak teraz na to patrzę to ta historia wygląda wyjątkowo zabawnie, a ja na jej tle wyjątkowo pechowo. ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgłaszam się;]
    agata.17ko@wp.pl

    Moje zimowe Wakacje na Kasprowym

    Na Kasprowym gdy śniegu po pachy zabawa była
    Ta Góralska impreza później mi się po nocach śniła
    Grzane wino i uśmiechy od ucha do ucha,
    Myślę, że taka zabawa nawet zmarzlaka udobrucha!

    A gdy każdy już miał rumiane lico,
    Na podest wystąpi sławny góralski kwicoł,
    Przy dźwięku góralskiej Polskiej nuty,
    każdy energicznie wskoczył w swoje buty!

    Tańcowałam do rana z radością jak najlepiej umie,
    Góral na podest mnie porwał mówiąc "heboj ku mnie!"
    W ten sposób wieczór w chacie przetańcowałam,
    Jeszcze długo góralskie nuty w sercu miałam!

    taka to poezja sklecona ale prawdziwa,
    Bo zabawa wtedy była urokliwa!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3