"Zaskoczony Radością" - Clive Staples Lewis

Mówiąc najbardziej oględnie, ta książka jest autobiografią autora Narnii. Lewis jednak uważa, że nie powinno się odbierać "Zaskoczonego Radością" w ten właśnie sposób, ponieważ jest to raczej historia o utracie wiary i jej odzyskaniu na nowo, podparta życiorysem pisarza (aczkolwiek niedokładnym, z opuszczonymi niektórymi wątkami), który pragnie pokazać żmudną drogę do określenia siebie samego.

Ja osobiście czytałam tę książkę jako swoistą powieść. Przebrnęłam przez wszystkie szkoły, do jakich uczęszczał Lewis, poznawałam jego rodzinę i przyjaciół, tok myślenia, filozofię, zamiłowania, opowieści, które tworzył, zanim stał się pisarzem. Poznałam człowieka niezwykle inteligentnego, jednocześnie irytującego i zachwycającego. Filozofa i teologa. Pisarza i naukowca. Dziecko i dorosłego. I nie mogę mówić o Lewisie niczego w sposób jasny, ponieważ on sam zaznacza, jaka skomplikowana jest ludzka psychika i że nie można jej określić jednoznacznie. Pokazuje to głównie na przykładzie swojego ojca i jednego z nauczycieli.

Nie jest to utwór moralizatorski. Lewis jest daleki od mówienia, że tak być powinno, a inaczej człowiek będzie potępiony. Dla niego wiara jest piękną drogą, którą należy przejść i zrozumieć samemu - przynajmniej ja to tak odebrałam.

Oczywiście nie ominęło mnie jego zamiłowanie do mitologii skandynawskiej. Moje niedawne zapoznanie się z germańską sprawiło, że mogłam zrozumieć tę książkę o wiele lepiej, niż bym to zrobiła przed zapoznaniem się z owymi mitami i bogami. To był bardzo ważny motyw w życiu autora i przed przeczytaniem "Zaskoczonego Radością" polecam uprzednie przejrzenie mitologii germańskiej bądź skandynawskiej.

Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Z całą pewnością jest bardzo interesująca i dobrze się ją czyta, chociaż na samym początku miałam problemy. Na końcu zaś Lewis przedstawia nam swoją własną filozofię, która może nudzić. Ale po środku jest naprawdę ciekawie. Miałam jeszcze ten dodatkowy problem, że osobowość pisarza jest bardzo podobna do osobowości mojego kolegi, co potrafiło mną wstrząsnąć.

Polecam każdemu, głównie fanom autora. Ja co prawda jeszcze się do nich nie zaliczam, jednak na pewno wrócę do twórczości Lewisa, by poznać go lepiej, niż zrobiłam to za sprawą Narnii i "Zaskoczonego Radością". Niesamowity człowiek.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Esprit, za co bardzo dziękuję.


Dziękuję Wam za wszystkie życzenia, na wietrze się nie całowałam, bo w sumie mało opuszczałam pomieszczenia zamknięte (a i tak nabawiłam się jakiejś niemożności mówienia :D), przeczytałam w tym czasie dwie książki (Lewisa i "Anioła" Dorotei de Spirito), jednej recenzje właśnie podziwialiście, druga dojdzie na dniach, gdy ogarnę się i ją napiszę. Możliwe, że będzie we wtorek. Przytargałam ze sobą kilka książek, ale stosikiem się chwalić nie będę, bo i tak muszę je przeczytać w najbliższym czasie, bo warszawska biblioteka nie będzie na nie czekać wieczność ;).
Pewnie słyszeliście też o tych ekscesach w pociągach. Mi się udało wsiąść i nawet usiąść (!) na korytarzu w wagonie dla palących. Zdajecie sobie sprawę, że większość ludzi nie wie, że tam są te krzesełka przy ścianie? No, cud. I bardzo dobrze.
A gdy jechałam w stronę Warszawy, usiadł obok mnie Mariusz Zaniewski, znany Wam pewnie jako Aleks z BrzydUli. Mam jego autograf, pochwalę się może następnym razem :).

Teraz zaczynamy rok 2011. Ogłaszam jego oficjalne rozpoczęcie na moim blogu.

Komentarze

  1. Och jak mi przyjemnie wiedzieć, że brałam w tych wydarzeniach udział, nawet jeśli tylko po części telefoniczny xD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna pozytywna opinia książki :) Ciekawe jak by się czytało Narnię w moim wieku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no ja po jego ostatniej książce biorę w ciemno ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodałam do listy, choć pewnie się skuszę, bo ostatnio naszła mnie ogromna ochota na biografie/autobiografie itp. Gratuluję także autografu :).

    OdpowiedzUsuń
  5. najpierw zapoznam się z inną twórczością tego pana

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nigdy nie korzystam z tych krzesełek w wagonach, bo ja po prostu jestem jak zwierzątko... uwielbiam siedzieć na podłodze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. raczej nie dla mnie.. [http://toocloseforcomfort.blox.pl]

    OdpowiedzUsuń
  8. Tajemnico, przeczytaj ją :). Ja sama chcę ją pochłonąć po raz trzeci, niestety czasu brak...

    Barbaro, dziękuję, a ta autobiografia jest dość nietypowa.

    Nyx, ale podłoga brudna... :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. :) Ciekawie w sumie byłoby poznać tego autora od innej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja bardzo lubię książki Lewisa - zwłaszcza "dopóki mamy twarze". Na pewno kiedyś sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo przyjemna recenzja :D I czytałam ją bez obawy, że skusisz mnie do kolejnej książki, bo ha! tę już czytałam :D
    Myślę, że Lewis macha do Ciebie łapką ;)

    A ja odbyłam podróż Olsztyn-Kraków tam i z powrotem i obyło się prawie bez opóźnień. Co więcej, siedziałam! W przedziale! Ło! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3