"Drugie życie Bree Tanner" - Stephenie Meyer

Podejrzewam, że już wiecie, że do grona fanek "Zmierzchu" nie należę. Sądzę jednak, że należy się tutaj kilka słów wyjaśnienia. "Zmierzch" mi się podobał, przeczytałam go pół roku po polskiej premierze. Nie było zachwytów. Po prostu przyjemna książka. Jednak nic na razie nie zdołało mnie zmusić do przeczytania któregokolwiek z tomów po raz drugi. Zmierzchomania mnie totalnie zniechęciła. Aczkolwiek nie powstrzymała przed posiadaniem całej sagi na własność. Mam obsesję, muszę przeczytać wszystko, co ma coś wspólnego z tym, co już czytałam. Dlatego Bree Tanner wpadła w moje ręce. I może dlatego, że słyszałam, że jest lepsza od sagi. No cóż, to kwestia sporna.

Jest to niewielka objętościowo książeczka, z bardzo ładną klepsydrą na okładce (jeśli się jej uważnie przyjrzeć), wydana w stylu zmierzchowym. Przy słowie wstępu od autorki pomyślałam "Ojej, brzmi jak prawdziwa pisarka, która pisze dobre rzeczy. A może dałam się ponieść fali antyfanów?". Po czym z nagłym optymizmem zabrałam się za czytanie. Mamy Bree. Nowo narodzoną, która jest nazbyt rozważna, inteligentna. Inna niż inni. Widzimy wszystko jej oczami, wspominamy ból przemiany w wampira, przesądy, jakie były wpajane grupie należącej do Victorii, by utrzymać ją w ryzach.

Osobiście uważam, że Meyer się nie popisała i chyba zaraz zacznę czytać sagę od początku, by udowodnić, że jest znacznie lepsza. Co prawda nie było tutaj zbytniego lania wody, ale za to spotkałam się z czymś, co mi niezmiernie zgrzytało. Miałam nieodparte wrażenie, że w pewnych momentach zaprzeczała temu, co opisywała w sadze. Jeśli uważa, że wczuła się w Bree - muszę z nią porozmawiać osobiście, bo ja tam widzę jedynie oględne przedstawienie tematu. Tak naprawdę najbardziej mi się podobało, gdy doszło do bitwy między nowo narodzonymi a Cullenami, ponieważ popatrzyłam na wszystko z innej perspektywy i to było nawet... zabawne. Bella wyszła na jeszcze głupszą niż ją postrzegam, oglądając film (a pogorszenie mojej opinii na jej temat naprawdę nie jest proste). Spodobali mi się też Volturi. Ale oni podobają mi się zawsze, bo są mroczni. Zrobiło mi się żal Bree, że musiała zginąć. Bardzo lubiła czytać.

Reasumując - wciąż nie uważam Pani Meyer za wybitną pisarkę, wciąż wkurzają mnie przesłodzone wampiry, wciąż nie stałam się fanką sagi, wciąż mnie irytuje wszystko na jej temat, wciąż uważam, że powinna spróbować napisać coś ambitniejszego. Ale książeczka dobra na jazdę autobusem. Pochłania na tyle, by nie zasnąć w nim o szóstej rano.

Komentarze

  1. Muszę przeczytać, bo sagi ani zbytnio nie kocham, ani nie przekreślam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubie całą Sagę :) chociaż teraz po czasie widze jej wszystkie mankamenty bardzo wyraźnie :D Jednak do "Drugiego życia..." wogóle mnie nie ciągnie. Mam wrażenie, że książka powstała po to, żeby wyciągnąć jeszcze więcej kasy od czytelników :) Chociaż z drugiej strony... ładnie by na półeczce z całą resztą wyglądała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodobała mi się ta historia - naciągana, pisana w pośpiechu, byle tylko wykorzystać moment Zmierzchomanii.

    Czytałaś 'Midnight Sun'? Bo akurat ten element okołozmierzchowy bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja do fanek sagi również nie należę, aczkolwiek przeczytałam ją w całości, a teraz stoi sobie na półce i się kurzy. :)) "Drugie życie Bree Tanner" jednak zupełnie mnie nie kusi, jakoś nie mam ochoty powracać do świata wampirów Pani Meyer, choć muszę przyznać, że bardzo ładnie wydali całą serię, aż miło patrzeć na te okładki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic i nikt nie namówi mnie do przeczytania tej książki, która już z tytułu krzyczy: chcę wycisnąć jak cytrynkę, ile się da, ten mój sukces o wampirach''

    OdpowiedzUsuń
  6. Isabelle, mnie zmierzchomania zniechęciła do całej serii. Aczkolwiek też posiadam wszystkie tomy. Oprócz Bree. Ale nawet ta ładna klepsydra na okładce mnie nie przekonuje :D. Może dlatego, że na półce, na której mam sagę, HP i coś tam jeszcze, nie ma już miejsca, żeby szpilkę chociaż wcisnąć :D.

    Futbolowo, nie czytałam, aczkolwiek zabieram się do tego od dawna. Może kiedyś znajdę chwilkę ^^.

    Liliowo, a widziałaś nowe, białe wydania angielskojęzyczne? One są dopiero śliczne. Tak śliczne, że nawet rozważałam ten bezsensowny zakup :D. Jeśli będziesz w Empiku czy gdzieś, przyjrzyj im się. Bo w Internecie nie ten efekt.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem Twoja recenzja jest lepsza... xD.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam na liście, "Zmierzch" bardzo lubię, więc podejrzewam, że ta książka też mi się spodoba :)

    duzo-czytam.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zajrzałam kiedyś do książek pani Meyer, to sobie pomyślałam, że jednak nie każda gospodyni domowa powinna się brać za pisanie książek. I to sę tyczy, każdej przez nią napisanej:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy to dla mnie ;P AL jeśli będę miała możliwość to sprawdzę czy aby na pewno DLA MNIE ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nieszczególnie mam ochotę, ale może kiedyś.
    A jeśli chodzi o Meyer to słyszałam, że 'Intruz' jest lepszy niż Saga

    OdpowiedzUsuń
  12. Viconio, zgadzam się. Mi się bardzo podobał :)).

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdybym uczyła w szkole, to jakąkolwiek książkę Meyer bym przeczytała (coby m.in. wiedzieć, czym się teraz niektórzy zachwycają). Nie uczę i się nie zapowiada, że będę, więc sobie daruję xD''''

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałam dotąd Meyer, bo wciąż mi wokół niej za głośno. A gdyby mi się odmieniło, zaczęłabym raczej od sagi, więc "Drugie życie" zanotuję sobie, ale gdzieś przy szarych końcach;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Saga mi się podobała, jednak coś od tej książki mnie odpychało... Może w najbliższym czasie spróbuję do niej podejść jeszcze raz;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3