"Odyseja kota imieniem Homer" - Gwen Cooper

Chyba większość książkoholików jest również miłośnikami kotów. Nie pokuszę się o stwierdzenie, że wszyscy, ale większość? Owszem. Czy macie koty? Uważacie je za wyjątkowe, czy może za zwyczajne, nie wyróżniające się niczym w tłumie miaucząco-mruczących kulek? Gwen Cooper nie miała wątpliwości, że Homer jest najbardziej wyjątkowym kotem na świecie.

Jest to historia prawdziwa. Gwen wcale nie chciała brać pod opiekę ślepego kilkutygodniowego kociaka bez oczu, jednak gdy tylko wzięła go na ręce, a on rozmruczał się w jej ciepłych ramionach, wtulając się w nią całym ciałkiem - wiedziała, że jest on w stanie pokochać każdego, kto da mu swoją miłość. I miała rację.

Życie Gwen nagle stało się skomplikowane. Oprócz Homera, którego traktowała jak małe dziecko i pilnowała go na każdym kroku, miała jeszcze dwie kotki. Każdy kot miał inny charakter, upodobania, a w dodatku Homer był zwierzęciem "specjalnej troski", jak uważali wszyscy jej znajomi. Jakże się mylili!

Homer był wspaniałym kotem, który nie zdawał sobie sprawy ze swojego upośledzenia, ponieważ nie widział od urodzenia (najpierw nie miał otwartych oczu, potem wdała się w nie infekcja, w efekcie czego oczy musiały zostać usunięte), więc doskonale sobie radził w każdej sytuacji (raz nawet niemal śmiertelnie przestraszył złodzieja, ratując Gwen przed być może śmiertelnym niebezpieczeństwem), i wzbudzał ciepłe uczucia w niemal wszystkich ludziach, sam będąc do nich równie przyjaźnie nastawionym. Gwen opowiada nam o różnych wyrzeczeniach, do jakich była zmuszona, zmianach miejsca zamieszkania, zachowaniach kotów i ich psychologii oraz ludziach i ich stosunku do zwierząt.

"Odyseja..." jest niesamowicie wzruszającą, piękną książką o zwierzętach i miłości do nich. Gwen tak bardzo kochała swoje koty, że gdy zawaliły się wieże World Trade Center, nie dbała o swoje bezpieczeństwo, tylko chciała się dostać do mieszkania kilka przecznic od wież, by uratować swoje koty. Przy okazji po raz pierwszy miałam do czynienia z bezpośrednim świadkiem tej tragedii. Płakałam, gdy o tym czytałam, zbiera mi się na łzy również teraz, gdy to piszę. Nie wiem, czy czytałam inną książkę, która by wzbudzała takie emocje. Szczególnie, że dwie strony dalej zanosiłam się przez łzy ze śmiechu.

Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi kotów, a może nawet wrogom, by się przekonali, że koty wcale takie złe nie są. Przez tę książkę zatęskniłam za swoim własnym kotem, porównywałam Weszti, Scarlett i Homera do moich, nieżyjących już, kotów. Z całą pewnością będę chciała mieć "Odyseję..." w swojej biblioteczce. Wspaniała książka. Naprawdę. Ja nie oddałam tego, jaka ona jest, ale możecie mi wierzyć - gdy przeczytacie, nie pożałujecie.

Komentarze

  1. Ja co prawda mam psa, ale o kotach również chętnie poczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i bardzo mi się podobało:) I oczywiście swoje trzy kotki uważam za najpiękniejsze i najmądrzejsze;))) No dobra - tę czwartą, którą mam na tymczasie też uważam za najpiękniejszą i najmądrzejszą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, mam kota, i tak, uważam, że jest wyjątkowy;). O Homerze zdecydowanie chcę przeczytać - moja ostatnia kocia książka to był "Dewey", którego bardzo dobrze nie wspominam i najwyższa już pora zatrzeć tamto wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze 2 tyg temu miałam najbardziej wyjątkowego kota na świecie. Niestety odszedł :( książki na razie nie czytam. bo ciągle mi żal mojego kocura

    OdpowiedzUsuń
  5. Przewrotnie. Może się skuszę xD
    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam kota i chętnie o kotach poczytam, dodaję książkę do mojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna gra słów, obrazów i skojarzeń. I jeśli tylko nie jest to piękna a ckliwa bajka, wezmę się za nią w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  8. O mamuniu! To musi być wspaniała książka! Chyba własnie pomogłaś mi w wybraniu sobie prezentu na zbliżające się urodziny... ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje drogie! Przepraszam, że nie odpowiedziałam na komentarze, ale byłam w trasie i nie bardzo miałam możliwość. Dziękuję za wszystkie i mam nadzieję, że książka spodoba się Wam równie bardzo jak mi :)).

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo zachęcająca recenzja :)Jeśli "Homer" będzie gdzieś pod moją ręką na pewno do niego zajrzę. Zwłaszcza, że uwielbiam koty.
    I tak przy okazji nie wiem czy czytałaś "Kota w stanie czystym" Pratchetta, ale bardzo polecam. Przezabawne spojrzenie na Prawdziwe koty i ich zwyczaje ;)

    Ginny i Pan Tygrysek

    OdpowiedzUsuń
  11. Owszem, czytałam "Kota w stanie czystym" kilka lat temu ^^. I chociaż nie lubię Pratchetta, to to mi się akurat podobało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3