"Obcy" - Taichi Yamada

Dziwna to książka. Najpierw ją gdzieś widziałam i chciałam przeczytać, potem nie chciałam, a następnie znowu chciałam... Aż w końcu doszłam do wniosku, że z tego wszystkiego, to chciałam. A gdy czytałam, zaczęłam się zastanawiać, po co? Przecież to nudne. No i w sumie zmieniłam zdanie dopiero po sto dwudziestej stronie.

Książka z początku przypominała mi Kafkę z jego "Procesem", bo dużo było w niej samotności i ogólnego niezrozumienia. A dopiero brnąc dalej w treść, zaczęłam widzieć Murakamiego (czyli wracamy do Kafki). Yamada również nie pozwala sobie wierzyć, tyle że bohater próbuje odwoływać się do zdrowego rozsądku, co się dla niego źle kończy. Tak naprawdę nie widziałam w tej książce nic zbytnio odkrywczego, za dużo skojarzeń z innymi utworami literackimi i trochę mnie to podtapiało. Jednak niezwykle wyraźnie czułam tutaj Japonię, widziałam Japończyków i, o dziwo, nie wyobrażałam sobie bohaterów jako Europejczyków. A to mi się naprawdę rzadko zdarza. Za to oklaski dla Yamady.

"Obcy" opowiada o człowieku samotnym z wyboru, piszącym scenariusze do seriali i mieszkającym w domu, w którym w nocy jest tylko on oraz piękna kobieta. W pewnej chwili zaczynają się spotykać, a w tym czasie on jedzie do dzielnicy, w której się wychował, gdzie spotyka mężczyznę, który wygląda dokładnie jak jego zmarły przed laty ojciec. I w tym momencie Harada traci poczucie rzeczywistości. Nie wie, co jest prawdą, a co kłamstwem. I zaczyna robić się ciekawie.

Jak wspomniałam, książka nie jest odkrywcza, ale interesująca. Po przeczytaniu dwóch trzecich moja nota dla niej zaczęła gwałtownie wzrastać. Na szczęście nie należy do tych grubych, więc nie można tu mówić o męczeniu się w trakcie czytania. Ja nie potrafię jej docenić, nie podeszła mi, chociaż pewien wątek, ciekawy, odrobinę zaskakujący, ale już kilka stron wcześniej przeze mnie przewidziany, zasłużył na moje uznanie. Nie wiem, co o niej powiedzieć. Zapoznać się, wchłonąć? Odradzić nie potrafię, zakończenie mnie urzekło.

Po zastanowieniu - jednak polecam. To naprawdę ciekawa książka. Po prostu trzeba ją przetrawić. Chyba właśnie tego dokonałam.


Przypominam Wam również o zgłoszeniach do pozyskania "Mistrza" :). Czas do piątku.
Muszę przyznać, że gdy patrzę na mój stosik, na który odrobinę brakuje mi czasu, to mi niedobrze. Jest duuuży. A ja chcę go przeczytać. Od środowego popołudnia już nie będę sobie żałowała ;).

Komentarze

  1. Mnie Yamada "Obcymi" urzekł na tyle, że z chęcią sięgnę po "W pogoni za dalekim głosem". Jednakże, zakończenie, o którym Ty mówisz z zachwytem, mnie raczej rozczarowało, trochę takie mało dopracowane mi się wydało. Ale sama historia była bardzo japońska, znaczy się, bardzo wpasowująca się w tradycję, w dawne (a może i obecne?) wierzenia, postrzeganie świata jako jedności, bez wyraźnej granicy między tym, co rzeczywiste, a tym, co - poniekąd - niematerialne i nierzeczywiste. Przypomniała mi się ta konstrukcja fabuły, gdy oglądałam film "Dark Water", ten w japońskiej wersji - wyczułam wyraźnie ten sam klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na półce, dzięki ostatniej wyprzedaży, więc na pewno przeczytam :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie mogę sobie pozwolić na czytanie innych lektur, niż tych do prezentacji maturalnej... Nadrobię w maju, hyhyhy :)

    Ja właśnie nie lubię sytuacji, w której nie jestem przekonana do jakiejś książki, filmu i zabieram się do nich po kilkadziesiąt razy, a po obejrzeniu/przeczytaniu biję się w głowę, że o mały włos nie przegapiłam czegoś dobrego (albo nawet perełki!).

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mogę się zdecydować...nie wiem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Litero, właśnie ta tradycja mnie tak urzekła (już nie wspominając o morderczych skłonnościach). Patrzę na to czysto subiektywnie. Po prostu zmieściło się w sferze moich zainteresowań, że tak to nazwę. Bez tego by mi się pewnie nie spodobało. A co do moich problemów z liczbą w tytule - interpretowałam to na milion sposobów i w końcu już nie wiedziałam, dlatego uznałam, że to porzucę i poczekam na kogoś, kto mi powie, czy "Obcy" czy "Obcy" :D.

    Kasandro, czemu ja nie trafiam na takie wyprzedaże? :D.

    Nyx, a jakie masz do prezentacji maturalnej? I jaki temat? Ja poszłam na ustną maturę z polskiego totalnie nieprzygotowana :D.
    Ja raczej nie przegapiam czegoś dobrego - czytam po prostu wszystko, co tylko wpadnie mi w ręce.

    Moniko, jeśli masz wątpliwości, to znaczy, że powinnaś przeczytać ^^.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie trochę rozczarowała ta książka (^_-), ale chętnie przeczytałabym drugi jego utwór wydany w Polsce (i na pewno przeczytam). Może wtedy inaczej podejdę do pisarstwa Yamady xD

    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  7. opis brzmi ciekawie, lubię książki, w których się dużo dzieje. być może przeczytam. ;)
    [http://toocloseforcomfort.blox.pl]

    OdpowiedzUsuń
  8. No i teraz nie wiem czytać czy nie. Z jednej strony przeczytałabym, ale z drugiej, nie wiem czy stać mnie na to, aby marnotrawić czas i męczyć się do setnej strony bez przyjemności...

    OdpowiedzUsuń
  9. Od początku czytania twojej recenzji byłam na nie - kuzynka ma tą książkę i niezbyt dobrze om niej mówi....

    OdpowiedzUsuń
  10. Owarinaiyume, no tak, ja też mogę mówić o rozczarowaniu, ale tragiczna nie była. Poczekam na Twoją recenzję tej drugiej :).

    Danielle, hmm. A ja napisałam, że dużo się dzieje? Bo nie czuję, żeby tak było.

    Dominiko Anno, książka jest krótka, o męczeniu też nie ma mowy. Po prostu nie zachwyca.

    Meme, widzę, że zachwytów to w ogóle tutaj nie ma... :D.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3