"Czy warto być dobrym uczniem?" - Thomas Brezina
Dlaczego w ogóle sięgnęłam po tę książkę bez wątpienia skierowaną do uczniów podstawówki? Głównie dlatego, żeby jednemu z takowych uczniów udowodnić, że przeczytanie tej książki w godzinę to nie jakiś ekstremalny wyczyn i jeśli on ją sobie poczyta, to od tego nie umrze. Bo przeczytać i tak musiał.
Jest to drugi tom z serii o Hot Dogach - chłopcach, którzy całkiem przypadkiem okazali się członkami agencji zwalczania kosmitów. A właściwie tylko znaleźli telefon należący do prawdziwych agentów i zostali za nich uznani.
Czwórka chłopców jest bardzo niesforna. A tym razem zostają prawie wyrzuceni ze szkoły za pomysł konkursu bekania w rytmie piosenek. Na szczęście dla Popcorna - ich przełożonego - to żaden problem. I tak mają misję, więc zrobienie z nich najlepszych uczniów na świecie to rzecz najprostsza pod słońcem. Więc chłopcy lądują na Olimpiadzie Einsteina, żeby pokonać kosmitów, idiotyczne pytanie olimpijskie i uratować uczniów-geniuszy.
Książka jest przezabawna (żeby ktoś widział przerażenie mojej babci, gdy parsknęłam śmiechem, którego nie mogłam powstrzymać...). Oczywiście niezbyt wysokich lotów, nie zawiera w sobie jakiejś wielkiej wartości literackiej, jest napisana prostym językiem. W sam raz dla osób na samych początkach bycia nastolatkiem i awersją do książek.
I taki bonus...
Babcia: Przynajmniej się odstresowałaś.
Ja: Odstresowałam? Przecież co chwila patrzyłam na zegarek, czy zdążę!
xDD.
Jest to drugi tom z serii o Hot Dogach - chłopcach, którzy całkiem przypadkiem okazali się członkami agencji zwalczania kosmitów. A właściwie tylko znaleźli telefon należący do prawdziwych agentów i zostali za nich uznani.
Czwórka chłopców jest bardzo niesforna. A tym razem zostają prawie wyrzuceni ze szkoły za pomysł konkursu bekania w rytmie piosenek. Na szczęście dla Popcorna - ich przełożonego - to żaden problem. I tak mają misję, więc zrobienie z nich najlepszych uczniów na świecie to rzecz najprostsza pod słońcem. Więc chłopcy lądują na Olimpiadzie Einsteina, żeby pokonać kosmitów, idiotyczne pytanie olimpijskie i uratować uczniów-geniuszy.
Książka jest przezabawna (żeby ktoś widział przerażenie mojej babci, gdy parsknęłam śmiechem, którego nie mogłam powstrzymać...). Oczywiście niezbyt wysokich lotów, nie zawiera w sobie jakiejś wielkiej wartości literackiej, jest napisana prostym językiem. W sam raz dla osób na samych początkach bycia nastolatkiem i awersją do książek.
I taki bonus...
Babcia: Przynajmniej się odstresowałaś.
Ja: Odstresowałam? Przecież co chwila patrzyłam na zegarek, czy zdążę!
xDD.
no masz! muszę zatem zakupić do pracy! ciekawe jakie reakcje by wzbudziła:)
OdpowiedzUsuńHeh, ciekawa pewnie ta książka, jednak ja podstawówkę już mam za sobą, więc pewnie po nią nie sięgnę ;D
OdpowiedzUsuńCo nie oznacza, że takich nie lubię - nieraz podkradałam młodszej siostrze tego typu książki, bo ona akurat jest zupełnym moim przeciwieństwem, czytanie to według niej jakaś kara ^^.