Black Swan - Darren Aronofsky (2010)
Film ten niewątpliwie wzbudza wiele sprzecznych emocji. Albo słychać, że to arcydzieło, albo że powtórka z rozrywki, porno i totalnie nic odkrywczego. Sama pewnie bym się nie zdecydowała iść na "Czarnego łabędzia" do kina, ale wyszła propozycja od koleżanki. W sumie nie obchodziło mnie, na co pójdziemy. Zaraz po tym przeczytałam recenzje. I poszłam do kina z mieszanymi uczuciami.
Nazwałabym ten film ascetycznym. Nie jest wymyślny w formie. Jest jak balet - prosty, emocjonalny. Ja osobiście baletu nie lubię, nie doceniam, nie trawię po prostu (chociaż muzyka... miód na me uszy). Jednak po tym filmie zaczęłam się zastanawiać, czy nie zapisać się na jakieś zajęcia. Szczególnie, gdy przeczytałam, że Natalie Portman zaczęła ćwiczyć balet zaledwie rok przed rozpoczęciem zdjęć do filmu. Nie znam się na tym, ale sądzę, że osiągnęła całkiem dobry poziom w tak krótkim czasie i tylko powiedziałam "No, a jednak się da".
Ale wydaje mi się, że zboczyłam trochę z tematu. Fabuła dotyczy głównie dojrzewania baletnicy do roli. Bo Nina (Natalie Portman) ma apodyktyczną matkę, bardzo delikatną dziewczęcą osobowość i marzenie, by być doskonałą. Jednak nie rozumie, że nawet doskonałość potrzebuje drobnych odstępstw od sztywnych zasad - nawet w tańcu. I w "Jeziorze łabędzim" musi obudzić w sobie Czarnego Łabędzia, z czym ma poważny problem, ponieważ to niszczy jej osobowość i świat, który sobie wykreowała.
Nazwałam ten film schizofrenicznym - gdy obejrzycie, będziecie wiedzieć dlaczego.
Muszę też wspomnieć, że jest tutaj mnóstwo erotyzmu. I chociaż film emanuje smutkiem, również śmieszy. I to najczęściej na raz. Wszystkie sceny idealnie między sobą przechodzą, muzyka jest doskonała (ale jakże Czajkowski mógłby nie być doskonały?). Również emocje, psychologia postaci, przemiany, wszelkie subtelności i też rzeczy, których subtelnymi nazwać nie można. Dla mnie to majstersztyk.
Jestem nim zachwycona. I życzę Natalie Portman Oscara za tę rolę - naprawdę zasłużyła. Film polecam, chociaż już się przekonałam, że wielu osobom się nie podoba. Mi się podobał - i to w tym momencie jest najważniejsze.
Nazwałabym ten film ascetycznym. Nie jest wymyślny w formie. Jest jak balet - prosty, emocjonalny. Ja osobiście baletu nie lubię, nie doceniam, nie trawię po prostu (chociaż muzyka... miód na me uszy). Jednak po tym filmie zaczęłam się zastanawiać, czy nie zapisać się na jakieś zajęcia. Szczególnie, gdy przeczytałam, że Natalie Portman zaczęła ćwiczyć balet zaledwie rok przed rozpoczęciem zdjęć do filmu. Nie znam się na tym, ale sądzę, że osiągnęła całkiem dobry poziom w tak krótkim czasie i tylko powiedziałam "No, a jednak się da".
Ale wydaje mi się, że zboczyłam trochę z tematu. Fabuła dotyczy głównie dojrzewania baletnicy do roli. Bo Nina (Natalie Portman) ma apodyktyczną matkę, bardzo delikatną dziewczęcą osobowość i marzenie, by być doskonałą. Jednak nie rozumie, że nawet doskonałość potrzebuje drobnych odstępstw od sztywnych zasad - nawet w tańcu. I w "Jeziorze łabędzim" musi obudzić w sobie Czarnego Łabędzia, z czym ma poważny problem, ponieważ to niszczy jej osobowość i świat, który sobie wykreowała.
Nazwałam ten film schizofrenicznym - gdy obejrzycie, będziecie wiedzieć dlaczego.
Muszę też wspomnieć, że jest tutaj mnóstwo erotyzmu. I chociaż film emanuje smutkiem, również śmieszy. I to najczęściej na raz. Wszystkie sceny idealnie między sobą przechodzą, muzyka jest doskonała (ale jakże Czajkowski mógłby nie być doskonały?). Również emocje, psychologia postaci, przemiany, wszelkie subtelności i też rzeczy, których subtelnymi nazwać nie można. Dla mnie to majstersztyk.
Jestem nim zachwycona. I życzę Natalie Portman Oscara za tę rolę - naprawdę zasłużyła. Film polecam, chociaż już się przekonałam, że wielu osobom się nie podoba. Mi się podobał - i to w tym momencie jest najważniejsze.
Obejrzę na pewno, po tylu pozytywnych recenzjach aż nie wypada nie znać :) A skoro i Tobie się podobał, to kolejna pochlebna opinia do kolekcji. Coś w tym musi być. ;)
OdpowiedzUsuńLiliowo, ale równie wiele jest niepochlebnych ;). Chociaż ja uważam, że w tym wypadku warto się osobiście przekonać.
OdpowiedzUsuńWidziałam i na pewno jest to bardzo dobry film, ale nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście spotkałam się tylko z pozytywnymi recenzjami, ale tak to chyba jest z dobrymi filmami ;) Zawsze budzą zróżnicowane opinie. Dla mnie recenzje są tylko pomocą. Sama decyduję o tym czy dany film/książka mi się podoba. A "Czarnego łabędzia" chcę obejrzeć odkąd zobaczyłam trailer ;)
OdpowiedzUsuńGinny i Pan Tygrysek
Film genialny, trzymam kciuki za Oscary ;) I niestety muszę Cię zmartwić, większość baletowych scen była tańczona przez kogoś innego, a twarz Natalie to tylko jeden z efektów ;) (Swego czasu był nawet potwierdzający to filmik na filmwebie)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;]
czytam i czytam blogowe recenzje tego filmu i nabieram coraz większej ochoty :)
OdpowiedzUsuńWybieram się w najbliższą środę i bardzo jestem go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńUpiornyGroszku, w jednym z wywiadów Natalie powiedziała, że tańczyła sama. No to już mam zamęt.
OdpowiedzUsuńStudentko, a ja trailera nawet nie widziałam :D.
Oglądałam i byłam pod dużym wrażeniem. To jeden z tych filmów, które pozostają na długo w pamięci.
OdpowiedzUsuńZ chęcią sobie obejrzę ten film, ale jak już wyjdzie na DVD.
OdpowiedzUsuńZaryzykowałabym i z chęcią obejrzała, ale to już raczej nie w kinie.
OdpowiedzUsuńI tak wydaje mi się, że pochlebne opinie przeważają. ;) Film mi się podobał, ale w moim przypadku obyło się bez wielkich zachwytów (a ostatnio sporo się ich naczytałam na jego temat).W każdym razie "Czarny łabędź" jest naprawdę dobry, robi wrażenie i pewnie na długo zapadnie mi w pamięć.
OdpowiedzUsuńDołączam się do zachwytów:)
OdpowiedzUsuńChoć masz mieszane uczucia ja z chęcią obejrzę jeśli mi się uda. Czasu mam teraz dużo, bo w Wielkopolsce ferie, gorzej z chęciami wybrania się do kina ;P
OdpowiedzUsuńMi się niestety, nie podobał. Ale miło mi się zrobiło, jak zobaczyłam, że nie tylko ja go zrecenzowałam ;)
OdpowiedzUsuńChcę ten film obejrzeć xDD
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym filmie, niestety nie dane mi było go obejrzeć....jeszcze:) Po sesji na pewno się na niego wybiorę:)
OdpowiedzUsuńtrailer + Aronofsky = idę na ten film na 100%. Portman średnio mi podchodzi, ale może dzięki tej roli się do niej przekonam. Wszyscy mi zachwalają no ;)
OdpowiedzUsuńMnie się nie podobał. Spartaczono naprawdę kawał dobrego scenariusza. Przez efekciarstwo.
OdpowiedzUsuń