"Alicja w krainie rzeczywistości" - Melanie Benjamin

"Alicji w Krainie Czarów" można nie czytać, ale w świadomości mamy już zakorzenioną małą dziewczynkę, która wpada do króliczej nory, Szalonego Kapelusznika, uśmiechającego się kota, bezwzględną królową i białego królika. Nie wątpliwie za sprawą Tima Burtona nabrała ona czegoś specjalnego, czego nie ma w samej książce.

I właśnie czytając "Alicję w krainie rzeczywistości", przypomniałam sobie interpretację postaci w filmie. Wręcz uznałam, że ta książka jest niezbędna do ogarnięcia tego wszystkiego, chociaż nawet nie mam pewności, czy Tim Burton znał historię prawdziwej Alice Pleasance Liddell.

Oczywiście książka nie jest biografią. To powieść. Oparta na znanych faktach dotyczących Alicji i Lewisa Carrolla, które autorka wymienia w posłowiu. Melanie Benjamin wypełnia luki w historiach obojga ludzi, nadając ich stosunkom znaczenia. Nie obeszło się też bez niebezpośredniego oskarżenia o pedofilię, na którą zaczęłam po lekturze tej książki patrzeć zupełnie inaczej. Autorka przedstawiła pana Dodgsona jako osobę, która naprawdę kochała Alicję, ale w rzeczywistości nigdy jej nie "dotknęła". Uczucie między nimi trwało przez całe ich życia, chociaż było przesłaniane innymi. Zarys epoki wiktoriańskiej i życia towarzyskiego pomaga zrozumieć stosunki między postaciami i fakt, że Alicja pozostała bardzo długo niezamężna.

Historię poznajemy od dzieciństwa dziewczynki. Trwa ona aż do momentu, w którym Alice (już nie Liddell, a Hargreaves) sprzedaje na aukcji rękopis "Alicji w Krainie Czarów". Widzimy dziewczynkę, która miała duszę dorosłej kobiety i która dziewczynką pozostała na zawsze, zamknięta w kartach książki. Dla ludzi zawsze była Alicją i nikim innym. Nie mogli jednak oni wiedzieć, jak bardzo było to dla niej bolesne. Książka jest pełna takiego subtelnego smutku, wydobywającego się z wnętrza narratorki, czyli Alicji.

Gorąco polecam "Alicję w krainie rzeczywistości". Niesamowita książka, bardzo dobrze napisana i pozwalająca spojrzeć na klasykę literatury dziecięcej z innej perspektywy. I chociaż w znacznej większości jest fikcją literacką, jest napisana tak, że ma się wrażenie, iż to stuprocentowa prawda.

Mam tylko jedno zastrzeżenie. Tłumaczenie tytułu dobrze oddaje ducha książki, jednak oryginalny miał w sobie to coś, co sprawiało, że był idealny. "Alice I have been".

Komentarze

  1. Z chęcią przeczytam. A jeśli chodzi o słynną bajkę- czytałam w ubiegłym roku i aż dziw bierze jak inaczej ją się odbiera jako dorosła osoba..dla mnie ta bajka jest jakimś ewenementem..fajka pokoju, magiczne ciasteczka, terror królowej...oj wiele symboli:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, jak ja się cieszę, że to "moja" książka :D. Chyba już wiem, co będę czytać po Zamówieniu ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam "Alicję" Tima Burtona i kreacja świata czy postacie wcisnęły mnie w fotel. Klasyczną "Alicję" czytałam ostatnio kilka lat temu i szczegółów nie pamiętam, ale chyba i tak dałabym radę odwołać się w razie czego.
    Dopisuję do listy.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tak nie koniecznie chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewno sięgnę, ale bez przekonania. Bardzo recenzatorska ta Twoja opinia.

    Przy okazji - czytasz same kobiety?

    OdpowiedzUsuń
  6. Lotto, ja nie czytałam jako dziecko. Przeczytałam na krótko przed premierą filmu. I bardzo daleko było mi do zachwytów.

    Esencjo, naprawdę gorąco polecam. A to wciśnięcie było, mam nadzieję, pozytywne? ^^.

    Piagizelo, recenzatorska? To chyba dobrze. Przynajmniej dla mnie. I nie, nie czytam samych kobiet ^^. Jak możesz zobaczyć ramkę z boku - jest tam dwoje mężczyzn, których obecnie czytam. Po prostu jakoś wychodzi, że kobiet jest znacznie więcej. Hmm. Będę się temu uważniej przyglądać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekonałaś mnie. Książkę dodaję do moich czytelniczych zachcianek ;)
    A film Burtona uważam za bardzo dobry, choć nieco gorszy od innych jego filmów. Wydaje mi się, że nie poszedł na całość, że nie wykorzystał w pełni swoich możliwości. Ale warto go obejrzeć - nie raz! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oleńko, ja z pewnością obejrzałam go więcej niż raz :D. I bardzo się cieszę, że Cię przekonałam, ta książka jest naprawdę świetna pod wieloma względami. A czy Burton nie wykorzystał w pełni swoich możliwości? Ja uważam, że wręcz przeciwnie, innym filmom brakuje tego czegoś, chociaż też są świetne :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Po tę ksiązkę z miłą chęcią sięgne. Twoja opinia jest zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie "Alicja" Burtona w porównaniu z "Koraliną" np., czy z "Gnijącą panną młodą" wypadła gorzej - zbyt schematyczna, jednoznaczna. Oczywiście w wersji wizualnej - cudo!

    Ale szanuję Twoją opinię.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog, dlatego wysłałam SMS, bo talenty trzeba promować :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Oleńko, a mi się właśnie Koralina nie podobała. Zresztą, jeśli mówimy o schematyzmie, to chodzi Ci o fabułę czy o co? Bo fabuła zależy w dużej mierze od autora dzieła. A Burton urozmaicił Alicję. Gdyby zrobił zgodnie z książką, umarłabym :D. A ta jednoznaczność też nie do końca. Ja i C.S. widziałyśmy wiele znaczeń. Ale kwestia podejścia i interpretacji.

    Bibliofilko, dziękuję! Aż czuję się posłodzona i napełniona energią na resztę dnia :)). Bardzo dziękuję. I to głównie za słowa, a nie za SMS.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak najbardziej, po filmie przez jakiś czas jeszcze gęba mi się z wrażenia nie zamykała;).

    OdpowiedzUsuń
  14. Od dawna mam wpisaną ją na listę i w końcu ktoś tę pozycję zrecenzował! Świetnie się składa, zakreślę tę pozycję i gdy napłynie gotówka, sprezentuje sobie ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękna okładka. Mam wielką ochotę na tę książkę po Twojej recenzji :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3