"Ja, Diablica" - Katarzyna Berenika Miszczuk

Książka zapowiadała się naprawdę świetnie. Mamy jakąś dziewczynę, która staje się diablicą, ląduje w Los Diabolos, czyli piekielnym odpowiedniku Los Angeles. I jest ciekawie... Ale nieee. Wiktoria (nasza bohaterka) okazała się tak beznadziejnym przypadkiem, że udało jej się zepsuć całą książkę. Całą. A, nie, jest jeden fragment, który mi się niezaprzeczalnie podobał. Ale może wróćmy do wymieniania zarzutów.

Książka jest napisana wyjątkowo niezgrabnie, ale podejrzewam, że to dlatego, iż jest w pierwszej osobie, a narratorką jest ta wkurzająca Wiktoria. Ma ona dwadzieścia jeden lat, a mentalność piętnastolatki (chociaż znałam i dojrzalsze piętnastolatki, ale na razie pomówmy o stereotypach). Ona jest ode mnie starsza! To mnie dobijało, bo niewiele, ale ja, za przeproszeniem, jestem od niej chyba znacznie mądrzejsza, bo... za dużo myśli Wiktorii się nasłuchałam, żeby podejść do tego swobodnie.

Tak, język, jakim napisana jest książka, jest równie niedojrzały co bohaterka. Nie mam co do tego wątpliwości. Ale żeby tylko tym mnie zdenerwowała książka! Nie. To byłoby za proste. Drugą diablicą w Los Diabolos jest Kleopatra. Tak, ta Kleopatra. Zresztą moja ukochana postać historyczna. To, co zrobiła z nią autorka, przeszło moje pojęcie. Tutaj Kleopatra jest sadystką, jest niezrównoważona psychicznie i... no, można by dalej tak wymieniać.

Przejdźmy do kolejnej postaci - Piotruś (ugh!). Miłość Wiktorii. Popaprany facet, oszust i idiota. Wciąż jest dla mnie niezrozumiałe, dlaczego ona wolała Piotrusia (mówię "Piotruś", bo Wiktorii się raczej nie zdarzało nie zdrabniać tego imienia, co również frustrowało) niż Beletha. Beleth to chodzący seks. O, i jeden z pozytywów w książce, żeby nie było, że są same negatywy.

Dalej powinnam opowiedzieć o akcji, zakończeniu, księżycu... Ale nie każdy lubi spojlery, a jestem pewna, że po moim narzekaniu ktoś jednak na książkę się zdecyduje (i dobrze!), to nie będę odbierać przyjemności [jeszcze bardziej]. Część po ucieczce z Piekła (kto i czemu? - nie powiem) mi się nie podobała. Ale był jeden interesujący fragment! Oglądaliście "Potwory i spółka"? Była tam scena, gdy wyszli przez drzwi w Tybecie i tam się pojawił yeti. W każdym bądź razie, gdy doszłam do sceny wychodzenia przez drzwi w Tybecie (tyle, że w książce), zobaczyłam tę z bajki. I bardzo mnie to uradowało.

Zakończenie przewidywalne (w pewnym sensie, choć nie do końca, bo tak pokręconego rozwiązania nie wymyśliłabym nawet ja - szczerze wolę coś bardziej uzasadnionego), nudne i wołające o pomstę do nieba. Chociaż może nie nudne... Irytujące, o.

A teraz pozytywy: dawno nie uśmiałam się tak przy żadnej książce, nie dostawałam ataków histerycznego śmiechu (oczywiście tam, gdzie Wiktoria okazała jakieś minimalne oznaki inteligencji lub jej nie było, a ja jej nie przeklinałam na głos i nie wyzywałam od "głupich debilek" - bywało i tak, dość często), bardzo wciąga - czytadło jak znalazł, genialne śmieszne teksty w niektórych momentach i świetna kreacja Piekła! Bardzo! I choćby tylko dla niej (i reszty ww. zalet) warto przeczytać.

Dzisiaj rano również sobie uświadomiłam, że pisarze to z zasady osoby żywe (przynajmniej w momencie pisania) i autorka przypadkiem może trafić na to moje narzekanie. Więc żadne tłumaczenie do mnie nie dotrze (chyba że konstruktywne - jeśli moje jęki nie wydają się komuś konstruktywne, mogę wyjaśnić dogłębniej), które będzie pt. korektor, redaktor, wydawca, "innym się podobało". Pisarz zawsze ma wybór - może wziąć książkę pod pachę i powiedzieć "nie, dziękuję". A jeśli pisarz chce mi powiedzieć, że jest polonistą od dwudziestu lat, to lepiej w ogóle niech nie przychodzi, bo mam awersję do polonistów, którzy uczą w szkołach dłużej niż pięć. Tak, wiem, jestem niemiła. Ale ta książka wyzwoliła we mnie agresję. Myślałam, że jak się prześpię, to będzie łagodniej, jednak gdy zasiadłam do pisania, wszystko wróciło.

Chociaż... miło spędziłam czas. Nawet nie pogłębiła mi szczególnie migreny. No, mówię, czytadło.

Komentarze

  1. Jest to recenzja, w której są wyraźne dwie, przeciwne sobie strony. Lubisz książkę i jej nienawidzisz. Książki jak wiesz, jeszcze nie czytałam, ale przesyłane przez Ciebie fragmenty, sprawiają, że się z recenzją zgadzam i tak - zakończenie bardzo mi się podoba xDD. Świetnie ujęłaś, że pisarze to ludzie żywi. Często się o tym zapomina i traktuje ich jak hm... powietrze z którego powstała książka? xD Ale wiesz, że Twoja recenzja świadczy raczej na plus, bo skoro książka wyzwoliła takie emocje to znaczy że warto przeczytać? :D Zresztą nie to, że totalnie zniechęcasz, zachęcać też zachęcasz... Okay, może ja skończę, za nim poplączę gorzej niż Ty tą recenzję xDD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga! Ona nie jest poplątana xD. Ona wyraża moją frustrację xD. Przecież nie mogłam napisać takiej całkiem negatywnej, bo bym skłamała... xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łuuuuuhuuuu! Dzika recenzja :D I czyli co? Nie czytać, tak? xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Na blogach ta książka jest ostatnio modna, ale mnie jakoś tematyka nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poloniści, którzy uczą więcej niż pięć lat w szkole, mówisz? xD podzielam Twoje zdanie xD

    Książki nie czytałam, więc się nie wypowiem na jej temat.

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ario, możesz przeczytać :D. Zawsze uważam, że warto poznać wroga :D.

    Dosiaku, nie zauważyłam, żeby była szczególnie modna. Ot, kilka recenzji. Rzuciły mi się w oczy nie więcej niż trzy.

    Yume, no, nie wierzę, też nie lubisz polonistów długich stażem? :D. Mnie z zasady tacy poloniści nie lubią...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ją właśnie wczora przyniosłam z biblioteki :D. Ale ja z zasady lubię takie "głupie debilki", więc wróżę nam świetlaną przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. :D ciekawa recenzja :D Ale skoro książka wywołała w Tobie tyle emocji, to może jednak przeczytam ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiam się od jakiegoś czasu czy ją przeczytać. Czasem dobrze pozwolić sobie na takie czytadło. Jednak irytujące postaci to to, czego nienawidzę ;pp ale może się zdecyduję

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczynki moje wszystkie! Wiedziałam, że tak będzie :DDD. Czasem mam wrażenie, że negatywne recenzje bardziej zachęcają niż te nazbyt miłe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazwczaj tak jest - kiedy książka jest napisana z punktu widzenia głównego bohatera, zaczyna on czyetlnika niezmiernie irytować:) Kiedyś może przeczytam, jak na nią trafię:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Saro, mi się tak nie zdarza. Lubię w pierwszej osobie. Ale Wiktoria to... patrz wyżej :D.

    OdpowiedzUsuń
  13. To chyba pierwsza negatywna opinia, jaką miałam okazję czytać, na temat tej pozycji. W sumie dobrze, jak książka wzbudza skrajne emocje - z tym większym zaciekawieniem sięgam po takową :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A zastanawiałam się nad nią kiedyś ;]
    Może kiedyś na odmóżdżenie ;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Oho pojechane! Wypas! To jest to co pablo lubi najbardziej:) Po zastanowieniu, w kwestii polonistów z x stażem, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości!

    OdpowiedzUsuń
  16. Spoko, mnie nie zachęciłaś, śmierdzi "zmierzch"owatym romantyzmem i głupotą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgadzam się z Patrycją Antonią. Ja się sięgnę na pewno ;)
    A poza tym ; coś orginalnego taka negatywna recenzja :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie po kilku recenzjach ta książka nie przekonała :) ale w końcu nie każdemu wszystko musi się od razu spodobać:) Wesołych Świąt życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Piotruś mnie wkurzał jak diabli - jak można wybrać taką ciepła kluchę?
    Postać Kleopatry za to bardzo mi się podobało.
    No i tak - książka to czytadło. Ja jednak oceniam ją na plus, bo się ubawiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem w trakcie czytania i na razie powieść nie wzbudza we mnie agresji -ot, dobre śmieszne czytadło. Może źle zrobiłam, ale postanowiłam właśnie w trakcie czytania poczytać sobie recenzje, bo jestem ciekawa, jak tę książkę odebrali inni. No i zrobiłam błąd =.= Nie przeszkadza mi Twoja opinia, gdyby nie fakt, że zawiera w sobie spojlery... Dzięki niej wiem na przykład, że uciekną z Piekła, że Piotruś to oszust. Takich rzeczy, moim skromnym zdaniem, nie powinno się pisać w recenzji. Wiem, że tekst jest stary, ale mimo wszystko ktoś może go kiedyś czytać.

    Pozdrawiam
    Filio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się nie spojlerować i mówić jak najmniej. Niestety kilka rzeczy musiałam wymienić i starałam się je możliwie uogólnić. Przykro mi, że odebrałaś to jako spojlery i że faktycznie napisałam te kilka drobnych rzeczy. Mi, jako czytelniczce, by one nie przeszkadzały w jakiejś recenzji, bo są niezbyt konkretne. Skoro Tobie jednak przeszkodziły, przepraszam, nie było to jednak zamierzone jako spojler.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3