"Złota skóra" - Carla Montero
W Wiedniu na przełomie XIX i XX wieku dochodzi do serii morderstw. Nie jest to tylko przełom wieków, ale również sfer społecznych - śmierć modelek (będących statusem niemal równym prostytutkom) zdaje się mieć wiele wspólnego z życiem arystokracji, a konkretnie księcia Hugona von Ebenthala, który szybko staje się podejrzanym w związku z jego tragiczną historią.
Książka jest opowiadana poniekąd z kilku perspektyw - mordercy, detektywa (a jednocześnie przyjaciela Hugona), Hugona oraz Ines - tytułowej kobiety o złotej skórze. Historia nie ogranicza się ona wyłącznie do części kryminalnej - przeciwnie. Zdaje się, że to tylko pretekst do opowiedzenia o miłości i zwątpieniu. O szukaniu siebie wśród nacisków z zewnątrz i próbie znalezienia spokoju ducha. To wszystko we wspaniałym Wiedniu - mieście kontrastów, które kurczowo trzyma się przeszłości, ale jednocześnie idzie mocno naprzód (za pomocą m.in. Freuda, który działa nawet w tej książce). Bez wątpienia Carla Montero stworzyła wspaniałe tło do opowiadanej przez nią historii o pięknie i bestialstwie - człowieka, duszy i sztuki.
Mam wrażenie, że powoli zaplątuję się w próbie opowiedzenia, o czym "Złota skóra" jest, dlatego też przejdę do rzeczy i powiem, co o niej sądzę. A sądzę dużo i bardzo pozytywnie. Ogromnie mnie zachwyciło, że język jest bogaty i gęsty - pozwala cofnąć się w czasie, a nie zastanawiać, dlaczego temat został zmarnowany przez kiepski warsztat pisarski. Carla Montero stworzyła świetną historię, która napisana jest pięknym językiem - niezbyt często spotykanym we współczesnej literaturze popularnej. To piękna powieść o rzeczach wymienionych powyżej i zadziwia mnie, że broniłam się przed poprzednimi książkami autorki. "Złota skóra" jest językowo soczysta i smaczna, jej fabuła porządnie skonstruowana - nie mam zastrzeżeń czy też chęci poddania czegokolwiek w wątpliwość - a postacie żywe. Mają wygląd, historię, uczucia i mówią o sobie, a nie przemykają przez karty powieści bez charakteru. One istnieją. Aż trudno uwierzyć, że tylko na papierze.
Czytałam ją długo, ale nie dlatego, że jest zła - zwyczajnie z braku czasu. Gdy już mogłam jej poświęcić chwilę, celebrowałam ją i z wysiłkiem odkładałam. Mocno związałam się z bohaterami i tak naprawdę nie mam do tej książki żadnych zastrzeżeń. Jest po prostu świetna. A mi brakuje słów i składnych zdań, by opisać, co z nią przeżyłam. To chyba świadczy o niej lepiej, niż jakakolwiek recenzja.
Książka jest opowiadana poniekąd z kilku perspektyw - mordercy, detektywa (a jednocześnie przyjaciela Hugona), Hugona oraz Ines - tytułowej kobiety o złotej skórze. Historia nie ogranicza się ona wyłącznie do części kryminalnej - przeciwnie. Zdaje się, że to tylko pretekst do opowiedzenia o miłości i zwątpieniu. O szukaniu siebie wśród nacisków z zewnątrz i próbie znalezienia spokoju ducha. To wszystko we wspaniałym Wiedniu - mieście kontrastów, które kurczowo trzyma się przeszłości, ale jednocześnie idzie mocno naprzód (za pomocą m.in. Freuda, który działa nawet w tej książce). Bez wątpienia Carla Montero stworzyła wspaniałe tło do opowiadanej przez nią historii o pięknie i bestialstwie - człowieka, duszy i sztuki.
Mam wrażenie, że powoli zaplątuję się w próbie opowiedzenia, o czym "Złota skóra" jest, dlatego też przejdę do rzeczy i powiem, co o niej sądzę. A sądzę dużo i bardzo pozytywnie. Ogromnie mnie zachwyciło, że język jest bogaty i gęsty - pozwala cofnąć się w czasie, a nie zastanawiać, dlaczego temat został zmarnowany przez kiepski warsztat pisarski. Carla Montero stworzyła świetną historię, która napisana jest pięknym językiem - niezbyt często spotykanym we współczesnej literaturze popularnej. To piękna powieść o rzeczach wymienionych powyżej i zadziwia mnie, że broniłam się przed poprzednimi książkami autorki. "Złota skóra" jest językowo soczysta i smaczna, jej fabuła porządnie skonstruowana - nie mam zastrzeżeń czy też chęci poddania czegokolwiek w wątpliwość - a postacie żywe. Mają wygląd, historię, uczucia i mówią o sobie, a nie przemykają przez karty powieści bez charakteru. One istnieją. Aż trudno uwierzyć, że tylko na papierze.
Czytałam ją długo, ale nie dlatego, że jest zła - zwyczajnie z braku czasu. Gdy już mogłam jej poświęcić chwilę, celebrowałam ją i z wysiłkiem odkładałam. Mocno związałam się z bohaterami i tak naprawdę nie mam do tej książki żadnych zastrzeżeń. Jest po prostu świetna. A mi brakuje słów i składnych zdań, by opisać, co z nią przeżyłam. To chyba świadczy o niej lepiej, niż jakakolwiek recenzja.
Ponieważ Szmaragdowa mnie nie zachwyciła to wiedeńska gra leży od roku na póce, a Ty tutaj tak kusisz....
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam, innych książek Montero nie znam, ale tutaj język i historia i bohaterowie mnie urzekli. Może trafia w mój gust, albo jest zwyczajnie lepsza niż poprzednie :). W każdym razie zachwytów nie cofam!
UsuńMam wszystkie książki Montero ale czasu brak by wreszcie się za nie wziąć....
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, dotyczy wieeelu książek... Ale powoli sobie z nimi radzę, odkąd biorę zdecydowanie mniej recenzyjnych.
UsuńJa cały czas odkładam jej lekturę na później. Wiem, że niesłusznie bo pozostałe książki autorki bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńZnam to :).
UsuńPolecam wcześniejsze książki Autorki :)
OdpowiedzUsuńPo tej książce chętnie je przeczytam :).
UsuńDostałam ją na Gwiazdkę (a tak nienawidzę dostawać książek!!!), więc muszę przeczytać, czy tego chcę czy nie. ;) Cieszy mnie jednak Twoja entuzjastyczna recenzja, bo te kilka, na które się natknęłam, raczej nie zachęcały.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że trochę zwątpiłam w mój gust czytelniczy :D. Niemniej zdania nie zmieniam - nieważne, ile negatywnych recenzji ta książka zebrała, mi się bardzo podobała :).
Usuń