"Ugrofińska wampirzyca" - Noémi Szécsi

Wampiry się panoszą wszędzie, co można bez problemu zauważyć od razu po wejściu do księgarni. Kilka lat temu nie były jeszcze tak modne, łatwiej było znaleźć ciekawą i nietuzinkową lekturę z tej tematyki, chociaż nie było ich dużo. Jakby świat zapomniał o tak ważnym wątku w kulturze chyba wszystkich narodów. I właśnie w owym czasie - wampirzej suszy - pojawiła się "Ugrofińska wampirzyca"*.

Noémi Szécsi przedstawia wampiry w sposób nader interesujący. Człowiek wampirem się rodzi, może pić krew za życia, ale ma ona działanie dopiero po jego śmierci. Są ugryzienia, litry życiodajnego płynu, czyli wszystko tak, jak być powinno. Główną bohaterką jest Jerne, która nie ma specjalnej ochoty, by pić krew, jednak jej babcia, z którą mieszka, uważa, że Jerne jest żałosną podróbką wampira i wciąż się zastanawia, dlaczego w ogóle się nią przejmuje.

Babcia jest naprawdę fascynująca - przybierała wiele różnych imion, już nawet nie da się ich spamiętać i była wieloma znanymi postaciami historycznymi (np. Elżbietą Batory) oraz romansowała z niezliczoną ilością sławnych ludzi. Uwielbia krew, nawet przemianę w nietoperza, jednak ma zasadę - nigdy nie sprowadza ofiar do domu. I jest zawiedziona swoją wnuczką.

Jerne zaś jest bajkopisarką. Jako wampirzyca nie musi się martwić o jako taki byt, ale potrzebuje zajęcia dla przykrywki, więc pisze, ponieważ jest kiepska. Jednak gdy się okazuje, że wszyscy się pomylili względem jej zdolności - babcia zabrania jej pisać, żeby nie zwracała na siebie uwagi.

Oprócz klasycznej (bo z pewnością nie przesłodzonej) historii o wampirach, mamy też wgląd w węgierską kulturę i społeczeństwo, ciekawie przedstawione aspekty psychologii innych bohaterów oraz wplecione bajki o zwierzętach. Moim zdaniem jednak najfajniejsza jest tutaj babcia i w pełni rozumiem, dlaczego nie mogła znieść Jerne, bo taki wampir to... babcia miała rację.

W "Ugrofińskiej wampirzycy" występują również śladowe ilości aniołów.

Książka może nie zachwyca, niektórym zdarzało się twierdzić, że nic się tam nie dzieje, jednak mi się bardzo podobała. Wampirze perypetie rozśmieszały, ale też skłaniały do zastanowienia nad różnymi rzeczami (między innymi moralnością firm przewozowych). To lektura wymagająca, satyryczna i na pewno nie można jej czytać z nastawieniem na świetną bezwysiłkową rozrywkę. Ją trzeba docenić.

Gorąco polecam fanom wampirów dla świeższego spojrzenia! ;).

*Rok wydania oryginalnego to 2002, polskiego 2005. Dla porównania - "Zmierzch" świat 2005, Polska 2007.



A na marginesie... zapytałam wczoraj jedną z wykładowczyń, jak jest wampirzyca po niemiecku. Zrobiła dziwną minę. Nie wie. Zapytałam dzisiaj rodowitego Niemca od konwersacji - też nie wie. Czyżby wampiry istniały w Niemczech tylko w formie męskiej? Zmartwiło to mnie - i pewnie 90% feministek na świecie :D.

Wieczorny wampirzy edit: Jako wierna fanka "Zmierzchu" (o taaak! W końcu przeczytałam wszystkie tomy i obejrzałam wszystkie części filmu. No, i na tym koniec mojego fanostwa) postanowiłam uznać niemiecką wersję czwartej części tej sagi za doskonałą literaturę, żeby się dowiedzieć, jak jest wampirzyca po niemiecku. Tłumaczka ładnie, aczkolwiek mało twórczo, wybrnęła z problemu nazewnictwa. Kto by pomyślał, że to się do czegoś przyda... Ale do rzeczy - wampirzyca to Vampirfrau. Prosimy o oklaski dla tłumaczki. A poszczególne części wyrazu znaczą - Vampir, wampir; Frau, kobieta. Nie mam więcej pytań.

Komentarze

  1. hmm, ciekawa :) jak będzie w bibliotece to z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham tą książkę. Choć jeszcze jej nie przeczytałam xD. A może po niemiecku wampir to "to wampiro" czyli das vampir? xD Wtedy ani to facet ani baba... xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. C.S., nie, to der Vampir. To takie szowinistyczne! Twój stosik jest jeszcze bardziej przerażający, niż był kilka dni temu... xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to bardzo ciekawe jak na przykład sobie w IV części zmierzchu przetłumaczyli Bellę na wampirzycę xD. Nie będę musiała iść przez miesiąc do biblioteki... :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę bardzo: Vampirfrau. Znaj me poświęcenie xD.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyszła mi ochota na wampiry ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Isabelle, smacznego, mamy wampiryczny wyż demograficzny :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wampiry mnie interesują, ale nie te cukierkowe i piękne z filmów ; )

    "Oprócz klasycznej (bo z pewnością nie przesłodzonej) historii o wampirach, mamy też wgląd w węgierską kulturę i społeczeństwo, ciekawie przedstawione aspekty psychologii innych bohaterów oraz wplecione bajki o zwierzętach"
    Powyższe zdanie zainteresowało mnie tą książką xDD Ech, kiedy ja to przeczytam? xD

    "Vampirfrau" - dobre xDD *padła ze śmiechu*

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie przepadam za tym wszystkim co z wampirami związane, chociaż film "Zmierzch" mi się podobał ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. wampiry chyba nie dla mnie.. ale 'zmierzch' był ok. ;) [http://toocloseforcomfort.blox.pl]

    OdpowiedzUsuń
  11. W Googlu częściej widać Vampirin niż Vampirfrau ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsultowałam to z Niemcami filologami i tak naprawdę nie ma oficjalnej formy, choć skłaniają się raczej ku Vampirfrau :). Albo "żeńskim wampirze".

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3