"Sezon burz" - Andrzej Sapkowski (czyli, mówiąc w skrócie, wiedźmin powraca!)
Kiedyś podobno Sapkowski zapowiedział, że o wiedźminie
niczego więcej nie napisze. Chyba mu się odwidziało i pozostaje za to
podziękować wszystkim bogom, którzy mieli z tym coś wspólnego. W momencie, gdy
się dowiedziałam, że już, zaraz wychodzi kolejna książka, z deka przepłacając,
od razu ją kupiłam. A nie zdarza mi się to zbyt często. Ba!, nie zdarza się
nigdy.
Wydarzenia „Sezonu burz” mają miejsce na kilka miesięcy
przed odczarowaniem strzygi w tomie opowiadań „Ostatnie życzenie”. Osoby, które
powołują się na słowa autora mówiące o tym, że wiedźmina już nie będzie, z całą
pewnością mają powody, by się zdziwić: Tak, w tym tomie mowa jest o wiedźminie,
i to nie żadnym innym, ale jedynym w swoim rodzaju Geralcie z Rivii. Mamy
Jaskra, mamy Yennefer. Czyli mamy cały rdzeń historii. Z okładki możemy się
dowiedzieć, że miecze wiedźmina zostaną wystawione na aukcję. Dlaczego? Jak do
tego doszło? Cała książka opowiada o niefortunnym splocie wydarzeń. Niemało
jest też romansów, zazdrości i bijatyk. Brzmi wiedźminowo, prawda?
A jednak nie do końca. „Sezon burz” odbiega trochę językowo
od wydanych już wcześniej historii, jest jakby bardziej leniwy. Stanowi raczej
wstęp, uzupełnienie i… przyszłość cyklu, sam w sobie jest niestety zbyt
niepewny, brakuje mu tej wspaniałej wyrazistości. Zastanawia mnie tylko, czy
epilog ma świadczyć o tym, że powstaną kolejne tomy, czy to tylko pstryczek w
nos dla fanów i Sapkowski chce pokazać, że może, ale nie chce, a my zaś mamy
się zadręczać domysłami, bądź oczekiwaniem na kolejną zapowiedź wydawniczą.
Czy warto? Uważam, że tak. „Sezon burz” rozszerza trochę
perspektywę wiedźmińskiego świata, zresztą dla tych, którzy tyle lat czekali na
choćby mglistą informację, że może się pojawić kontynuacja (ale czy coś, co ma
miejsce przed czasem akcji cyklu można nazwać kontynuacją?), sam fakt, że jest
tam Geralt, jest wystarczającą rekomendacją. Może i ta książka minimalnie różni
się od poprzednich, ale wciąż jest fascynująca.
Komentarze
Prześlij komentarz