"Magia wiedźm" - Claire


Wierzycie w magię? Ja sama miałam w swoim życiu okresy chłodnej racjonalności, ale także takie, w których byłabym w stanie odprawić każdy rytuał i być święcie przekonana, że to zadziała. Czasem trzeba jednak znaleźć złoty środek. Połączyć ze sobą racjonalność i duchowość. Potem można ewentualnie sięgnąć po jakąś książkę i zobaczyć, ile jest we mnie z wiedźmy.

Okresowo wierzę w magię. Dlatego podeszłam do „Magii wiedźm” ze sceptycyzmem. Nie wierzę, by prawdziwa wiedźma napisała coś sensownego. Trafiłam jednak na postać, która wykazuje się inteligencją, niczego nie narzuca i pokazuje, że magia jest wszędzie i jest dodatkowo niezwykle elastyczna – dla każdego przewiduje co innego i warto polegać na własnej intuicji.

Bałam się także, że będzie „głupie wymachiwanie różdżkami” (wybaczcie, że zabrzmiał mi w głowie Snape). Zdroworozsądkowo tego nie ma. Żadnych czarów i określonych słów. Liczy się głównie intencja. Forma nie ma większego znaczenia. O czym więc jest ta książka? O magii naturalnej. Dowiadujemy się trochę na temat mocy kolorów, zapachów (o tym jest naprawdę obszerny rozdział), czakr, kamieni i siły przyciągania.

Trudno polecać literaturę tego typu, ponieważ nie każdy w to wierzy, a nawet wiara może podążać w różnych kierunkach. Claire doskonale wpasowała się w moją interpretację magii, dlatego jestem w stanie uznać tę książkę za dobrą. Przypomniała mi ona radość, z jaką hodowałam w dzieciństwie magiczne (a jakże zwyczajne…) rośliny i szukałam magii wszędzie i non stop bawiłam się w sposób nieszkodliwy, acz wesoły (dlatego magia zapachów i kamieni jest mi niezwykle bliska, ponieważ w kontakcie z nimi zawsze czuję, że istnieje „coś więcej”). Bardzo się cieszę, że ta książka mi o tym przypomniała.

Nawet jeśli ta książka jest czczym wymysłem, to zdecydowanie poprawiła mi nastrój. Bo wierzę w siłę natury i w to, że sama pozytywna myśl może sprawić, że coś się zmieni. Uczy, jak zaprogramować swoje życie, by było dobre. Taka zwyczajna magia codzienności.

Komentarze

  1. Ja również wierzę w siłę natury, codzienną magię, a książka mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wierzę w codzienną magię :)

    Mamy szczęście, że obie interesowałyśmy się tą białą odmianą magii, bo znam osoby, które maczały palce w czarnej. Jakieś tam seanse spirytystyczne itd. i chociaż czasem się z tego śmieję, to jak pytam znajomą jak tam seanse, to patrzy na mnie wkurzona i mówi, że już nigdy więcej do tego nie powróci, bo kiedyś nie zamknęła kręgu i po dziś dzień czuje na górze w swoim domu czyjąś obecność, a od czasu do czasu ma zwidy i stany lękowe. Cóż, nie wiem czy to prawda, czy czcze gadanie, ale chyba nie chciałabym spróbować być na jej miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem czarna za dużo wymaga i nie ma tego czegoś, co sprawia przyjemność. A magia naturalna jest samą przyjemnością i jest czymś, co praktykuję od zawsze, choć zwykle nieświadomie :).

      A ja i bez czarnej magii czuję obecności duchów. Co gorsza, ostatnio zdecydowanie bardziej świadomie.

      Usuń
  3. ja jakos sceptycznie jestem nastawiona magii
    czary mary hokus pokus jakos mnie nie przekonuje ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie "czary mary hokus pokus" także nie przekonuje ;). Ale siła natury jak najbardziej :).

      Usuń
  4. Magia.. Mogłabym o niej rozwodzić się godzinami. Uwielbiam się nią zajmować. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. ;D Nie biegam po łąkach i nie wchłaniam stopami magii ziemi, nie zbieram kwiatów i nie odprawiam rytuałów nad jakimiś kotłami nocą.. Ot tak po prostu interesuje mnie.
    Może przez to, że w podstawówce zauroczył mnie Harry Potter. Teraz już nie potrafię się od tego uwolnić. :)
    Czytam wszystko, co chociaż w najmniejszym stopniu ma w sobie jakieś zalążki magii. Ach..

    Wybaczcie moje rozczulenie. ;D Co do książki. Muszę ja gdzieś upolować. ;D Czyżby była ona w pewnym stopniu "podręcznikiem"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym stopniu :).
      U mnie magia zawsze istniała, ale bardziej świadomie także od HP :).

      Usuń
  5. Wierzę w tego typu rzeczy. Kuzynki maczały palce w czarnej magii. Niestety na dobre im to nie wyszło. Z chęcią zapoznałabym się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że kiedyś sięgnę po tę książkę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Alina się obnaża, czyli ekshibicjonizm sieciowy.

Stosik #3