Black Swan - Darren Aronofsky (2010)

Film ten niewątpliwie wzbudza wiele sprzecznych emocji. Albo słychać, że to arcydzieło, albo że powtórka z rozrywki, porno i totalnie nic odkrywczego. Sama pewnie bym się nie zdecydowała iść na "Czarnego łabędzia" do kina, ale wyszła propozycja od koleżanki. W sumie nie obchodziło mnie, na co pójdziemy. Zaraz po tym przeczytałam recenzje. I poszłam do kina z mieszanymi uczuciami. Nazwałabym ten film ascetycznym. Nie jest wymyślny w formie. Jest jak balet - prosty, emocjonalny. Ja osobiście baletu nie lubię, nie doceniam, nie trawię po prostu (chociaż muzyka... miód na me uszy). Jednak po tym filmie zaczęłam się zastanawiać, czy nie zapisać się na jakieś zajęcia. Szczególnie, gdy przeczytałam, że Natalie Portman zaczęła ćwiczyć balet zaledwie rok przed rozpoczęciem zdjęć do filmu. Nie znam się na tym, ale sądzę, że osiągnęła całkiem dobry poziom w tak krótkim czasie i tylko powiedziałam "No, a jednak się da". Ale wydaje mi się, że zboczyłam trochę z tematu. Fabuł...