"Wieczerza" - Tatiana Jachyra
„Wieczerza“ jest
reklamowana jako „najbardziej bulwersująca i skandalizująca książka ostatnich
lat“. Chciałabym się do tego odnieść, ponieważ nie mam pojęcia, o jaki rynek
chodzi w tym przypadku – polski, europejski, czy międzynarodowy. Bo tylko w
pierwszej wersji można by się doszukać tego „najbardziej”.
Książkę
pochłonęłam w jeden dzień. Jest napisana w nieskomplikowany sposób, ale ma w
sposobie przedstawiania (szczególnie z perspektywy Dawida) coś poetycznego i
hipnotyzującego, jednak mimo to język nie jest nadzwyczajny, nie wciąga w
siebie, nie wyciska z czytelnika ostatnich kropel krwi. Szkoda, ponieważ taka
językowa gęstość dużo by „Wieczerzy” dała.
Historia
przedstawia Dawida – ginekologa; Joannę – jego ciężarną pacjentkę; Yasmine –
prostytutkę oraz Tomasza – jej klienta. Przez strony przewijają się jeszcze nieliczne
mniej ważne postacie – Mateusz (narzeczony Joanny), recepcjonistka Dawida,
Marek (szef Yasmine), ksiądz-spowiednik i matka Dawida. Z nimi mamy bezpośredni
kontakt, choć służą oni wyłącznie jako tło dla głównej czwórki. Ci zaś zatracają
się w tańcu, który na początku zdaje się nie mieć ze sobą nic wspólnego, ale
kilka cieniutkich nici łączy wątki ze sobą, by dojść do zakończenia, które jest
zaskakujące, ale… poniekąd rozczarowujące. Choć wszystko ładnie składa się w
całość (ta książka jest nieskomplikowana w formie i intrydze, więc o to nie
trudno), to brakuje mi tutaj więcej zależności i konsekwencji w przypadku
preferencji jednej z postaci.
Muszę jednak
przyznać „Wieczerzy”, że zdołała mnie wprowadzić stan pt. „Nie mam pojęcia,
dokąd to ma prowadzić”. Zdarza się bardzo rzadko, dlatego z zafascynowaniem ją
czytałam. Nie zbulwersowała mnie, nie uważam, by wywołała skandal czymkolwiek
poza jednym małym, choć mocnym, wątkiem. Porwania, gwałty i prostytucja są
tematami już literacko oklepanymi, choć tutaj zapakowane są w dość ciekawą
otoczkę.
Nie jest to
książka genialna – raczej odpoczynek od thrillerów, które mają w sobie dziesiątki
wątków i sprawiają, że mózg się gotuje. Jednak nie odradzałabym jej. Ma w sobie
coś nieuchwytnego, co sprawia, że chce się czytać dalej. Nawet jeśli okazuje
się, że ostatecznie jest bardziej niż mniej zwyczajna.
Premiera 19. marca 2014.
Komentarze
Prześlij komentarz