"W gąszczach mroku" oraz "Nocny drapieżca" - Amelia Atwater-Rhodes
Z racji, że pewne rzeczy z recenzji „Kształtu demona” musiałabym powtórzyć, odsyłam do tamtej recenzji. Dziś uzupełnię ją jednak o
kilka dodatkowych słów:
„Kształt demona” wydaje mi się póki co najsłabszy w serii.
Trzeci tom, „Nocny drapieżca”, zaś najlepszy. Występuje w nim niewolnica,
łowczyni wampirów. Bardzo ciekawa postać, którą wyjątkowo polubiłam. „W
gąszczach mroku” kolejna zraniona dziewczyna, potężna wampirzyca pałająca żądzą
zemsty. Seria nie jest więc jedną historią, a raczej poszczególnymi elementami
wymyślonej przez autorkę mitologii, które w pewnym momencie zapewne poskładają
się w całość. Pewne postacie się powtarzają, ale nie na tyle konsekwentnie, by
trzeba było czytać tę serię w kolejności wydania.
Gdyby autorka pisała dłuższe opisy, popracowała nad
dialogami, mogłyby być z tego naprawdę rewelacyjne książki. Postacie i
wydarzenia są barwne, mimo że zostały potraktowane trochę po macoszemu (ile bym
dała za to, by móc się całkowicie zatopić w tym świecie!), wciąż są wyraźne –
mało komu w tak niewielkiej ilości słów udaje się zamknąć to, co najważniejsze
w książkach – świat. Ten jest co prawda malutki, niczym planeta Małego Księcia,
jednak istnieje i to się ceni.
Aaaaa, pamiętam, pamiętam! To jest ta seria o wampirach pisana przez 15-latkę ;D Dawno, dawno temu nad morzem widziałam ją na stoisku taniej książki, zastanawiałam się między nią a pierwszym tomem serii Charlaine Harris. Wybrałam tą drugą pozycję :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj widok tej okładki wywołuje we mnie rozrzewnienie. Zupełnie inaczej patrzy się na książki o wampirach sprzed ery zmierzchowej, nawet jeżeli również nie są jakąś wielką literaturą.
Dokładnie :).
UsuńMyślę, że mogłyby być naprawdę dobrą literaturą. Autorka ma talent, a niedostatki wynikają raczej z małej pisarskiej praktyki niż jakiś tam innych powodów. Była bardzo młoda, więc nie miała tyle doświadczenia. Dlatego bardzo mnie ciekawi, jak teraz pisze, bo potencjał ma naprawdę ogromny :).
W sumie szkoda, że nie zdecydowałaś się właśnie na tę książkę :).
Pochłonęłam wtedy "Cmętarz zwieżąt" Kinga, pochłonęłam książkę Charlaine Harris i tą opisywaną w recenzji miałam właśnie w planach jako następną, niestety pobyt nad morzem skończył się jeszcze szybciej :)
UsuńAle jeśli kiedyś natknę się na nią w rozsądnej cenie, zamierzam dać jej szansę :)
Na razie odpoczywam od wampirów :D
OdpowiedzUsuń